Rozdział 1

399 22 5
                                    

11 Lat wcześniej...

Głośny krzyk wybudził mnie ze snu. Nie wiedziałam do kogo należał, ale brzmiał znajomo. Przetarłam swoje powieki,  podnosząc się do pozycji siedzącej. Nałożyłam na swoje stopy różowe pantofle i wstałam do drzwi. Skradałam się po cichu, żeby dowiedzieć się, kto był sprawcą tych odgłosów. Po drodze minęłam pokój Louisa, ale nie było go w środku. Biedny pewnie szuka choinki w garażu. Zawsze ją wspólnie ubieraliśmy w Boże Narodzenie.
Zbliżałam się do schodów, na których kucnęłam. Już wiedziałam, że moi rodzice się kłócili. Z resztą jak zwykle... Nawet w święta muszą wyjaśniać jakieś problemu. Po cichu obserwowałam całą sytuację z daleka. Zauważyłam, że ulubiony wazon mamy leżał na podłodze rozbity. 

- Znowu spędziłeś całą noc w barze, Alexander! Zobacz - Złapała go za rękę i pociągnęła w stronę lustra. Mężczyzna ledwo stał na nogach. - Widzisz w jakim jesteś stanie?  Jesteś cholernym alkoholikiem, to się leczy! 

- Zamilcz, kobieto - Ścisnął jej rękę do tego stopnia, że aż kobieta pisnęła pod nosem. - Ja cokolwiek robię dla naszej rodziny, nie to co ty. Prowadzisz jakąś śmieszną kawiarnie! Należy mi się trochę rozluźnienia - Uderzył ręką mamy w stół, spowodowało to ogromny huk.

W momencie przez drzwi wbiegł mój brat. Był cały zdyszany, ledwo wymawiał słowa.

- Znowu musicie się kłócić?! Nawet w cholerne święta! Moglibyście chociaż raz pomyśleć o Naomi, spędzić wigilię w zgodzie. Przynajmniej udawać normalną rodzinę.

- Naomi to gówniara, nawet nas nie słyszy - Wybełkotał ojciec.

- Nie mów tak o niej! To twoja córka - Wysyczał Louis.

- Nigdy nie chciałem tego dziecka, ciebie z resztą też - Wskazał na niego palcem. - Chociaż pokładam jeszcze w tobie nadzieję, że wyrośniesz na ludzi.

- Kochanie... - Kobieta gładziła ramię mojego taty.

Moje oczy napełniły się łzami. Wszystko widziałam jak przez mgłę. Mój brat mnie zauważył, kiedy powoli wstawałam na równe nogi. Uciekłam do swojego pokoju, jednak doskonale słyszałam krzyk chłopaka.

- Tak właśnie Naomi nic nie słyszy, siedziała na schodach! Gratuluję ci, tato.

Wpadłam szybko do mojego pokoju, zamykając drzwi. Schowałam się pod kołdrę i wtuliłam się w poduszkę. Tak bardzo bym chciała być kochana przez rodziców.. Czym ja zawiniłam? Mam zaledwie 7 lat.
Do mojego pokoju dochodziły ciche pukania. Oby to był Louis.

- Mogę wejść? To ja - Poczułam delikatną ulgę, kiedy usłyszałam jego głos.

- Tak.

Powoli wyłoniłam się spod materiału, dostrzegając mojego brata. Usiadł na moim łóżku, wycierając mi łzy.

- Nie przejmuj się tym co powiedział tata. Źle się dziś czuje, gada głupoty.

- On to mówił naprawdę - Spojrzałam mu prosto w twarz, a z moich oczu uroniły się łzy. - Nie jestem głupia.

- Masz rację, jesteś bardzo mądrą dziewczynką. Nie słuchaj go, proszę. Dobrze o tym wiesz, że chcemy cię wszyscy.

- Naprawdę mnie chcesz? - Przytuliłam się do niego.

- Tak, głuptasie - Objął mnie ramieniem. - Jesteś najlepszą siostrą, nie mogłem sobie wymarzyć lepszej.

Louis jest najlepszym bratem. Na każdym kroku o mnie dba i pomaga mi we wszystkim. Odrabia ze mną pracę domowe, bawi się lalkami. Jak ktoś mnie obraża, to zawsze stoi za mną. Jednak najważniejsze jest to, że mnie chce, pomimo tego, że go czasami bije i gryzę... Ale to z miłości. On o tym doskonale wie.

I wanna see you again. Tęsknie za Tobą.Where stories live. Discover now