IV

176 5 9
                                    

- No chyba nie zamierzasz tam iść sam- wszyscy prócz Jaya wybijali Blondynowi z głowy pomysł pójścia
- A co mam pozwolić, by z mojej winy Nya zginęła? Nie ma takiej opcji - Chciał już wychodzić, ale Kai go zatrzymał
- Nya to moja siostra, ale dobrze wiesz, że idziesz prosto w pułapkę. Nawet nie wiemy po co im jesteś
- Chcesz mieć martwą siostrę? A Jay żonę? No tak myślałem, więc teraz puść
- Lloyd nie możesz podejmować decyzji w emocjach. Musimy wymyślić jakiś plan lub cokolwiek, by odbić Nyę, a ty nie musiał ryzykować
- hm. No dobrze- wywrócił oczami i usiadł na kanape
- To co jaki plan? - Jay odezwał się pierwszy raz od wiadomości o porwaniu Nyi
- Nie wiem, ale ja musze do toalety, więc jak przyjdę, to ma być plan gotowy okej?-kiwnęli głową twierdząco, a Blondyn wyszedł z pomieszczenia. Oczywiście wcale nie kierował się do toalety, tylko pobiegł w stronę wyjścia

- Wiecie, mam przeczucie, że wcale nie poszedł do łazienki- wszyscy zerwali się na równe nogi i zaczęli gonić blondyna, ale ten już dawno przywołał smoka i był prawie na miejscu

- Jestem! Chcieliście mnie, więc wypuście moją przyjaciółkę!
- Nie tak szybko zielony ninjo, najpierw dasz się związać na wszelki wypadek
- To ja stawiam warunki! Najpierw Wypuście Nyę, a potem oddam  się wam bez walki
- Jesteś pewny, że ty stawiasz warunki? - zza filara wyszedł gość w masce wilka oraz pokaleczona Nya
- To znowu wy- znów ujrzał wizje w której walczą z nimi, a potem na jego przyjaciół zawala się budynek
- Wypuście ją! Nya...
- Lloyd nie! Nie oddawaj im się. Zrobią ci krzywdę
- Zamknij się suko- kopnął ją w kolano przez co upadła
- Pożałujesz- Blondyn Uaktywnił moc destrukcji i zaczął celować w wroga. Ten by nie dostać zaczął unikać przez co puścił nyę
- Wstawiaj i uciekaj Nya- rozpiął ją z kajdan i pomógł jej wstać
- Lloyd od kiedy ty masz nowe moce?
- Nie czas na pytania. Biegnij!
- Nie zostawie cię tu samego!
- Nya błagam cię uciekaj- ta wiedząc, że i tak jest w słabym stanie postanowiła posłuchać sie blondyna, ale obiecała, że chłopaki zaraz tu będą
- No dawaj takim tchórzem Jesteś?!
- Tchórzem? Nie, ale za to ty jesteś synie Garmadona

Synie Garmadona? Chwilowo dezeortancja spowodowała uderzenie mnie przez co uderzyłem mocno o mur, jednak mimo bólu i Mroczków przed oczami wstałem gotowy do walki

- Dobrze wiesz, że jesteś na tyle potężny, by mieć ten świat w jednej garści
- O czym ty mówisz?! Jestem tu po to, by ratować ten świat przed takimi jak wy!
- a uratujesz go przed samym sobą? - o co mu chodzi?
- Nie wiem co planujecie, ale wam się to nie uda, słyszysz?! - zacząłem słyszeć śmiechy wszędzie, ale nie widziałem nikogo. Gdzie są inni ninja? Powinni już tu być

- Bu - zanim zdołałem się obrócić dostałem z pół obrotu przez co upadłem znów, uderzając w ścianę. Próbowałem się podnieść, ale coś mi nie wychodziło. Podszedł do mnie i założył mi jakieś kajdany

- Serio myślisz, że nie dam rady ich ściągnąć?
- Nie, bo zaraz pójdziesz spać- chciałem coś powiedzieć, ale wstrzyknął mi coś po czym szybko zasnąłem...

-No kurwa! Czemu on zawsze musi się pchać w pułapki! Z Garmadonem sytuacja nie dała mu do myślenia?! - brunet kopnął w śmietnik obok siebie
- Kai! Uratował mnie...nie musiał tego robić, ale zrobił, więc może zamiast kopać śmietnik uratujmy jego?
- Poprostu czasem jak widzę, że jest tak nieodpowiedzialny to mnie coś trafia. Ma teraz problem z wizjami i nie myśli trzeźwo, a i tak podejmuje decyzje sam
- Bo jest dorosły- wszyscy obrócili się do mistrza Wu
- Ale..
- Żadnego, ale Kai. Wiedział, że jeśli nie pójdzie Nya zginie. Wiesz dobrze, że Lloyd jest uparty i postawi na swoim, a szczególnie jeśli chodzi o członka rodziny. Nya ma rację zamiast się wykłócać zacznijmy szukać czegoś co nas do niego zaprowadzi

- Nya może pamiętasz trasę, którą cię prowadzili?
- Nie, bo uderzyli mnie w głowę i byłam nie przytomna, a jak byliśmy w środku nie byli za bardzo do gadania...powiedzieli, że skoro jestem mistrzynią wody, to pewnie lubię każdy jej rodzaj- przełknęła ślinę i odkryła ramię, które było całe poparzone

Jay odrazu do niej podbiegł, by zobaczyć to dokładniej

- Zabije ich jeśli Lloyd jeszcze tego nie zrobił- wycedził przez zęby
- A ja ci w tym pomogę- Kai również do nich podszedł z kwaszoną miną

Inni natomiast patrzeli z współczuciem

- Nya może ci to opatrze? Pewnie boli, a z tego co widzę to poparzenie 2 stopnia
- Nie mamy czasu Zane...
- Czy Lloyd chciałby zobaczyć to co teraz my widzimy? - wywróciła na te słowa oczami, ale zgodziła się
- Czekajcie wiem co chciałam wam powiedzieć. Gdy Lloyd uderzył w tamtego co mnie trzymał, to ja mu podłożyłam GPS- wszyscy się uśmiechnęli w duchu i zaczęli się kierować do perły

- Napewno nigdzie indziej cię nie turbowali?- nindroid robił obdukcje czarnowłosej
- Lekkie zadrapania nic więcej- złapała się za kark, a jej mina wskazywała na coś innego
- Jesteś pewna, że nie zrobili ci więcej krzywdy? Nie chcę być wścibski, ale..
- Nie! Znaczy nie..poprostu moge iść już do Jay'a? Chcę odpocząć..
- Oczywiście, ale uważaj na ramie okej? Rana jest świeża, więc będzie się trochę goiła. Najlepiej staraj się nim za dużo nie pracować okej? - dziewczyna kiwnęła głową twierdząco i zaczęła się kierować do pokoju ukochanego

- Hej..mogę wejść? - zapytała niepewnie, a po nie całych 5 sekundach chłopak stał w szeroko otwartych drzwiach
- Zane ci wszystko opatrzył?
- Tak..ale chce Ci coś powiedzieć..
- Jasne, nie ma problemu. Chodź usiądziesz, a ja może pójdę ci po herbatę hmm? - uśmiechnęła się i przystała na propozycje. Kochała go bardzo za jego opiekuńczość, ale bała się też jego reakcji..

-Już jestem. Leśna herbatka, twoja ulubiona- przyjęła od niego herbatę i wskazała na miejsce obok siebie, by usiadł

- No o co chodzi? Strasznie jesteś nie swoja..na pewno nic ci nie zrobili?- Nie dostał odpowiedzi tylko dziewczyna się do niego wtuliła
- Jay..Oni mnie skrzywdzili
- Cii spokojnie..już jesteś bezpieczna...
- Nie, nie rozumiesz. Oni mnie dotykali i..- Nie dała rady dokończyć, ale Jay dał radę zrozumieć co dziewczyna miała na myśli

- Zapłacą za to..nie ujdzie im to na sucho..- mocniej się w niego wtuliła, płacząc coraz mocniej

- Ja nie chciałam, ale Oni mnie zmuszali...przepraszam Jay...
- Nie przepraszaj mnie. To nie twoja wina, to oni! I pożałują, że się do ciebie dobierali..

- Matko moja głowa. Gdzie ja jestem? - zaczął się rozglądać, ale było na tyle ciemno, że nic nie widział
- No napewno coś zobaczysz Lloyd i znowu mówię do siebie prawda? - oparł się o ścianę zrezygnowany
- Nie mówisz do siebie Lloyd- usłyszał czyiś głos, ale nie mógł zajerestrować do kogo należał

- Kim jesteś? Też cie tu wieżą?
- Można tak powiedzieć, ale spokojnie nic nie będą mogli zrobić jeśli ja się nie wygadam Liptonku

- O mój pierwszy mistrzu spinizju
- Harumi...

Biedna Nya..

All is lost? ~ Llorumi Where stories live. Discover now