1.

20 2 0
                                    

Bycie prymuską w klasie, jak i w szkole miało swoje plusy, ale niestety również minusy. Do Hermiony często przychodzili jej przyjaciele, aby zerknęła na esej, wprowadziła małe poprawki lub pomogła im przygotować się do zajęć. Wszystko to zajmowało jej mnóstwo czasu, a ona nie potrafiła nikomu odmówić pomocy. Była wykończona, zdarzały się dni, że sama nie nadążała z własnymi zadaniami, a dzisiaj był właśnie jeden z takich dni. Siedziała w pokoju wspólnym Gryffindoru i pisała esej na eliksiry, które w tym roku, jak zwykle, prowadził profesor Snape. Oznaczało to, że musiała włożyć znacznie więcej pracy niż w inne przedmioty. Temat eseju był trudny i zdecydowanie wykraczał poza standardy programu nauczania. W pewnym momencie, pomimo jej obszernej wiedzy, zabrakło jej informacji – dość istotnej, więc jedynym wyjściem była zmiana tematu wypracowania, co było bardzo nieopłacalne i mogłoby skutkować niewyrobieniem się w czasie. Hermiona westchnęła, a w jej oczach pojawiły się łzy bezsilności. Zaczęła cicho szlochać, lecz po chwili usłyszała zbliżające się kroki. Nie chciała robić z siebie desperatki, więc szybko się otrząsnęła i wbiła wzrok w drzwi, by zobaczyć, kto nadchodzi.

— Hermiona? — usłyszała głos Harry'ego i zobaczyła jego ciemną czuprynę wystającą zza framugi drzwi.

— O! Cześć, Harry. Dlaczego nie śpisz? — zapytała zaciekawiona.

— Przez Rona. Akurat dzisiaj zebrało mu się na tak głośne chrapanie, że nawet zatyczki nie pomagają. A ty? — powiedział, powoli się do niej zbliżając.

— Hermiona, czy ty płaczesz? — zapytał, widząc łzy w jej oczach.

— Po prostu mam gorszy wieczór. — odpowiedziała zmęczonym głosem.

— Co się dzieje?

— Nie wyrobiłam się z esejem, a teraz, kiedy jestem już w połowie, brakuje mi znaczących informacji i będę musiała napisać nowy.

— A nie znajdziesz jakiejś książki w bibliotece?

— Jest cisza nocna, a poza tym musiałabym poszukać w dziale ksiąg zakazanych. To praktycznie niemożliwe, biorąc pod uwagę, że mam mało czasu, żeby dostać się tam niezauważoną.

— Chcesz pelerynę? Będzie szybciej, wtedy na pewno się wyrobisz?

— Naprawdę? Pożyczyłbyś mi?

— No pewnie, że tak. Zaczekaj.

Hermiona odetchnęła z ulgą. Teraz istniał cień szansy, że wyrobi się na czas.

— Trzymaj. Niestety wczoraj Lupin zgarnął mapę, więc musisz sobie poradzić bez niej. Staraj się na nikogo nie wpaść, bo zabiorą nam pelerynę, a bez niej życie w tej szkole będzie znacznie trudniejsze.

— Wiem, Harry. Dzięki. To ja lecę.

— Nie ma za co. Powodzenia.

Hermiona założyła na siebie pelerynę i ruszyła po cichu w stronę biblioteki. Po drodze prawie wpadła na McGonagall, ale na szczęście zdążyła umknąć w boczny korytarz i poczekać, aż przejdzie. Przez resztę drogi miała wrażenie, że ktoś za nią idzie, ale tłumaczyła to sobie stresem związanym z możliwością dostania szlabanu i utraty peleryny. Kiedy dotarła już do działu ksiąg zakazanych, zaczęła powoli wertować tytuły. Po chwili znalazła to, czego szukała. Wzięła książkę pod ramię i skierowała się w stronę wyjścia z biblioteki, kiedy nagle drzwi przed nią zamknęły się, a zza pleców usłyszała głos zwiastujący kłopoty.
— Granger! Co ty tu robisz, do cholery? — powiedział wściekły Snape.

— Widzę cię, Granger. Ściągaj tę pelerynę i mi odpowiedz — syknął groźnie.

— Ale jak pan...? — spytała zdziwiona i zsunęła z ramion pelerynę. Mówiąc do siebie w myślach, że na przyszłość musi zwracać większą uwagę na swoją intuicję.

Danse du serpentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz