14

247 29 29
                                    

Próbowałam zebrać myśli, mój mózg parował bardziej niż MacBook od promieni słonecznych. Kostki lodu obijające się o szkło, w którym królowała lemoniada truskawkowa nie były w stanie ochłodzić mojego napięcia. Nie byłam w stanie ułożyć w głowie scenariusza, który byłby na tyle dobry aby stał się faktem. Ponadto nie mogłam dopiąć współpracy, moja asystentka Ola zawaliła na całej linii. Nie podała mi terminu, w którym miałam się wywiązać z umowy i jakby tego było mało zapomniała mi powiedzieć o spotkaniu. Wysyłam tysiące wiadomości, aby załagodzić sytuację aczkolwiek czarno to widzę.

- Halo, Ola ?! Gdzie ty masz głowę! Przez ciebie mam same problemy! - krzyczała do telefonu. - Alee Fausti, przepraszam. Zawaliłam i poniosę konsekwencję, tylko daj mi to wyjaśnić. -  próbowała wejść jej w słowo Ola. - Poniesiesz, oj poniesiesz! Zwalniam cię! - szybkim ruchem rozłączyła połączenie.

Byłam wściekła, miałam ochotę głośno krzyczeć. Z bezradności, złości, zawiedzenia. Moje życie w krótkim czasie zaczęło się walić jak domek z kart a ja nie byłam w stanie zatrzymać tej lawiny. Wróciłam do stołu, sushi które kupiłam na obiad stało się zimne i odpychające.

- Chyba komuś nie smakuje. - zwróciła się do mnie moja babcia, która wróciła od lekarza. - Nie, po prostu nie mam apetytu. Oj babciu mam tyle na głowie, że nie wiem za co  się najpierw złapać. - westchnęła i oparła głowę o dłonie. - Oj dzieciaku, to wszystko jest prostsze niż myślisz. - Babciu, życie mi się pokomplikowało. Tutaj nie ma złotego środka. - dodała Fausti. - To je sobie odkomplikuj dziecko, taka silna babka jak ty ze wszystkim da sobie radę. - próbowała ją pocieszyć staruszka. - Babciu, ja nie potrafię wymyślić jak ma wyglądać moje spotkanie z Bartkiem a co dopiero reszta. -  tłumaczyła. - Najprościej ja się da...

- To znaczy ? - zapytała. - Jedź do domu, zapukaj do drzwi. Nic więcej nie możesz zrobić, a wielkie plany pochłonie stres. - podkreśliła staruszka.

W sumie ma rację, wielkie przemowy zostaną wręcz pożarte przez stres a wtedy całkowicie się zablokuje. Fugińska! Ostatni mail i w drogę do stolicy! Pomyślałam, z realizacją gorzej...

- Babciu, wrócę wieczorem. Przekaż rodzicom, proszę. - pocałowała staruszkę w czubek głowy i pobiegła do samochodu.

Upał dawał o sobie znać, promienie odbijały się od szyby. Wakacje trwają, więc trasa do Warszawy stała się jednym wielkim korkiem. Bohaterka wiedziała, że wieczorem to  ona dopiero dotrze do Warszawy, ale na pewno nie do domu.

Z lekkiego zmęczenia wyrwał mnie telefon, dobijała się do mnie Wiktoria. Wiedziała o moich planach, modliłam się tylko aby nic nikomu nie wygadała.

- Co tam Wiczka, coś się stało ? - zapytała z lekkim przerażeniem w głosie. - Fausti, nie jedź do  Warszawy. Bartek z małą są w domu jego dziadków, w Zalesiu. Jego dziadkowie pojechali na wakacje i nie chcieli, aby dom stał pusty. - przekazała przyjaciółka. - Jasne, dziękuję kochana. Pamiętam który to zjazd, będę dopiero wieczorem. Są takie korki, że nawet nie pytaj. - lekko nacisnęła pedał gazu, aby ruszyć. - Uważaj na siebie, trzymam kciuki! - dodała otuchy Wika. - Dam znać, ale w cuda nie wierzę. - westchnęła Faustyna. - Hej kochana, głowa do góry. Kocham cię, do później. - pożegnała brunetkę. - Paa, ja ciebie też...

Cytat z Adama Mickiewicza " Ciemno wszędzie, głucho wszędzie" ma w tym miejscu swoje uzasadnienie. O ile ulicę pamiętam, tak numeru domu niekoniecznie. W końcu zauważyłam ważny niegdyś dla  nas punkt, który wyznaczał drogę do domu dziadków. Była nim latarnia, tuż obok której stało ogromne stare drzewo na którego mocarnej gałęzi zawieszona została huśtawka. Własnoręcznie wykonał ją dziadek Staszek, dziadek Bartka. To na niej skradł mi pierwszego buziaka, w maju po moich urodzinach. Dojechałam na miejsce, było dobrze po 20:00. Miałam szczęście, furtka była uchylona. Światła lamp ogrodowych prowadziły mnie do domu, po betonowych płytach. Byłam roztrzęsiona, bałam się tego co za moment mnie czeka. Nie musiałam podchodzić do drzwi, stałam mniej więcej w połowie drogi gdy otworzyły się drzwi wejściowe.

Twarzą w twarz, oko w oko stanęłam przed miłością mojego życia. Jego twarz nie mówiła nic, zero emocji. Założyłam włosy za ucho, speszyłam się a oczy w pewnej chwili nie wiedziały gdzie się podziać. Nadeszła bezradność...

- Wróciłaś...

- Przepraszam..., mogę ? - odsunął się i przepuścił mnie w drzwiach. - Zmieniłaś się, odważny krok. - mierzył mnie wzrokiem, a moje serce wariowało. - Bartek ja...

- Nie mów, nic nie mów. Zdajesz sobie sprawę co zrobiłaś ?! Jak skrzywdziłaś mnie oraz własne dziecko, które nawet nie wie jak wygląda jego matka. - podniósł głos. - Myślisz, że mnie to nie interesuje, nie zabija od środka ? - zapytała. - Ciebie interesuje tylko kariera, my cię w ogóle nie obchodzimy. Dosyć nie pozwolę, abyś rujnowała nam życie drugi raz - podsumował. - Co ty chcesz zrobić ? - była przerażona. - Postaram się, aby całkowicie odebrać ci prawa rodzicielskie. - w jego oczach żal przybierał na sile. - Nie, nie możesz mi i jej tego zrobić. - złapała go kurczowo za rękę. - Mogę, mogę i zrobię to. Już dawno powinienem. - krzyknął.

Z góry dało się usłyszeć ciche, "tata". Aurelka, przebudziła się gdy Bartek uniósł się na jej matkę. Szmer bosych małych stópek zaczął łaskotać uszy. Ze swoim ulubionym misiem w rączce stanęła na pierwszym stopniu schodów, przyglądając się do tej pory nieznanej kobiecie.

- Kto to ? - zapytała. - Znajoma, chodź kochanie tatuś ci poczyta. Powinnaś już spać. - nie mógł opanować zakłopotania. - Dobranoc... - wyciągnęła małą rączkę w kierunku Fausti, będąc już w ramionach ojca. - Dobranoc kochanie. - odpowiedziała ze łzami w oczach.

Dłuższą chwilę zajęło Bartkowi uspanie małej, nocna wizyta nie pozwalała na sen. W końcu zszedł na dół i zauważył Fausti śpiącą na kanapie, która w dłoniach trzymała wspólne zdjęcie Aurelki oraz bruneta. Cała złość i gorycz, która go przepełniała na moment uległy uśpieniu. Przykrył Faustynę kocem plecionym przez babcię, zgasił światła i nie spuszczając z niej wzroku udał się z powrotem na piętro.

Dzieeeeń dobry! 🤍

Pierwsze spotkanie naszych bohaterów...

Dzisiaj odblokuje dla Was pierwszą książkę "Potrzebny był czas" 🥰

Przytulam! 🤍

Ślady miłości otwartej księgiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz