Unforgettable (Szwecja, Marcus and Martinus)

216 18 3
                                    

Złapała mnie.

Przyznaję się, dałem się podejść jak małe dziecko.

Ale to nie moja wina, że zaskoczyła mnie jej twarz, tak piękna i niebezpieczna w tym nikłym świetle latarki.

Podskoczyłem i po wszystkim.

Zakuła mnie w kajdany, ale nie musiała tego robić, bo i tak już mnie miała; nie miałbym śmiałości uciec.

Nie, kiedy ona stała przede mną ze skrzyżowanymi ramionami i stroju opinającym jej ciało tak, że podkreślało wszystkie krągłości a mnie przypomniały się wspólnie spędzone chwile.

- Mam cię, K. - syknęła, nakrywając mnie, jak stałem tuż przed wejściem do ich skarbca.

- Masz - przyznałem i wyciągnąłem ręce przed siebie. Może i byłem idiotą, ale zgłosiłem się na tę misję właśnie po to, by ją spotkać. Gdyby okazało się, że jej nie ma, pewnie nawet nie zainteresowałbym się skarbem.

Czy ona nie widziała, że nawet nie naruszyłem zamka? Czy ona nie widziała, że się nie starałem? Gdyby zależało mi na bogactwie, już dawno byłbym pięć planet dalej, z worem pełnym kosztowności.

Wyciągnęła w moją stronę pistolet, ale wiedziałem, że nie naciśnie spustu. Widziałem to w sposobie, w jaki na mnie patrzyła, jakby powoli przypominała sobie, co nas dawniej łączyło. Zawahała się, a jej ręka zadrżała. Przełknąłem ślinę. No dobra, wcale nie byłem taki pewny, że wyjdę stąd żywy.

Uniosłem dłonie.

- Widzisz? Poddaję się. Możesz odłożyć broń.

- To może być sztuczka - zmrużyła oczy. - Nie ufam ci za grosz.

W innej sytuacji może bym się zaśmiał. W obecnej jedynie przywołałem na twarz uśmiech. Nieco sztuczny, to prawda, ale zawsze. Miałem nadzieję, że to na nią zadziała.

- Nie ufam ci - powtórzyła, choć ciszej. Zaczęła opuszczać dłoń i po chwili schowała broń.

- Niech ci będzie. Zabiorę cię teraz do mojego szefa.

- Do szefa? - jęknąłem.

Szarpnęła moją ręką.

- Nie wywiniesz się.

O, wcale nie zamierzałem.

Założyła mi kajdany i pociągnęła za stronę.

Kilkanaście sekund później, podczas których tak wyraźnie czułem jej przyjemny, nieco kwiatowy zapach - kwiaty, jak dawno ich nie widziałem! - znaleźliśmy się w windzie.

- Nie próbuj żadnych sztuczek - przestrzegła i wcisnęła guzik.

Winda ruszyła gwałtownie w górę.

- Ostatni raz byliśmy tak blisko...

- Zamknij się.

- Spokojnie, ja tylko...

- Powiedziałam, żebyś się zamknął.

Syknąłem, jakby sprawiła mi fizyczny ból, ale nie zareagowała.

- No już, wychodź - mechaniczne drzwi otwarły się, wpuszczając do środka nieco powietrza. Nareszcie. Czułem, że zaczynam tracić nad sobą kontrolę, a gdybym pozwolił sobie na za wiele, już na pewno poczęstowałaby mnie kulką.

Dziękuję, lubię mieć mózg we wnętrzu swojej głowy, wolałbym, by nie zbierali jego kawałków ze ścian.

Zgrzytnęła zębami, gdy drzwi, do których mnie przyprowadziła, okazały się zamknięte.

EUROWIZJA 2024 | OPOWIADANIAWhere stories live. Discover now