Rozdział 30: Dziewczyna mojego brata

529 18 3
                                    

Rozalia

Wyszłam z klasy, zmierzając na stołówkę. Dzisiaj jest piątek, to dzisiaj mieliśmy całą paczką jechać na wspólny weekend, do dwupiętrowego domku na obrzeżach Santa Monica. A że okazało się, iż taki dom posiada Cameron, to właśnie tam się wybieramy.
Usiadłam przy stole, przy którym siedziała już Ellie oraz Olivier. El również jedzie na weekend.
Na weekend wybierałam się ja, Louis, Cameron, Charlie, jak wcześniej wspominałam Ellie wraz z Mattem, no i oczywiście Neteo ze swoją nową dziewczyną, Ivy Scott.

- Co tam?- spytał Oli.

- Nic, to co zawsze- wzruszyłam ramionami i kradnąc blondwłosej dziewczynie jabłko z tacy.

Ugryzłam kradzione jabłko, a El nawet nie zareagowała. Ale to normalne, w końcu często dzieliłyśmy się razem jedzeniem.

- Co robicie w weekend? Bo wybieram się ze znajomymi na imprezę, i pomyślałem, że może też byście się chciały wybrać?- zapytał Olivier.

Spojrzałam na Ellie, a ona na mnie, obie wiedziałyśmy, że musimy odmówić.

- Niestety nie możemy, jedziemy z całą paczką na weekend, więc przepraszam, ale nie tym razem, mamy już plany- odpowiedziałam.

- Jasne, może kiedy indziej- odparł brązowowłosy.

- Może w następny weekend- dodała El.

***

Po powrocie do domu ze szkoły, od razu się spakowałam. Teraz siedziałam w salonie na kanapie, czekając na Louisa i Charliego. Bo to z nimi miałam jechać na obrzeża naszego miasta. Gdy wróciłam do domu, to Neteo już nie było. Może dlatego, że każdy podzielił się, kto z kim jedzie.
Ja z Charliem i Louisem razem, Net z Ivy, a Matt wraz z El i Camem byli skazani na siebie.
Jakbyście się zastanawiali, dlaczego Charlie jedzie z nami, a nie z Mattem, z którym mieszka. A to dlatego, że Charlie prawie się rozpłakał, bo tak bardzo chciał ze mną jechać. Za to Louis nie chciał, żeby blondyn z nami jechał, bo chciał spędzić trochę czasu ze mną sam na sam. Więc się pokłócili, a gdy zielonooki się prawie rozpłakał, to Luke odpuścił. Po prostu dom wariatów.

Siedziałam na kanapie, czekając, aż Louis wyśle mi wiadomość, że już są. Po chwili wyczekiwany SMS przyszedł.

Wiadomość:

Louis: Jesteśmy.

Wstałam z kanapy, założyłam buty w przedpokoju, a następnie wyszłam z domu z małą walizką. Przed moim domem stoi grafitowe BMW, z którego wysiadł czarnowłosy chłopak o czarnych jak noc tęczówkach oraz tatuażach. Podeszłam do Louisa, chłopak na powitanie przelotnie całuje mnie w usta. Takiego przywitania się nie spodziewałam.
Zarumieniłam się, gdy na tylnym siedzeniu samochodu zauważyłam blondyna o zielonych oczach. To pierwszy raz kiedy Louis okazał swoje emocje do mnie przy kimś.

- Cześć promyczku- przywitał się Luke.

- Cześć- odpowiedziałam.

- Daj walizkę, włożę ją do bagażnika.

Jak poprosił Louis, tak zrobiłam. Oddałam mu moją fioletową walizkę. Wsiadłam do auta, na miejsce pasażera z przodu.

- Cześć Charlie- powiedziałam.

- Cześć małpeczko.

Zielonooki pochylił się do przodu, tak żeby mnie przytulić. Gdy oderwaliśmy się od siebie, to Louis zasiadł na miejscu kierowcy. I ruszyliśmy w drogę.

Przez cały czas z Charliem darliśmy się do piosenek. Louis za to co jakiś czas wzdychał, ewidentnie nie bawił się tak dobrze jak my. Dopiero co weekend się zaczynał, a on już miał nas dość. Z tego co wiedziałam, reszta ekipy ruszyła w podobnym czasie.

Mój mały promyczek #1 Nadzieja (Trylogia Promyczek) [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now