~♡Rozdział 7♡~

10 3 0
                                    

                                                                                ~ ◊ Pierdol się... ◊~

         Zaraz zrozumiecie czemu przeklnęłam.

    Gdy walczyliśmy z pomocnikiem Hesperyta i nim za razem, zostałam prawie martwa... Dowiecie się czemu. Ja i Czarci Kot byliśmy  już współpracownikami przez tydzień, nie łączyło nas nic oprócz relacji zawodowych i zwrotów grzecznościowych np.: ,,Hej'', ,,Co tam" i na tym koniec. Lecz teraz się wkurzyłam gdy walczyliśmy z teleportującym się przeciwnikiem, Czarci Kot wyleciał na drugi koniec Paryża a ja zaraz po nim. Najpierw udawał, że mnie złapie, a potem zabrał ręce i pozwolił mi upaść na ziemię z hukiem i nie czuć pleców. Później chciał zabrać moje miraculum, ale w porę zareagowałam i zaatakowałam go wywracając go na ziemię.

    - Jesteś jebnięta! - Krzyknął, co ja miałam w dupie. - Nie atakuje się pomocników.

   - Ach tak? To teraz jesteśmy pomocnikami, ale jak już chciałeś zabrać mi miraculum to nic?! -  Krzyknęłam niemal od razu odpyskowując mu. Ale prawie spadł mi autobus na głowę. - Zajmijmy się przeciwnikiem a potem dopiero się pokłócimy.

  - Okej. - Powiedział wzdychając.

  - Szczęśliwy Traf! O tak! - Powiedział Czarci Kot chwilę przed pokonaniem złoczyńcy.

 - Hesperyt ucieka! - Wskazałam na fioletową postać z siwymi włosami, która biegła po dachach.

- Gonimy go, stonko.

- Jak ty mnie, kurwa nazwałeś?!

- Stonką 

- No chyba cię pojebało - Serio go pojebało, i do tego jeszcze jebało.

  Biegliśmy w ukryciu za Hesperytem, i zgadnijcie kurwa gdzie pobiegł. Tak. Do domu pierdolonych Agreste'ów. Nie był to Adrien bo Hesperyt był za stary, więc wszystko wskazywało na to że jest to pieprzony Gabriel Agreste. Pieprzony tylko dlatego, że jego syn jest pierdolony.


Miraculous: Od nienawiści do przyjaźni part 1/3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz