1

138 13 38
                                    

Nie wiem co za geniusz układał mój plan lekcji ale chcę mu serdecznie pogratulować. Chodzenie w poniedziałki na 9:45 jest moją ulubioną częścią tygodnia roboczego. 

Jestem w 3 klasie liceum,  na kierunku finansów. Miałem na sobie moje robocze ubrania, aka koszula kasjerki z Kaufland, razem ze zwykłymi dżinsami i mocno zużytymi trampkami. Pogoda była cudowna. No może nie aż tak, jak będę wracać do domu o 16, to spocony jak dzika świnia.

Ale teraz to się nie liczy.

Stanąłem przed budynkiem liceum, była to dość wysoka budowla, bardzo szara i smutna w zimę i nie tylko w zimę. Jednak o tej godzinie wszystko było rozświetlone porannymi promieniami słońca, który mi zawsze się kojarzy z latami 90-tymi.

Wracając, wchodząc do budynku spotkały mnie pierwsze dramaty. Tuż przy przeszklonych drzwiach wejściowych stała Żabka, ewidentnie poddenerwowana. Miała siniaka wokół oka, do którego obecnie przyciskała podkład z lodem.  

-Co ci się stało? - spytałem wskazując na jej oko - Niech zgadnę, pobiłaś się z lewiatanem?

-Nie tym razem, chociaż chętnie to zrobię po tym co odwaliła. Usiłowałam rozdzielić Biedronkę i Lidl. 

Opowiedziała mi iście ciekawą historię o tym jak Biedronka zaczął wygarniać Lidlowi jak on to z zagranicy jest i nic nie wie o Polsce (Pomijając fakt, że sam jest Portugalczykiem) a Lidl zaczął wyzywać Biedronkę od syfiarzy i insektów. Oberwała usiłując ich rozdzielić, bidulka.

Ich szkoła to był jeden z tych budynków, które wydają się mniejsze od zewnątrz, środek jest zadziwiająco przestronny. Cała przestrzeń przy wejściu jest zrobiona tak, by uczniom było tu dobrze spędzać czas przed, po, oraz podczas przerw między lekcjami.

Moja przyjaciółka dalej mówiła o konfliktach naszych rówieśników, ale już jej tak bardzo nie słuchałem. Niedaleko od nas stał InPost, pomimo tego, że był odwrócony do nas tyłem rozpoznałem go. Rozmawiał po angielsku z gościem z zza granicy, najpewniej o dostarczaniu towaru do obywateli polskich. Mówiąc towar mam na myśli ołówki z plastikową nakładką kotków, piesków, modliszek, czego tylko dusza zapragnie.

Żabka chyba spostrzegła, że zamiast słuchać spoglądam na blondyna. Ale nie mogła zaprzeczyć, był naprawdę ładny. Wysoki, z włosami w kolorze jasny blond i oczami zieleńszymi niż drag make-up żabki, prezentował się majestatycznie. 

-Co ty gejem jesteś? - spytała unosząc jedną brew - Dobra nawet odpowiadać nie musisz, wiem że jesteś.

-Coś ty znów wymyślasz kobieto!!! - odpowiedziałem jej zirytowany - Nie muszę być homoseksualistą by podziwiać męską urodę!

-Mmmm...- przeleciała po mnie oczami i wzruszyła ramionami - Dobra, dobra, ja wiem swoje.

Po czym pomachała mi na pożegnanie i poszła do swojej znajomej. 

Złapałem się dramatycznie za koszulkę nad sercem by wiedziała jak się na niej zawiodłem. Najwyraźniej stwierdziła moją orientacje po wyglądzie, co było oczywiście błędne, bo nie muszę być gejem by farbować włosy. To, że były ciemnoczerwone o niczym nie świadczy!

Była już 9:41 a ja nie miałem w planach spóźnianie się na lekcje, więc poszedłem do klasy. Po drodze wstąpiłem do mojej szafki po książki. Obok mojej była szafka Lidla na której ktoś napisał "Lidl całował biedronkę" niezmazywalnym markerem. Co najciekawsze dalej tego nie zmył.


...


Właśnie skończyły się lekcje i całe tłumy uczniów się wylewały ze szkoły. Wszyscy rozmawiali o planach na popołudnie i wieczór, wpadając jednocześnie na innych. Natomiast ja myślałem tylko o curry w proszku, które znalazłem w moim plecaku na samym dnie. Z racji tego, że miałem makaron z zupki chińskiej w domu mogłem dzisiaj to zjeść na obiad, lub kolację.

Tak szedłem zamyślony, że nie zauważyłem jak ktoś (Biedronka) rzucił w kogoś innego plecakiem, a ja nawinąłem się pod niego zanim trafił do celu (Głowy Lidla). 

Ciekawe co miał Biedronka w tym plecaku, bo jak odzyskałem świadomość to leżałem twarzą w dół do podłogi czując krew w ustach. Słyszałem też czyjeś głosy nad sobą. To chyba był InPost.

InPost podniósł mnie bym nie całował podłogi, przytulił mnie do swojej piersi i mówił

-Wszystko będzie dobrze, Lidl już poszedł po papier toaletowy.

Trzęsły mu się dłonie, i nie wiedziałem czy mówił tak by uspokoić mnie, czy samego siebie. Naokoło nas były też inne głosy, Biedronki, który mnie przepraszał i powiedział że coś tam mi kupi, bylebym go nie nienawidził. Natomiast mnie to nie obchodziło, fajnie się tuliło z InPostem. 

W końcu przyszedł Lidl z papierem toaletowym. Ludzie już się rozeszli i usiedliśmy we trójkę na ławce w korytarzu. No więc ja plułem krwią z przegryzionego języka, Biedronka maltretował moje ramię przepraszając w kółko, a InPost trzymał mnie za rękę, pytając czy wszystko w porządku. Ich to chyba przeraziło bardziej niż mnie. 

-Dobra, nie zamartwiajcie się tak. Ja wracam do domu. 

Wstałem i udałem się do wyjścia ze szkoły, słyszałem jak InPost coś mówi do Biedronki. Jak już byłem poza szkołą to blondyn złapał mnie za ramię i spytał

-Hej, nie będziesz mieć nic przeciwko jak wrócę z tobą do domu? Nie chcę żeby ciebie coś znowu walnęło. - był strasznie przejęty tym, że coś mi się stało

-Nie, nie mam nic przeciw - z jakiegoś powodu uderzyła mnie fala gorąca. Dziwne, bo nie było takiego upału jak myślałem że będzie. On się do mnie uśmiechnął jak to usłyszał i zaczął mnie pytać o różne rzeczy związane z dzisiejszym dniem.


...



DISCLAIMER: Może brakować litery r w niektórych słowach, oraz nie ma pewnie dużo znaków interpunkcyjnych

Pisanie tego rozdziału zajęło zbyt dużo czasu SRS :<

Kakaboom~ 

  






Kaufland x InPostWhere stories live. Discover now