Santia Kozłowska
Jestem Santia i mam 16 lat, mieszkam w małym miasteczku z bratem i rodzicami.
Od zawsze byłam osobą, która lubi ryzyko. Nie kręci mnie nudny i monotonny tryb życia.
Jestem typem lidera w grupie, przynajmniej tak było do momentu rozpoczęcia liceum.Na początku ciężko było mi się zaklimatyzować w nowym otoczeniu, w podstawówce byłam przyzwyczajona do tego że każdy mnie lubi i szanuje.
Liceum to zupełnie co innego, każdy mój rówieśnik chodzi na imprezy, pije, pali i bierze jakieś używki.
Oczywiście palenie i picie alkocholu nie było dla mnie czymś obcym, czasami to robiłam. Czasami na pokaz przed znajomymi z podstawówki, wtedy mieli do mnie większy respekt, a czasami przez problemy.
W domu nie było najgorzej, rodzice czasami sie kłócili i wtedy dochodziło do rękoczynu, ale na ogół wszystko było dobrze.
Za to problemy ze znajomymi już były gorsze, oczywiście jak to ja musiałam się wmieszać w zle towarzystwo.W mojej głowie też nie było zbyt kolorowo, przez większość życia chodziłam do psychologa i brałam leki ale rok temu stwierdziłam że to pierdole, poradzę sobie sama.
Wracając do początku liceum to przez pierwszy miesiąc było ciężko, okazało się że nie jestem taka fajna jak mi się wydawało. Przy mojej klasie byłam lamusem, każdy z nich albo jarał zioło albo coś brał a ja tylko piłam i paliłam.
Miesiąc po rozpoczęciu roku taki gościu z mojej klasy Marcel Gawroński zrobił domówkę.
To był ten typ co zadawał się ze starszakami więc to oczywiste że musiałam się jakoś z nim zakolegować.Na domówkę poszłam z moją koleżanką Elizą, kochałam ją jak siostrę ale ona była grzeczna. Nie Piła ani nie paliła a co dopiero jakieś używki, było mi trochę wstyd iść z nią na tą imprezę ale nie moglam przyjść sama.
Ten melanż był jak z filmu, pełno osób i starsi z 4 klasy i pierwszaki. Gdzie nie spojrzałam to albo ktoś się lizał albo ktoś coś wciągał.
Zrobiłam sobie w chuj mocny, ciemny makijaż i ubrałam krótką czarna sukienkę bez ramiączek.
Odrazu po wejściu podeszłam do stołu i nalałam sobie czystą wódkę do kubeczka, chciałam się pokazać z jak najlepszej strony więc przy wszystkich wyzerowałam to bez popity.
-Santia? Co ty tu kurwa robisz?- usłyszałam znajomy głos, mój starszy brat Natan.
-Bawię się, ślepy kurwa jesteś? A teraz spierdalaj i mi nie przeszkadzaj.- odpowiedziałam wkurwiona Natanowi, jeszcze mi siarę zrobi przy nowych znajomych.
Znowu złapałam za butelkę czystej wódki, wlałam tym razem więcej do kubka i odwróciłam się do Natana.
-Twoje zdrowie kochany braciszku.- powiedziałam złośliwe puszczając mu oczko i wyzerowałam cały kubek bez krzywej miny.
-To jest twoja siostra Kozłowski? Czemu się nie chwaliłeś, zajebista jest.- powiedział Marcel Gawroński, który siedział na kanapie obok mnie.
-Nie ma się czym chwalić, same z nią problemy.- odparł mój brat.
-Czy ja usłyszałem problemy?- wszędzie rozpoznam ten głos.
-Co tu się dzieje.- mówił wysoki brunet przebijając się przez tłum ludzi kierując się w naszą stronę. Wkońcu mnie ujrzał, zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.
CZYTASZ
Help me find myself [Santia i Borys]
Teen FictionZbuntowana nastolatka z problemami o imieniu Santia i jej wróg Borys. Z nienawiści do miłości? Jak potoczy się ich historia? Do każdego rozdziału jest dołączona pasująca piosenka( każda jest na spotify ) 18+