|

151 14 4
                                    

- czyli chcesz mi powiedzieć, że coś was łączy?- spytał podejrzliwie Nico.
- Nie, absolutnie. Po prostu, ciągnie nas do siebie w bardziej... fizyczny sposób. Mogę to jakoś wykorzystać prawda?-
- Chcesz mu obciągnąć za informacje?- na te słowa twarz siwowłosego stała się zaróżowiała.

A co jeśli już to zrobił? Niekoniecznie za informacje.

- Jeśli to pomoże- ta rozmowa była dla niego strasznie niezręczna.

Zapewne dlatego, że nie chciał w ten sposób wykorzystywać Grześka. No, przynajmniej nie w celach informacyjnych. Nigdy jeszcze nie czuł się tak dobrze, robiąc dobrze komuś innemu. Lubił tą lekką brutalność, lubił określenie „kary" za nielegalne interesy. Po prostu to lubił.

*

Erwin stał przed Gregory'm, który patrzył na niego spod byka. Dobrze wiedział, że jest teraz poszukiwany, a mimo to poprosił szatyna o spotkanie. Policjant z natury zgodny z prawem był dość ryzykownym zagraniem, w końcu złotooki jest groźnym przestępcą, mocno poszukiwanym. Mógł wziasc ze sobą cały SWAT gdyby chciał. A jednak tego nie zrobił.

Mimo porwania, mimo gróźb i licznych ran zadanych tego nieszczęsnego dnia. Wciąż patrzył w te złote oczy, które bez krzty żalu  patrzyły na niego sprawiając ból. Stanął przed nim twarzą w twarz. Nie wiedział co tym razem siedzi w głowie młodszego. Być może zaraz rzuci się w przepaść, być może pociągnie Gregory'ego ze sobą. Nie wiedział. I to go jeszcze bardziej kręciło.

- ja chciałem cię przeprosić Gregory. Nie chciałem, żebyś trafił do szpitala. Te małe zadrapania nie miały być do szycia, po prostu wpadłem w trans. Dodatkowo ekipa, która na to patrzyła. Oni by mi nie wybaczyli gdybym zostawił cię w jednym kawałku. Przyjmę każda karę, zakłuj mnie i wyślij do więzienia. Cokolwiek. Bylebym nie poszedł na krzesło- słowotok wypluty wraz z nadzwyczajną gestykulacją zahipnotyzował lekko szatyna.

Zajerestrowal pojedyncze słowa. Nie wiedział co się dzisiaj z nim działo, od tego dziwacznego snu miał straszna ochotę sprawdzić jak to by było w rzeczywistości. „Przyjmę każdą karę" odbijało się echem w jego głowie, która snuła coraz bardziej nieodpowiednie scenariusze. Nieodpowiednie być może przez miejsce, w którym byli, a być może przez to kim byli oni sami.

- każdą karę mówisz?- dopytał zaczynajac swoją grę. - a klękniesz przede mną?- rzucił wprost przyprawiając młodsze ciało o dreszcze.

Zrobił to. Uklęknął przed nim jak posłuszny piesek na głos swojego pana. Patrzył na niego z dołu, co było... intensywnym bodźcem. Położył dłoń na jego policzku kciukiem przecierając jego usta. Nie wiedział czy młodszy aby na pewno myśli o tym samym, czy w ogóle tego chce. A przecież nie chciał mu robić krzywdy psychicznej.

- jeśli posunę się za daleko, daj znać. Nie zrobię nic wbrew twojej woli-
- To ma być kara dla mnie, czy... - w tym momencie palce starszego przytrzymały jego żuchwę zatrzymując słowa wychodzące z jego ust.

Oczywiście, że miała być to kara.

Siwowłosy znowu spojrzał na niego swoim niewinnym i wygłodniałym wzrokiem, w tym samym czasie sięgając po sprzączkę od paska przed nim. Granica, która właśnie mieli przekroczyć była potężna. Ludzie nieraz miesiącami związku się zbierali do fizyczno-seksualnych doznań. A oni? Oni nawet nie byli przyjaciółmi.

Mimo, że nie byli tego świadomi, właśnie oboje spełniali swoje mokre sny, które pojawiały się coraz częściej. Spełniali doznania, które chcieli poczuć od jakiegoś czasu, a te coraz bardziej zalewały ich umysły. Coraz ciężej było im na siebie patrzeć, wystarczyło jedno spojrzenie żeby wyobraźnia zaczęła szaleć i robić z ich mózgu papkę. Teraz mogli spełnić jedną z fantazji, a kto wie, może spodoba im się na tyle, że zaczną spełniać ich coraz więcej.

Discipline || MORWIN ONE SHOT 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz