Rozdział 6

4K 187 45
                                    

Z samego rana opowiedziałam przyjaciółce o tym, że Clyde zamierza tego dnia odwiedzić kawiarnię. Natychmiast zaczęła snuć teorie, krążąc po sali i twierdząc, że kawa to tylko pretekst, a tak naprawdę chce mnie po prostu zobaczyć. Oraz że z pewnością mu się spodobałam.

A to nie była prawda.

Chciał przyjść na kawę. I nie podobałam mu się. Nie mogłam mu się podobać. Nawet nikomu nie chciałam się wtedy podobać. Byłam świeżo po rozwodzie. Nie szukałam żadnych relacji. Szczególnie że był w mieście tylko na chwilę.

Elijah był też moim jedynym partnerem w życiu. Potrafiłam przewidzieć każde jego zachowanie. Trochę bałam się, co będzie z kimś innym. Bałam się nieznanego.

– Zaczynamy plan „Clyde". Plan? Misję? Wszystko jedno. Jeszcze jakby to robiło jakąkolwiek różnice – powiedziała nagle, stając przede mną, gdy wycierałam stolik.

– Jesteś nienormalna, wiesz? Poza tym nie chcę, żeby pomyślał, że go podrywam, bo nie chcę go podrywać. Dopiero się rozwiodłam.

– Nikt ci nie każe się z nim od razu wiązać. Zabaw się! Zaszalej! Nie byłaś z żadnym facetem od kilku miesięcy. Wtedy mi mówiłaś, że nie wypada, bo nie masz jeszcze rozwodu, ale teraz? Teraz możesz wszystko! Tylko nie możesz być sobą. Od razu go odstraszysz – dodała, więc uderzyłam ją ścierką. – Ja chcę ci tylko pomóc, okej? Nie możesz ciągle rzucać tymi swoimi tekstami. Musisz być nieco grzeczniejsza. Poza tym faceci, szczególnie tacy jak on, wolą zdobywać kobietę. Powoli. Nie może mu się udać zbyt szybko, bo straci zainteresowanie. Musisz grać niedostępną. Niech się stara, niech o tobie myśli... I nie dawaj mu swojego numeru, jeśli da ci swój. A przynajmniej nie dzisiaj.

– A od kiedy niby ty się znasz na mężczyznach?

– A ty się niby znasz? Randkowałaś tylko z jednym chłopem. Który swoją drogą jest prosty jak budowa cepa. Każdy jego ruch dało się przewidzieć.

Nie potrafiłam podrywać mężczyzn. Na randki też nie chodziłam. Tylko z Elijah, ale wtedy już byliśmy razem. Nie rozumiałam również, dlaczego miałabym nagle przestać być sobą i nie rzucać żadnymi tekstami. Clyde już przecież trochę je poznał. Chociaż w nocy i tak się pilnowałam. A przynajmniej starałam się pilnować, żeby nie palnąć niczego głupiego.

– Muszę uciec, zanim tu przyjdzie. Lepiej, żeby mnie nie widział, ale daj mi znać, jak poszło. I nie kieruj na niego całej swojej uwagi. Udawaj dzisiaj niedostępną.

– Brałaś coś? – Uniosłam brew, mając ochotę wywrócić oczami. – Ktoś ci dorzucił wczoraj czegoś do piwa? Uspokój się, proszę cię. Ja nawet nie wiem, jak mam niby udawać niedostępną. Dostępnej też nie umiem... Clyde nie zna nikogo w mieście, więc to normalne, że wczoraj siedział z nami, dopóki nie poszłyśmy do domu. Co nie oznacza od razu, że będzie teraz spędzał z nami czas, Dahlia. Przyjdzie na kawę. Ma prawo. Jak każda inna osoba na tym świecie.

– Po prostu zapamiętaj sobie, co ci mówię. I jak zaproponuje ci spacer albo wspólny obiad, to powiedz mu, że dzisiaj nie możesz, bo cały dzień pracujesz.

– Nie pracuję przez cały dzień. Aurora zajmuje się po południu kawiarnią.

– Ale tak masz mu tylko powiedzieć, czego nie rozumiesz? Zaufaj mi.

– Zawsze, jak mówisz, żebym ci zaufała, to później wychodzi na to, że wcale nie powinnam była tego robić, ale dobrze. Zaufam ci.

Ku mojemu zdziwieniu, Clyde podjechał pod kawiarnię dziesięć minut później. Jego przyjazd nie był dla mnie niespodzianką, bardziej to, czym przyjechał. To był ten sam sportowy samochód, który widziałam, gdy wracaliśmy z rozprawy. Co oznaczało, że to jego nazwałam idiotą.

Damn it, Clyde!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz