Rozdział 12

243 58 54
                                    


Emilka

Kiedy wracam w  środowe popołudnie z zajęć do domu, wcale już nie jestem taka pewna, czy, spełnię obietnicę daną Aśce.

Oczywiście po szoku, jaki wywołał u mnie sms od Czarka, musiałam się komuś wygadać, wiec jak ostatnia kretynka wypaplałam jej wszystko przez telefon.

Naturalnie na wieści o tym, darła się tak, że powinnam ją pozwać za uszczerbek na zdrowiu, bo nawet przez odsunięty na odległość mojej ręki telefon, słychać było wyraźnie:  A nie mówiłam !

No mówiła, cholera…-a ja, dałam się podejść, jak dziecko, przez co mam teraz moralny dylemat.

Iść i spłonąć ze wstydu na wejściu bez rozpałki, czy okłamać ją, że byłam i miałam racje, bo potraktował mnie jak klientkę.

Drobne kłamstewko, jeszcze nikomu nie zaszkodziło, co nie?

Z podjętą decyzją i ciężkim sercem -Bo nie wiem, jak później spojrzę jej w oczy -idę pod prysznic, żeby zmyć z siebie dzisiejszy dzień i grzech, który zamierzam popełnić.

~~~

Odświeżona, najedzona i z przygotowanym filmem do otworzenia, rozkładam się na kanapie, z zamiarem wysłania sms-a do Czarka, że nie przyjdę. Wcześniej na jego wiadomość nie odpowiedziałam, ale uprzedzić go, żeby nie czekał, to by wypadało.

Drogi Czarku -nie bez sensu.

Z przykrością informuję -dno, to nie odmowa na podanie o prace.

Czarku, chciałabym cię poinformować -nie zbyt oficjalnie.

Noosz kurczaki pieczone, głupiego sms-a, nie potrafię sklecić! 

Moje męczarnie, przerywa dzwonek do drzwi-co za cholera…pewnie znowu Pani Krysia z informacjami -ogólnie kochana kobieta, ale samotna z nadmiarem czasu, przez co z jedną wadą: wtyka nos, wszędzie gdzie się da i tam, gdzie się nie da też.

Myśli, że jak moim jedynym obowiązkiem jest nauka, to mam trochę czasu na ploteczki. Nie powiem, na początku mnie wnerwiała, kiedy wpadała do mnie średnio dwa razy w tygodniu, zdawając relacje: kto, z kim, o której i dlaczego. Ale później nawet się przyzwyczaiłam i zrobiło mi się jej szkoda, bo została sama po śmierci męża, więc pozwalam się jej wygadać, wiedząc, że zwyczajnie nie ma komu. A  po tym jak potraktowała Mariusza, to nawet polubiłam, ale to już dłuższy temat, nie na teraz.

Podchodzę do drzwi, otwieram -Tak, tak znowu nie spojrzałam, przez wizjer…

 I to był błąd. Nawet nie zdążę się dobrze odsunąć, a do mieszkania wpada Aśka -No i cały mój misterny plan do kosza.

-Hej, byłyśmy umówione ?-pytam.

-My nie, ale ty tak -stwierdza, wchodząc do sypialni.

-Ej ! a ty gdzie ?-krzyczę, podążając za nią.

-Wybrać ci wdzianko -odpowiada ze spokojem, przeszukując wnętrze szafy.

-Co?! jakie wdzianko, po co ?

-Nie pytaj głupio, tylko wbijaj się w te legginsy, a ja dobiorę do tego jeszcze górę -mówi, wygrzebując chyba jedyne rajty, które posiadam.

-Ale po co?

- Pocą to się nogi nocą, no już raz, raz, nie mamy za wiele czasu, za dziesięć minut wychodzimy.

-My?! -dziwie się -Dokąd ?

-To się nada -rzuca we mnie bluzką -kompletnie ignorując moje pytania- No ruszaj się kobieto, ja w tym czasie zrobię sobie kawkę -oznajmia, idąc w stronę kuchni.

Sweet FightsWhere stories live. Discover now