34 - Znajomi

22 2 0
                                    


Mari przez klika dni nie widywała się z siostrą zbyt często. Z początku starszej wydawało się, że Ayame unika jej towarzystwa, lecz Mari nie wiedziała dlaczego? Czasami tłumaczyła się nauką, innym razem treningiem z Shitoshim.

Tanaka nie miała siły wypytywać co się dzieje, zwłaszcza, że Bakugou nie pisnął nawet słowa. Z resztą to nie tak, by chciała z nim rozmawiać. Katsuki chodził obrażony, a Mari nie wiedziała dlaczego. Później pomyślała, że najwidoczniej musieli się z Ayame kłócić.

Przez te kilka dni, które spędziła na treningach i nauce, omijała Shouto szerokim łukiem. Na całe szczęście syn Endeavora tak jak wcześniej zapowiedział, nie wchodził jej w paradę, ani nie zawracał głowy. Tanaka także nie szukała z nim kontaktu, zwłaszcza, że po ostatnich jego słowach było jej po prostu... przykro.

Powolnym krokiem szła do akademika, a jesienne powietrze powodowało, że z ust zaczęła wydobywać się para. Za niedługo miała być zima, lecz Mari pragnęła, by gruba warstwa śniegu odeszła szybciej niż trwa mrugnięcie powieką.

Z rozmyślań wybudził ją dźwięk połączenia, więc odebrała telefon.

— Tak? — wypowiedziała spokojnie.

— Cześć piękna. — Dabi zaśmiał się do telefonu. — Jestem w pobliżu U.A.

— Chcesz wpaść na herbatkę?

— Myślałem, że mogłabyś gdzieś wyjść na chwilę? Stęskniłem się.

— Powinnam odrobić zadania — mruknęła zrezygnowana. — Ectoplasm uwziął się na mnie.

— A jakbym ci pomógł?

Mari przygryzła wargę. Nie wiedziała, czy Toya był dobry z matematyki, a nawet obawiała się, że spotkanie nie skończy się nauką i odrabianiem zadań. Przystanęła przed wejściem do akademika. Matematyka była najbardziej znienawidzonym przez nią przedmiotem, a sam nauczyciel postanowił chyba, że zrobi z niej księgową. Zazwyczaj wszystkie kartkówki udało jej się zdać dzięki sekretnym liścikom, które wtedy dostawała.

— Jesteś tam? — usłyszała znów głos Dabiego.

Chciała powiedzieć, że powinna usiąść nad tym przedmiotem sama, bez pomocy innych. Mari była osobą, która wszystko musiała ułożyć sobie w głowie i dojść sama do odpowiedzi, ponieważ zdawała sobie sprawę, że inaczej nigdy tego zagadnienia nie opanuje.

— Tak, jestem, jestem — wyszeptała, starając się brzmieć naturalnie.

— To jaka jest twoja odpowiedź?

Mari spojrzała na budynek szkoły. Po chwili ujrzała na ścieżce prowadzącej do akademika Shouto i Momo. Trzymali się za ręce. Chciała odwrócić wzrok, lecz przypadkowo złapała kontakt wzrokowy z Todorokim.

— Postaram się wyjść na chwilę — odpowiedziała już bardziej stanowczo.

— Super, będę czekał pod bramą.

— Dobra — powiedziała na koniec, a przed nią pojawiła się klasowa para.

— Zabiorę cię w pewne miejsce. Do zobaczenia za dziesięć minut piękna.

— Toya — wtrąciła, patrząc jak Shouto ją mija. — Ja też tęskniłam.

Zakończyła rozmowę i przystała jeszcze chwilę. Była pewna, że Todoroki usłyszał ostatnie zdanie, lecz postanowiła nie roztrząsać tego zbyt długo. Z resztą to Shouto ostatnio zakomunikował, że nic dla niego nie znaczy.

Szybko wbiegła na górę i otworzyła drzwi swojego pokoju. Zatelefonowała do ojca, który, choć trochę podejrzliwie, zgodził się by córka wyszła poza bramy szkolne. Mari nie wiedziała jak się ubrać, ani gdzie tak właściwie pójdą. Postanowiła założyć skórzane spodnie, ciemny t-shirt i ramoneskę, a na nogi założyła pasujące do wszystkiego klasyczne, czarne conversy. Nie malowała się zbytnio, jedynie pociągnęła rzęsy maskarą i usta błyszczykiem. Włosy związała w wysokiego kucyka i popatrzyła w lustro. Wyglądała schludnie. Idealnie dopasowana do stylu Dabiego.

ɪɴᴅɪꜱᴘᴜᴛᴀʙʟᴇ ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴄᴇ || ʙᴀᴋᴜɢᴏᴜ x ᴏᴄ, ᴛᴏᴅᴏʀᴏᴋɪ x ᴏᴄDonde viven las historias. Descúbrelo ahora