One step away

77 8 9
                                    

Słowa - 8526

Biegł przed siebie. Otaczał go tylko nieprzenikniony mrok gęstego, dzikiego lasu, którym był otoczony. Opadłe liście cicho szeleściły pod jego butami, a, te, które pozostały na drzewach, ocierały się o ramiona i złociste włosy pędzącego chłopaka. Ciemność otulała go niczym ciepły, zimowy koc, chroniąc go przed światem zewnętrznym. Odczuwał w niej swego rodzaju komfort i bezpieczeństwo. Czuł, jakby w końcu nie był sam, jakby ktoś się nim zaopiekował, mimo że otaczała go tylko masa powietrza. Księżyc w pełni świecił wysoko na niebie, rzucając delikatny cień chłopaka na ziemię. Rozmazany, ledwo widoczny. Wpatrywał się w niego uporczywie, przemierzając gąszcz. Zabawne. Nawet ten cień wzbudzał w nim podobną odrazę, co on sam. Tak samo go nienawidził.

Gdyby ktoś powiedział mu parę lat temu, jak to wszystko się skończy, pewnie by nie uwierzył. Zapewne po prostu by go wyśmiał, drwiąc z jego kreatywności i pesymizmu. Może by go pozwał za groźby słowne, bo tak by zostały odebrane te przewidywania. Czasem jednak nie wszystko wychodzi, tak, jak się zakładało, bo los uwielbia szyć sobie swetry z naszych żyć, plątając je w sposób, jaki tylko mu się spodoba, bawiąc się sposobem ich splotu i tworząc z nich piękne dzieło, opowiadające historie milionów żyć ludzkich. Jego włóczką są nasze kruche istnienia, które są bezbronne wobec tych ogromnych, ciężkich i drewnianych drutów - prawej i lewej ręki Fortuny. Tak właśnie stało się w przypadku Lee Felixa. Nic nie wyszło tak, jak planował.

Co tak właściwie się stało? Czemu tak właśnie chce skończyć? Z jakiego powodu było aż tak źle?

Problemem było to, że Yongbok tak właściwie nie potrafił odpowiedzieć na żadne z pytań. Nic nie było ani oczywiste, ani proste do wytłumaczenia. Żałował, że to wszystko nie było tylko czarno białe. Wtedy odpowiedziałby na wszystko bez problemu i nie musiałby się głowić nad odpowiedzią, zaprzątając tym swoją i tak już przemęczoną głowę. Jakie wszystko byłoby wtedy prostsze. Tak naprawdę cały świat już od dawna widniał w oczach Yongboka jako złożony z tych dwóch kolorów. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz był szczęśliwy, ani kiedy się uśmiechał. Teraz jednak te pytania wydawały się emanować jaskrawym i wyrazistym kolorem. Krwistą czerwienią. Symbolem cierpienia i bólu, który niosły za sobą odpowiedzi na każde z nich.

Nic nie było tak proste, jak mogłoby się wydawać. Z każdym z pytań szła niezwykle skomplikowana i długa historia, na samą myśl której ilość łez w oczach Felixa zdecydowanie się powiększała. A tak naprawdę chłopak sam nie wiedział, czy w owej historii znalazłby jakiekolwiek odpowiedzi. Dla nieznajomego, oglądającego to wszystko z boku, nie stało się nic. Nic tak ważnego, żeby wybrać takie zakończenie tego wszystkiego. Przecież wydawać by się mogło, że życie Felixa było tak niemal idealne i pozbawione wszelkich trosk i problemów. No właśnie. Wydawało.

Pierwszym złym wspomnieniem, jakie posiadał chłopak, było przyjęcie z okazji jego czwartych urodzin. Wszystko było wspaniałe, dopóki ojciec nie uznał, że idealnym pomysłem będzie wzniesienie toastu za solenizanta. Co nalał do kieliszków? Wódkę. A miał problemy z alkoholem. Wziął kieliszek do ręki. Przechylił go. Wypił jego zawartość. Nalał kolejną porcję. Wziął kieliszek do ręki. Przechylił go. Wypił jego zawartość. I tak w kółko. Już za niedługo ledwo siedział na krześle, pijany, opowiadając nieprzyzwoite żarty. A mały Felix tylko siedział cicho na kolanach mamy, nie rozumiejąc nic z tego, co robił tata. Może tak było lepiej, przynajmniej nie musiał teraz pamiętać każdego z tamtych dowcipów. Goście za niedługo już opuścili ich dom, zostawiając ich tylko we trójkę - małego Lee, jego tatę oraz mamę. Pijany ojciec Felixa był nieprzewidywalny. Nikt nie mógł więc wtedy zgadnąć, że zacznie krzyczeć na chłopaka, wyrzucając mu, że to wszystko podobno jest jego winą. Nikt za bardzo nie wiedział, czym było to ,,wszystko". Ale to wystarczyło, by, wtedy jeszcze maluch, zapamiętał te urodziny do końca życia i to zdecydowanie nie w pozytywnym sensie.

One step away // HyunlixWhere stories live. Discover now