WSPÓLNY TRIUMF

49 6 5
                                    

-To jak, Wrecker, za ile liczą się te większe droidy?
-Mogą nawet za trzy, cudnie chrupią pod butami!
-To czołgi niech będą za pięć, bo trzeba się więcej napocić.

-Czy możecie chociaż przez pięć sekund nie licytować się kto tym razem ubije więcej droidów? - westchnął Hunter, spoglądając wymownie na Vai i Wreckera, którzy od momentu wejścia do kanonierki zaczęli się wzajemnie nakręcać, przez co zwykłe klony patrzyły na nich nieco krzywo i próbowały się odsunąć jak najdalej.

Jedynie Rex stał wyprostowany obok dowódcy, poprawiając co jakiś czas swój hełm. Po pamiętnym wieczorze nabrał do niej zaufania i pozytywnych emocji. Ponadto zauważył, że obecność dziewczyny działa na niego w jakiś sposób kojąco i uspokaja. Nawet lecąc w kanonierce bardziej się czuł jakby właśnie zmierzał na wczasy, a nie na wojnę.

-Lepiej się módlmy, żeby Separatyści nie zaskoczyli nas czymś większym od czołgów. - mruknął kapitan. Vai walnęła go przyjaźnie z biodra w bok.

-Co ty tak pesymistycznie nastawiony?
-Ująłbym raczej, że racjonalnie, sir.

Dowódca przewróciła oczami, ale mimo wszystko delikatnie podniosła kącik ust. Naciągnęła mocniej kapelusz na swoje czoło. Ona i Rex byli przeciwieństwami jak się patrzy, ale nie przeszkadzało jej to w żaden sposób. Zresztą na czas wspólnie prowadzonej bitwy musieli się dobrze dogadywać.

-Mogą dać wszystko co mają, bylebyśmy już wreszcie wyrwali się z tego pustynnego zadupia. - burknął Hunter pod nosem. —Nie idzie wytrzymać w tym gorącu.
-Ta, pobyt na tej planecie już się za długo ciągnie. - przytaknął mu Wrecker.
-Pewnie znowu nas odeślą na Werf, nie zdążyliśmy zdobyć stolicy. - westchnęła Vanya.
-Tech będzie marudzić, ostatnio nam strasznie Marudera działami anty lotniczymi obili. - mruknął Hunter.
-Nic mi nie mów o tym przeklętym baku. Musiałam obstawić w zakładzie swój kryształ Kyber, żeby kupić paliwo.
-To masz szczęście, że nie trafiłaś na Rexa, bo byś się pożegnała z tym swoim świecidełkiem na zawsze. - zarechotał Wrecker.
-Przypominam, że mamy aktualnie remis. - prychnęła dziewczyna. Prawda była taka, że druga runda w Sabaka była dla kapitana o tyle ciężka, że po kilkunastu kolejkach był w takim stanie iż nie widział kart. Jednak przez obecność innych klonów cała czwórka zachowała na ten temat milczenie.

-Kapitanie, kiedy mamy zaatakować? - spytał Jessie.
-Generał Skywalker da nam znać odpowiednio wcześniej. Separatyści nie mogą nas zauważyć przed czasem. - odpowiedział spokojnie. Sprawdził po raz piąty, odkąd wsiadł do kanonierki, czy ma przy boku swoje dwa blastery. Mógł już je od dawna wymienić na nowsze wersje, ale miał do nich zbyt duży sentyment. No i dodatkowo wyśmienicie układały mu się w rękach.

-Ale za to my idziemy zgotować dla nich konkretną niespodziankę, co nie, Hunter? - zarechotał Wrecker, na co sierżant krótko przytaknął.
-Jesteście pewni, że to dobry pomysł? Zastawianie min zaraz przed bramą główną jest dosyć niebezpieczną misją. - powiedział Rex, spoglądając uważnie po całej trójce. Vai uśmiechnęła się wraz z Wreckerem, a Hunter skinął głową.

-Damy sobie bez problemu radę. Noc na Idaaq jest nieprzenikniona. Wystarczy, że będziemy unikać reflektorów. A zresztą ładunki zagrzebiemy głęboko w piachu, droidy ich nie zauważą. - odparł spokojnym głosem.
-Poza tym generał i reszta naszej drużyny mają trudniejszą robotę. Nie możemy wypaść gorzej od nich. - dodała radosnym głosem Vai, ale Rex nie był do końca przekonany. Jednak wiedział, że nie ma sensu kłócić się z Parszywą Zgrają - mieli metody jakie mieli i żaden argument czy prośba nie mogło tego zmienić. Po prostu lubili efektowne akcje, a śmierć była dla nich dobrą koleżanką. Być może dlatego większość klonów tak za nimi nie przepadała - ciężko było zrozumieć jak z własnej woli można wybiegać przed szereg i rzucać się na droidy. Ale kapitan nie miał z taką strategią problemów, raczej się o nich martwił - koniec końców po tych wszystkich przeżyciach całkiem się zżyli.

Two Blasters || THE BAD BATCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz