Prolog

9 2 1
                                    

A/N: Hejka wszystkim! To moja pierwsza książka na watt, więc mam nadzieję, że przyjmiecie ją dobrze i wybaczycie mi błędy, które nie oszukujmy się - na pewno się pojawią. Bardzo się cieszę, że wielu osobom spodobała się moja twórczość, jeśli chodzi o pisanie mojej własnej dalszej historii Rodziny Monet, i mam ogromną nadzieję, że przynajmniej połowa z nich przyjdzie tu i da mi szanse pokazania jeszcze bardziej siebie. Książka opowiada o wakacjach głównej bohaterki - Alice Miller, a sama historia będzie raczej luźna, więc czytanie jej potraktujcie jak relaks<3. Dziękuję wam i zapraszam do prologu.

***

Wyszłyśmy wraz z Rosie i Elizabeth z budynku szkoły trzymając w rękach nasze świadectwa. Lekki wiatr dmuchał nam w twarze, a w tle można było usłyszeć piękny śpiew ptaków. Było cudownie - nie dość, że właśnie skończył się rok szkolny, to w dodatku czułam się tak nieziemsko błogo.

- Jezu, dziewczyny, nie wiecie nawet jak się cieszę, że dostałam to stypendium! - wykrzyknęłam z uśmiechem na ustach. - Nie mogę się doczekać, aż zobaczę wkurwioną minę mojego "najwspanialszego" braciszka. No i matka też się nie będzie mogła przyczepić. - mówiłam dumna.

- Harowałaś jak wół na to by je zdobyć. Dalej nie jestem pewna czy było warto, bo prawie w ogóle nie wychodziłaś z domu, ale cieszę się razem z tobą. - wyznała Beth z lekkim uśmiechem na twarzy. - Szkoda tylko, że mi brakowało dosłownie paru setnych do wyróżnienia... Pierdolona szmata z matematyki. - mruknęła z przekąsem.

Elizabeth choć w miarę się uczyła, zawsze miała ogromny problem z matematyką, w przeciwieństwie do mnie. Ja miałam bardziej ścisły umysł, podobnie do Rosie.

- Jeden zero dla szmaty Rogers! Największy wróg i postrach uczniów. W tym roku nie udało ci się jej pokonać, ale może uda w następnym. - mówiła rozbawiona Rose.

- A spierdalaj. - powiedziała Betty, ale po chwili wszystkie się zaśmiałyśmy. - Wam jest do śmiechu, bo wszystkie macie te zjebane wyróżnienia, a ja co? - mówiła z żalem, jednak nie wyglądało to zbyt poważnie, gdy na jej usta cisnął się uśmiech. - I nie rozśmieszajcie mnie!

Ponownie się zaśmiałyśmy i wtedy obejrzałam dziewczyny od stóp do głów. Wszystkie byłyśmy ubrane na galowo. Jedyne chyba w czym się różniłyśmy w ubiorze to to, że ja i Rosie miałyśmy na sobie spódniczki, a Liz spodnie. Nie lubiła chodzić w spódniczkach i sukienkach. Sama uroda Beth wyróżniała się wśród innych. Jej zielone oczy i masa piegów na twarzy ślicznie komponowały, a morelowe usta wyginały się w uśmiechu. Można teraz pewnie pomyśleć, że skoro ma zielone oczy i piegi to idealnie by pasowały do tego rude, a w dodatku kręcone włosy, ale tu powiem nie, bo zamiast ich na ramionach układały się jej idealnie proste, blond włosy ciągnące się aż do połowy pleców.

A Rosie? Rose zaplotła sobie długiego warkocza do bioder, gdyż no cóż - miała najdłuższe włosy z nas wszystkich i mogła sobie na to pozwolić. Same je miała mocno ciemnobrązowe, podobnie jak oczy. Nie miała na twarzy piegów, jak ja, ale to nie przeszkadzało, bo była równie piękna co ta druga. Nie było zaskoczenia, że każdy chłopak się za nimi oglądał. Gorzej było ze mną. Nigdy nie dbałam o to jak wyglądam bo najbardziej skupiałam się na nauce, ale chciałam to zmienić.

- Nikt nawet nie śmie! - wyznała z udawanym strachem brunetka. - Teraz nie pora się przejmować i tak dalej tylko korzystać z wolnego! I tym razem nam się Alice nie wymigasz! Będziesz z nami i z Sophie wychodzić codziennie. Codziennie rozumiesz?! Trzeba nadrobić cały rok szkolny!

- Dokładnie! - powiedziała blondynka, gdy skręcałyśmy na moją ulicę.

- Dziewczyny, nie będziecie nawet musiały mnie prosić. Przysięgam przed sobą i przed wami, że całe wakacje spędzę tak produktywnie, że pod koniec będę miała dość. Mam już dość siedzenia w domu. A matka i ojczym będą mogli pocałować mnie w dupę! - powiedziałam z pełnym przekonaniem, zastanawiając się przez chwile, czy nie zrobiłam tego za głośno.

Moje przyjaciółki spojrzały na siebie z szeroko otwartymi oczami, a po sekundzie wymówiły długie i głośne: "uuu".

- No i to ja, kurwa rozumiem! - wykrzyczała rozradowana Elizabeth, aż rozejrzałam się czy aby na pewno nikt nie patrzy na nas, jak na jakieś psychiczne. -  W końcu kobieto, myślałam, że to nigdy nie nastanie.

- Byłyśmy pewne, że będziemy musiały cię na siłę z domu wyciągać.

- Nie tym razem. Musze nadrobić zaległości i w końcu zacząć żyć. Nie wytrzymam tak dalej.

Spojrzałam w niezidentyfikowany dla mnie obiekt i westchnęłam, wciąż idąc z nimi przed siebie.

Będzie dobrze.

- Pomożemy. - powiedziała pocieszająco Rose. - Tak w ogóle, ciekawe co tam u Sophie. - zmieniła temat, widząc jak nie jest mi teraz łatwo o tym mówić. - Szkoda, że chodzi do innej szkoły...

- Tak, to prawda... Ale jeśli chodzi o jej zakończenie roku, to wiesz jak to ona. Zwykle leci na dwójach, ale przynajmniej nie musiała się stresować, bo powiedzieli jej wcześniej, że przechodzi do następnej klasy.

Skręciliśmy na moją ulicę, przez co przypomniałam sobie co czeka na mnie w mieszkaniu i przestałam słuchać.

Proszę, niech nie będzie Victora w domu, niech go nie będzie... - błagałam Boga w myślach. Nienawidziłam swojego ojczyma całym sercem i nie tylko dlatego, że zastąpił mi tatę. - Czemu ja w ogóle muszę wracać do tej patologii...? - dalej męczyłam się w myślach.

...

-...Musimy się jutro spotkać! - wypiszczała Rosie, przez co natychmiast wyrwałam się z transu. - Co Alice? Ze wszystkimi! Ty, ja, Betty, Sophie i Leo. Będzie zajebiście!

- Ja jestem za!

- Ja też. - potwierdziłam lekko skołowana, gdy już prawie byliśmy przy moim domu. Nawet nie zauważyłam kiedy się tu znalazłam... Dziewczyny zawsze mnie odprowadzały bo mieszkałam blisko szkoły. To była już tradycja. - Dobra ja lecę, dzięki wam! Do jutra, jakby co to piszcie!

- Jasne, pa! - powiedziały naraz i po tym jak przytuliłyśmy się na pożegnanie, poszły w swoją stronę.

"Te wakacje będą inne, i zakończę je z uśmiechem. Nic mnie nie powstrzyma." - Przysięgłam sobie.

Szkoda, że jeszcze wtedy nie wiedziałam, jakie to będzie trudne.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 11 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wyśpiewam Ci tą historięWhere stories live. Discover now