Prolog

6 1 0
                                    

Rewolwer się zakręcił, ja i wiele innych osób, w tym moja siostra siedzieliśmy przed stołem w kole, i czekaliśmy aż lufa wskaże osobę, która zacznie zabawę.
Rewolwer wskazał na mnie o matko boska. Pierwszy raz grałam w w taki syf, nie byłam gotowa na tak ryzykowną rzecz.
- Kogo wybierasz? - Przede mną pojawiły się przedmioty, które ułatwiały nam grę, która robiła się tylko ciekawsza. Nóż, paczka papierosów, lupa, każda z tych rzeczy miała jakąś funkcję w naszej grze, ja wybrałam lupę, którą rozbiłam o kant stołu, dała mi możliwość sprawdzić jaki nabój kryje się w rewolwerze. Blank. Wystrzeliłam pistolet w stronę swojej głowy, żyłam.
Następnie wybrałam osobę, która mogła być moją ofiarą. 50/50 szans, że ją zabiję, lub nie.
Wybrałam moją siostrę, im większe ryzyko tym większa stawka.
Wybrałam ją, ponieważ była dla mnie najważniejszą osobą z tego grona, Boże, jak żałuję tej decyzji.
Krew wylała się na moje jasne jak śnieg włosy, moją bladą i jasną twarzyczkę, i ubrania tak jasne jak śnieg, łzy napłynęły mi do oczu gdy zobaczyłam rozprutą przez nabój twarz mojej siostry.
- Jeden członek wyeliminowany, jeszcze tylko 4 - Powiedział głos za nami. Głośna muzyka dudniła w moich uszach, a serce waliło jak oszalałe, wszyscy patrzyli na mnie, wszyscy mnie obserwowali uważnie.
Pistolet się znów zakręcił, tym razem trafiło na Percy'ego, on zalany łzami wycelował we mnie zapominając, że był jeszcze jeden blank, przy tym tracąc swoją kolejkę na następną turę.

- Runda druga. - rzekł głos za nami, w tle leciała jakaś muzyka klubowa z całego domu, w którym odbywała się impreza. My byliśmy zamknięci w pomieszczeniu bez okien, bez nikogo niechcianego, tylko my i śmierć.
Rewolwer zakręcił się po raz trzeci. Wypadło na mnie.
- Zgaście światło. - rzekłam, na co zapadła ciemność. Nie chciałam aby widzieli moje czyny. Wybrałam Percy'ego. Na jego nieszczęście, czerwona ciemna śmierć.
- Pozostały 2 blanki 1 śmierć, pozostało jeszcze tylko 3. - Rzekł głos za nami.
Wzięłam przedmiot leżący na stole, czyli Adrenalinę, która pobudziła mnie do działania, wzięłam kolejny przedmiot. Napiłam się piwa i przeładowałam broń, wypadł blank.
Byłam coraz bliżej wygranej. Znów moja kolej, ta runda jest dla mnie szczęśliwa jak cholera. Wycelowałam w Amber, zostaliśmy tylko we dwójkę. Tylko ja i Jax. Byłam coraz bliżej wygranej.

- Runda trzecia. - Rzekł głos za nami. Byłam prawie nie przytomna przez nadmiar emocji i alkoholu. 50/50 szans na to, abym zginęła, lub wygrała.
Sięgnęłam po lupę, blank. Pytanie jest tylko jedno, czy chcę żyć bez siostry, bez matki, bez ojca, sama z wygraną? To było bardzo zastanawiające pytanie. Oczywiście, że chcę żyć z wygraną, po to tu przyszłam, ale czy dam radę żyć z sumieniem, że zabiłam ludzi?
Po chwili zastanowienia wycelowałam w siebie, żyłam, następnie po chwili zastanowienia znów wystrzeliłam, tylko, że nie w siebie.
Wygrałam.
Wszystko dla siebie. 

Scarlet ObsessionWhere stories live. Discover now