Rozdział XXXV (sceny 18+)

123 6 72
                                    

Zhongli złożył ostanie kartkówki do teczki wzdychając ciężko. Będzie musiał szybko się ulotnić, aby nie spotkać Rudego.

Wciąż miał pełne gacie na myśl, że będzie musiał mu powiedzieć o Guizhong.

Ale do jasnej cholery był dorosłym mężczyzną! Musi wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i zerwać z nastolatkiem.

Tak. To jest to, co musi zrobić. Ignorując głupio walące serce.

Przełknął ślinę. Tak, zrobi to jutro, jak przystało na dorosłego człowieka.

Już chciał wstać od biurka, gdy drzwi rozwarły się z hukiem.

Do sali wszedł Tartaglia. Bynajmniej nie wyglądał na szczęśliwego.

Zamknął pokój i założył ręce na piersi. Czekając na.. coś.

Minuty mijały, a oni stali tam jak debile. A końcu nastolatek wybuchł.

- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że twoja żona żyje?!

Zhongli splótł palce siadając na krawędzi biurka.

- Uum jutro?

- Masz tupet - Childe opuścił barki zrezygnowany

Atmosfera między nimi była bynajmniej napięta, niczym gumka w majtkach zapaśnika sumo.

Nastolatek zbliżył się do historyka łapiąc go za biodra.

- Ty serio wybrałeś jakieś truchło zamiast mnie?! Jak ona do cholery jeszcze żyje?!

- Chi Childe ja ja naprawdę - wyjąkał starając się odsunąć, jednak uścisk był za mocny

- Ty naprawdę CO? Chciałeś wywalić mnie na bruk?!

Zhongli czuł się jak kawałek gówna, przecież to co robili cały ten czas było NIEWŁAŚCIWE.

A teraz czuł się źle stając twarzą w twarz z konsekwencjami. Chcąc nie chcąc.. przywiązał się do nastolatka.. i to.. bardzo.. bardzo.

Tartaglia grzmotnął dłonią o ławkę.

- Przypomnę ci, dlaczego to JA, JA jestem właścicielem twojego chuja - zamilknął na chwilę - znaczy no dobra, ty nim jesteś, ale wiesz o co chodzi

Zhong jednocześnie nienawidził, ale i kochał determinację nastolatka.

Sprytne dłonie zaczęły rozpinać jego pasek. Przerażała go zwinność i precyzja nastolatka, który cisnął paskiem na drugi koniec pokoju.

Już czuł jak twardnieje, przecież to chore, co ten dzieciak z nim robi.

Dłonie wsunęły się pod jego koszulę ugniatając brzuch jak kot.

Nigdy na głos, by się nie przyznał, ale odkąd pierwszy raz zobaczył nagie umięśnione ciało rudego, stwierdził, że też musi zabrać się za siebie.

A.. odkąd wróciła Guizhong, jakimś magicznym sposobem miał na to więcej czasu.

- Gdzie moja podusia - Childe wymruczał masując okolice pępka - nie żebym narzekał, ale będę tęsknił ~
Historyk czuł jak ciepło uderza do jego policzków i.. rdzenia.

Już był twardy jak cholera, a oblizywanie się rudego nie pomagało. W żadnym stopniu.

Tartaglia złożył czuły pocałunek na jego podbrzuszu, jednocześnie pomalutku obniżając spodnie.

Z każdym zetknięciem się ust ze skórą, wysyłał impuls elektryczny, biegnący przez cały kręgosłup.

Zhong dyszał ściskając brzeg ławki oburącz. Jeszcze nie zaczęli, a on już czuł jak krew uderza z całą siłą do jego dolnych partii.

Nie uszło to uwadze rudego, który obserwował wybrzuszenie z chorą satysfakcją.

- Twoja żonka tak potrafi? - parsknął - nie wydaje mi się

Chłopak szarpnął spodnie w dół, uwalniając potwora, który wystrzelił na prawie całą długością.

Zhong czuł się okropnie zakłopotany, a żar bijący z rdzenia tylko dolewał oliwę do ognia

- Zaopiekuję się tobą ~ - zanucił owijając dłoń wokół podstawy. Złapał zdecydowanie, wywołując cichy jęk - bardzo dobrze

Druga dłoń powędrowała do czubka podważając napletek. Zhongli nie wytrzymał i chwycił nastolatka za włosy.

Przez przypadek szarpnął za mocno, jednak rudy wziął to za pozwolenie do ostrzejszej jazdy, dlatego przygniótł bazę, głaszcząc czubek.

Historyk czuł jak się poci, zagryzając wargę, tylko aby nie jęczeć.

- No już już, nie bądź taki trudny ~ - Tartaglia kusił tym swoim uwodzicielskim tonem - wiem, że się rozpływasz pode mną~

Mężczyzna starał się trzymać resztki kontroli na wodzy, jednak było to niemal niemożliwe. Sapał i dyszał obserwując jak rudy wsuwa palce pod napletek, a druga dłoń śledzi bieg każdej żyły, przesuwając się po nich morderczo powoli.

Czuł boleśnie ścisk jąder, gotowych w każdej chwili do wystrzału.

- Jeszcze momencik tatusiu~ - Childe jakby czytał w jego myślach, lecz było już za późno. Z kolejnym większym skrętem w rdzeniu trysnął nasieniem z niepokojącym ciśnieniem, przez pół szerokości podłogi.

- Spróbujemy dalej~? - nastolatek drażnił się nie przestając trzeć nabrzmiałych żył.

- A a Ajax ach - wysapał zduszonym głosem

Paluszki znów zręcznie prześlizgnęły się po żyłach, teraz wędrując w dół zahaczając o włosy łonowe.

- Nie golisz się dla swojej 'kobietyyy'? - sarknął, drapiąc skórę pod nimi
Zhong szarpnął włosy, odrzucając swoją głowę do tyłu.

- Igrasz z ogniem - wymamrotał, choć w tych słowach nie było nawet cienia groźby.

Rudy kontynuował w najlepsze, zniżając się, aby do palców dołączyć i język.

Wcisnął go nieznacznie w dziurkę, wywołując pisk. Nie mogąc iść głębiej, zszedł po napletku - nie omieszkując go mocniej pomasować - przez wypukłą żyłę do połowy.

Zhongli sapał i dyszał cały spocony od nadmiernej stumulacji. Jednak nie miał nic do gadania, bo Ajax już pchał gigantycznego członka w swoje gardło.

Brał go niemiłosiernie powoli, zatrzymując się co chwilę na pracę językiem.

Czubek wytrysnął z przerażającym ciśnieniem, prosto w tchawice, nie pozostawiając czasu ani możności degustacji.

Historyk ledwo ciepły chwycił Tartaglie mocniej za włosy, pchając koguta jeszcze głębiej.

Wtem rozległ się szczęk klamki, po czym Raiden weszła do pokoju. Omiotła całą sytuację spojrzeniem spod uniesionych brwi, po czym z westchnięciem zamknęła ich spowrotem.

A/N
Chciałabym bardzo bardzo podziękować wszystkim czytelnikom, że jesteście ze mną.
Naprawdę, podziwiam Was, że macie cierpliwość do tych reklam;-;
Dziękuję<33

Zhongchi - Rudy gej podrywa nauczycielaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz