10. Dama i rycerz

2.1K 108 37
                                    

ELODIE

Strach przed czymś ciągnie się za ludźmi przez w zasadzie całe życie. Niektórzy boją się pająków, węży, wysokości, głębokich oceanów, a jeszcze inni boją się przyszłości. Obawiają się, co ona ze sobą przyniesie. Każdego dnia walczą z własną podświadomością, zdradzieckim umysłem, a czasami nawet i sercem. Niektórzy wyobrażają sobie różne scenariusze, które zazwyczaj kończą się nieszczęśliwie. Ciężko jest uwierzyć takiej osobie w happy end, gdy życie wielokrotnie pokazało, że nigdy nie będzie ono usłane różami, a szczęście jest tak zmienne, jak w zasadzie pogoda.

Bo najpierw nad naszymi głowami może pojawić się piękne słońce, a promienie słoneczne będą nas napawać radością, żeby lada moment zesłać na nas okropną burzę, deszcz, pioruny. Deszcz, który stanie się oznaką łez spływających po policzkach. Pioruny, które będą niczym innym, jak złamaniem cząstek naszych duszy. A grzmoty... Grzmoty to nic innego, jak ciosy zadawane w naszą stronę.

A co z tęczą? Tęcza pojawia się w najmniej spodziewanym momencie. Wydaje się być czymś wyjątkowym. Można by rzec, że nieosiągalnym. Ale, gdy już ją się odkryje, to pozwala trwać w naszych wspomnieniach na długie lata. Umie przedrzeć się do umysłu, pozostając w nim na dłużej. Dobre wspomnienia walczyły z tymi złymi. Zazwyczaj te złe powracały zdecydowanie częściej niż ktoś by sobie tego życzył.

Czego ja się bałam? Właśnie przyszłości i tego, co ze sobą przynosiła. Ciężko było żyć, jak gdyby nigdy nic, gdy nie udało mi się uwolnić od przeszłości, która wyciągała w moją stronę przebrzydłe macki.

I choć byłam dorosła, to zdarzało mi się błądzić po ciemnych korytarzach własnych emocji.

Zazwyczaj takie przemyślenia pojawiały się, gdy spędzałam czas u rodziców. Niestety, ale nie mogłam odmówić przyjścia, bo razem z innymi mieszkańcami Wineley, pomagaliśmy mojej mamie w zbieraniu pomarańczy. Tak, rodzice mieli sad pomarańczy, a ja jabłek. Różnica była jedna. Ja spokojnie poradziłabym sobie w szóstkę osób, żeby to wszystko zerwać, a rodzice potrzebowali przynajmniej połowy naszego Wineley.

Pomarańcze w późniejszym czasie bardzo dobrze się sprzedawały. Zadziwiające okazało się być to, że pani Andrea również za nimi przepadała. Na co dzień krytykowała każdy ruch mojej rodziny. Na mnie najbardziej się uwzięła, a to wszystko dlatego, że uważała, że bycie samotną mamą to hańba. Dopowiadała sobie wyssane z palca historyjki, w których to ja byłam winna rozpadowi mojego związku. A ja nie zamierzałam tłumaczyć się komuś takiemu, jak ona. Wielokrotnie słowa tej kobiety mnie zabolały, ale starałam się tego nie pokazywać. Przez to też usłyszałam, że bywałam wyrafinowana i bezczelna. Dlaczego? Bo nie pozwalałam sobie w jej obecności na płacz. Nie znosiłam Andrei. Miewała dobre dni, ale gorsze przeważały. Odkąd Maven stanął w mojej obronie zrobiła się jeszcze bardziej wredna. O fałszywości chyba nie musiałam wspominać.

– Skarbie, jak przygotowania do festynu?

Do salonu weszła moja ukochana mama, która niosła w rękach tacę z filiżankami herbaty. Mama uwielbiała z nich pić. Pewnie to sprawka tego, że dostała je od taty na rocznicę ślubu w zeszłym roku. Po mamie odziedziczyłam docenianie każdego najmniejszego gestu. Jasne włosy spięła w koka, jak zawsze na jej chudych nadgarstkach znajdowały się srebrne bransoletki, a na szyi naszyjnik z kwiatem, który również dostała od taty. Od małego słyszałam, że byłam kopią mamy. Zgadzałam się z tym. Niegdyś chciałam być, jak mama. Ale z czasem zrozumiałam, że najlepiej jest być sobą niż czyjąś kopią. Piękna, jasna sukienka sięgała aż do kostek. Pomimo wieku, mama bardzo o siebie dbała, tak samo i o sylwetkę, więc widoczne wcięcie w talii dodawało jej jeszcze więcej kobiecości. Tata za nią szalał przez wszystkie te lata i nigdy, ale to przenigdy się nią nie znudził.

Każdy Twój Uśmiech | +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz