Rozdział II

103 8 8
                                    

Przez całą noc nie zmrużyłam oczu, całą noc poświęciłam na wspominanie. Układ zdjęć w albumie rodzinnym znam już na pamięć. Woń wanilii roznosiła się po moim pokoju, ten zapach kojarzył mi się tylko z jedną osobą. Z mamą. Świeczki o zapachu wanilii towarzyszyły mi od zawsze, kiedy mama od nas odeszła zdecydowałam, że u mnie też zawsze będą się palić.

Należę do grona osób dość mocno sentymentalnych. Nawet najmniejsze rzeczy czy miejsca którymi przejeżdżałam potrafiły mi się kojarzyć z danymi osobami. Wieczorami przed snem nie należałam do typu osób układających scenariusze przed snem, wolałam wspominać. Może jest to spowodowane brakiem odpowiedniej osoby, nie licząc Amandy nikt nie został ze mną na dłużej. Każda bliska mi osoba odeszła, więc zamiast układania scenariuszy pozostawało mi wspominanie.

Wiem, że to nie jest prawidłowe, ale wolę żyć przeszłością. Łatwiej żyć kolorowymi wspomnieniami niż czarno białą teraźniejszością. Tak w ostatnim czasie funkcjonowałam, moja głowa nie umiała się przestawić na tą rzeczywistość. Zazwyczaj nie specjalnie mi to przeszkadzało, bywały momenty, kiedy łapałam się na tym, że schodziłam na dół by powiedzieć coś mamie czy dzwoniłam do niej. W odpowiednim czasie mój umysł pojmie co się wydarzyło, muszę dać sobie czas.

To słowa mojego psychologa, z początku nie byłam zbytnio przekonana jednak rozmowy z nim pomagały. Wiadomo nie zastępowały mi szczerych rozmów w środku nocy z Amandą, natomiast dawały pozytywne skutki, a to się liczyło.

Czekam właśnie na Amandę, w planach mamy wspólne spędzenie dnia, to z nią zapominałam o całym świecie więc liczę, że i teraz tak będzie. Ta dziewczyna jest dla mnie jak siostra od innej mamy, niejednokrotnie przychodziła do mnie tylko po to, by wspólnie poleżeć i momentami nawet się do siebie nie odzywać. Przy niej cisza nie była niekomfortowa, a wręcz przeciwnie. Porozumiewałyśmy się nawet bez słów i to kocham w naszej relacji.

Znam się z nią od ponad 14 lat i nigdy nie zależało mi na wyglądzie przy niej, akceptuje mnie taką jaką jestem, natomiast dzisiaj chciałam wyglądać jak człowiek. Nie wiem czy robię to dla niej czy dla samej siebie, ale to nie ma znaczenia.

Zerkam w lustro i od razu zauważam zmiany w mojej cerze na przestrzeni dni, sińce pod oczami strasznie rzucają się w oczy tak samo jak wypryski. Sięgam po korektor i na siłę próbuje je zakryć, jedna warstwa nie wystarcza więc nakładam kolejną, a potem jeszcze jedną. Efekt nie jest taki jakiego oczekiwałam, jednak jest zadowalający.

Im dłużej przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze tym bardziej sobie uświadamiam, że pora wziąć się za siebie. Ta myśl pojawia mi się w głowie nie pierwszy raz, w praktyce nie wychodzi to tak jakbym chciała. Nie mam siły wstawać z łóżka, nie mam siły jeść, a co dopiero zadbać o siebie. Obiecałam mamie i zrobię wszystko co w mojej mocy, by słowa dotrzymać.

Sięgam po szczotkę i od końcówek zaczynam pomału rozczesywanie. Przerażam się jaka ilość z nich pozostaje na szczotce, dotychczas nie przydarzało mi się coś takiego. Przynajmniej nigdy na taką skalę. Po kilku minutach spoglądam z lustro i na widok swojego odbicia cicho wzdycham.

Nigdy nie uważałam się za brzydką, teraz też tak nie uważam. Ostatnie miesiące widocznie odbiły się na mojej psychice i właśnie wyglądzie. Na razie brak mi sił i chęci, aby wziąć się za siebie. Mimo, że sama nie do końca w to wierzę to jednak ten stan nie może trwać do końca życia. Chociaż nigdy nic nie wiadomo.

Dźwięk dzwonka wybudził mnie z rozmyśleń. Po zejściu na dół moim oczom ukazała się Amanda, bez zastanowienia wpadłam jej w ramiona, była moim aniołem na ziemi. Dotychczas razem ze mną tworzyła mój świat, dodawała w nim kolorów. Teraz razem ze mną trwała w szarej rzeczywistości, nie próbowała na siłę malować mojego życia. Była moim filarem w otaczającej mnie ciemności.

Brave HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz