regalo de cumpleaños

33 2 0
                                    


trzy miesiące później...

Pedro złapał za włosy Valerii, gdy jego brat zakładał ostatni element jej stroju. Spojrzeli na siebie. Choć to oni chcieli, żeby była na tej imprezie nie byli przekonani czy to dobry pomysł. Patrząc na jej minę można wywnioskować, że nie, ale już było za późno.

Nikt nie wiedział, że brunetka tu będzie. Nikt od dłuższego czasu jej nie widział, nie licząc braci Gonzalez. Rozstanie z chłopakiem odcisnęło się na niej. Na nim też. Choć nie do końca mogli nazwać to rozstaniem. Żadne z nich nie powiedziało, że to koniec. Zniknięcie dziewczyny było głównym problemem, przez który nie mogli porozmawiać i wszystkiego wyjaśnić.

Jej wrażliwość i stare blizny nie chciały pozwolić na zranienie. Wyjechała nie mówiąc nic nikomu. Ale nie przyniosło to żadnych efektów. Żal, rozpacz i tęsknota za nim była jeszcze większa setki kilometrów od Barcelony.

Pablo nie chcąc dać ponieść się myślom ciągle trenował, co niepokoiło każdego w jego otoczeniu. Wszyscy widzieli, że brak ukochanej przy jego boku nie było dla niego dobre. Ciągle się o nią martwił, a tęsknotę zabijał morderczymi treningami, które dawały ulgę. Grał jeszcze agresywniej niż zawsze. Na nic były mu uwagi trenera, przyjaciół, czy rodziny. Wiedział, że jedynej jakiej wysłucha była Valeria, ale nie miał z nią kontaktu i wiedział, że to on zawinił i to bolało go najbardziej.

— Jesteś gotowa?

Kiwnęła głową i ruszyła za chłopakami. Wciągnęła powietrze. Odpychała od siebie myśli, że zaraz spotka chłopaka, którego kocha całym sercem. Ostatni raz widziała go kilka miesięcy temu. Miała spojrzeć w jego oczy? Coś mu powiedzieć? Nie móc go dotknąć? Odchyliła głowę do tyłu czując, że jej oczy wypełniać się łzami.


Uniosła kącik widząc biegnącego w ich stronę Ferrana. Pchnął Pedro i złapał dziewczynę w ramiona. Uścisnął ją z całych sił. Cała ta sytuacja przyciągnęła wzrok każdego na tą dwójkę, która nie opuszczała swoich ramion już dłuższy czas, trwając w ciszy.

— Już myślałem, że cię nie zobaczę. - szepnął do jej ucha.

— Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.

— Nie zamierzam.

Pablo uniósł brwi widząc kto stoi obok Torresa. Zacisnął usta ciężko wzdychając. Jego serce zaczęło szybciej bić. Tak długo czekał na ten moment, a teraz czuł się jakby wrastał w ziemię. Nie mógł się ruszyć, a emocje zaczynały brać górę.

Jej włosy już nie były tak długie. Grzywka zdobiła jej twarz. Wydawała się być szczuplejsza niż wcześniej. Mimo wszystko w jego oczach wciąż była najpiękniejsza.

Impreza była przebierana, a jej przebranie odzwierciedla ją jak najbardziej. Miała na sobie białą sukienkę, na jej plecach były skrzydła. Była przebrana za anioła. Uniósł kącik ust. Zaśmiał się w myślach wyczuwając zbieg okoliczności. On był przebrany za diabła, a ona za anioła. To ukazywało ich rolę?

Podniosła głowę spotykając się z jego tęczówkami, które intensywnie się w nią wpatrywały. Choć bardzo chciała nie mogła spuścić wzroku. Od czasu kiedy widziała go ostatni raz prawie się nie zmienił.

Zacisnęła wargi, gdy na jej usta próbował wpłynąć uśmiech. Przebrał się za jej przeciwieństwo. Przeznaczenie mocno mieszało w jej życiu.

Odeszła od dyskutujących piłkarzy i ruszyła w stronę solenizanta.

Zaśmiała się widząc jego minę. Otworzył usta ze zdziwienia, ale szybko się otrząsnął i uścisnął ją.

Wszyscy pokazywali jej, że nie potrzebny był strach przed przyjściem.

agua y miel/P.GWhere stories live. Discover now