Rozdział IX

28 7 0
                                    

⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯    ✦  ⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯
𝐀𝐍𝐄𝐓𝐓𝐄
⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯    ✦  ⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯

            Kilka dni minęło i nadszedł nowy tydzień, ostatni tego miesiąca. Edward w piątek się nie pojawił i przez chwilę zastanawiałam się, czy nie zdenerwowałam go swoim zachowaniem na stołówce. Dobrze zdawałam sobie sprawę, że raczej temat jego rodzeństwa i rodziny nie należy do najprzyjemniejszych i wolał ze mną na te tematy nie rozmawiać, mimo że nie wydawało się, by miał z nimi źle relacje. Mimo to jednak nie była to moja wina (o ile rzeczywiście to było powodem jego nieobecności). W końcu jakby nie było, to Alice mnie zaciągnęła do ich stolika, a nie chciałam być nieuprzejma i się jej wyrwać. To byłoby dziwne raczej. Poza tym oddaliłam od siebie również tę myśl, ponieważ Edward nie byłby tak małostkowy i nie mógłby nie przyjść do szkoły z tak głupiego i błahego powodu jak spędzenie lunchu przy jednym stole z jego rodzeństwem.

            Prawda?

            Postanowiłam nad tym nie rozmyślać, ponieważ nie chciałam tracić kolejnych nocy na zbytnie analizowanie prostych sytuacji, które łatwo da się rozwiązać. Miałam ważniejsze rzeczy do przemyślenia i zagospodarowania niż myślenie w kółko o tym, czy Edward aby na pewno nie jest na mnie zły i znowu nie zacznie mnie unikać.

            Dlatego co zaczęłam robić? Zaczęłam myśleć o innym możliwym scenariuszu!

            Stwierdziłam, że nie będę przyjmowała do głowy najgorszej wersji wydarzeń i że być może po prostu go zaraziłam, przez co musiał zostać w domu i wypoczywać tak, jak ja robiłam to przez ostatnie kilka dni. To miało więcej sensu i było bardziej prawdopodobne, dlatego tylko taki scenariusz dopuszczałam do swojej głowy.

            W chwilach takie jak te przypominałam sobie, jak mało o nim wie i jak bardzo byliśmy znajomymi tylko w szkole i przez szkołę. Nie miałam jego numeru telefonu ani nawet adresu email, żeby spytać się go, czemu nie ma go w szkole i czy dobrze się czuje. Nie mogłam mu dotrzymać towarzystwa nawet telefonicznie czy nawet go odwiedzić (myślę, że ta druga opcja nie wchodziła w grę przez wspomnianą wcześniej rzecz dotyczącą jego rodziny i tematów z nią związanych). Z jakiegoś powodu zasmuciło mnie to mocniej, mimo że przecież wiedziałam, że nie jesteśmy przyjaciółmi. Być może przyznanie się, że może między nami nie ma nawet nici koleżeństwa mogło być tego powodem.

            Ostatecznie wyszło na to, że i tak zarwałam kolejną nockę przez nawiedzające mnie natrętne myśli.

⎯⎯    ✦  ⎯⎯

            Odetchnęłam z ulgą, widząc, że Edward przyszedł do szkoły. O dziwo stał wraz ze swoim rodzeństwem przy samochodzie, którym przyjechali. Odwróciłam odruchowo wzrok, gdy tylko nawiązałam kontakt wzrokowy z całą ich grupką. Nie wiedziałam czemu, ale poczułam pewnego rodzaju zakłopotanie i zawstydzenie tym, że patrzyłam na nich, mimo że nie zrobiłam nic złego. Pokręciłam głową, śmiejąc się po cichu z samej siebie i weszłam do szkoły, nie chcąc podchodzić do Edwarda i przerywać mu rozmowy ze swoim przybranym rodzeństwem.

            Niedługo później zadzwonił dzwonek i z rozczarowaniem poszłam w kierunku swojej sali lekcyjnej. Miałam jeszcze nadzieję,, że zdążę pogadać z chłopakiem, nim zaczną się lekcje, ale niestety wychodziło na to, że pozostało to jedynie moimi nadziejami. Matematyka nie była najlepszą lekcją do rozpoczęcia dnia, ale byłam już przyzwyczajona do tego. Nawet do pana Varnera idzie się przyzwyczaić, mimo że on ma jeszcze bardziej paskudny humor z powodu zaczynania dnia od bandy matołów (nigdy nas tak nie nazwał, ale domyślam się, że korzysta w głowie z jeszcze gorszych słów). W pewnym sensie nawet cię to pociesza, że zaczyna on dzień gorzej niż ty i że są ludzie, którzy mają gorzej od ciebie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 02 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Aureous  [ Edward Cullen ]Where stories live. Discover now