8.

862 62 0
                                    

*LAURA*

Nie zauważyłam Filipa dopóki nie poczułam odwrócenia i bólu w nadgarstkach. Tak to był on. Trzymał mnie tak mocno.

- Puść ją! - krzyknął Jasiek

- Ty się nie wtrącaj. To nie twoja sprawa! - odkrzyknął Filip

- Jasiek, usiądź na ławce ja zaraz przyjde. Prosze - mówiłam załamanym głosem. Nie chętnie się zgodził. - a ty czego chcesz?!

- Chce pogadać, wyjaśnić, przeprosić.

- Nie ma o czym gadać, czego wyjaśniać i przepraszać i do cholery puść mnie!

- Ale to naprawde nie tak jak myślisz, prosze wybacz mi, rano mówiłem w złości. Gdy zobaczyłem cię z moim przyjacielem jak się przytulacie to się zdenerwowałem. Ja cie naprawde kocham. - poluźnił uścisk

- I dlatego że mnie kochasz to całujesz się z inną. Mam dość, już ci to wcześniej powiedziałam że to koniec! - znowu mocjej ścisną, nie wiedziałam co myśleć o tym.

Nagle poczułam ulge w rękach. To Jan podszedł i go ode mnie odepchnął. Tak się ucieszyłam.

- Zostaw ją, a tobie nic nie jest?

- Nie - powiedziałam już ze łzami w oczach i łamiącym się głosem.

- Chodź usiądziemy. - zgodziłam się kiwając na tak.

Filip szturchnął Jaśka i zaczęli się kłócić i zaczęła się bójka.

- Kurwa mówiłem żebyś ją zostawił, nie krzywdził, i co cwelu. Nie zbiżaj się do niej.

- A co już tak szybko się pocieszyła?!

Nie mogłam znieść tego że się zaczeli bić. Leżeli już na ziemi.

- Jasiek prosze przestań, nie rób tego. Zostaw go, nie jest tego wart. Jaś prosze - mówiłam już kompletnie rycząc. Naszczęście zaraz wstał po kilku prośbach - Jesteś cały poobijany. Wracamy do domu, możemy iść do ciebie?

- Jasne, a ty debilu jeszcze pożałujesz.

Trzymał się za ręke, z wargi leciała mu krew, z nosa tak samo. Podjechaliśmy autobusem. Po 13 minutach byliśmy u niego w domu.

- Gdzie masz jakąś apteczke?

- Druga szuflada od góry. Nie musisz szukać, nic mi nie jest przecież.

- Widze własnie, rozcięta warga, krew z nosa, i ciekawe co jeszcze. Mówiłam żebyś nic nie robił tylko poczekał. - mówiłam szukając apteczki - o jest!

- Nie mogłem na to już patrzeć, po prostu byłem na niego wściekły...

- Dobra dobra, gdybyś się nie wyrywał nic by ci nie było, wiesz jak się czułam jak to widziałam.

Opatrzyłam jego twarz i zobaczyłam że cały czas trzyma się za ręke.

- Pokaż ręke, możesz ruszać, nie boli cie? - zaczełam zadawać tyle pytań

- Troszke boli ale to nic - on praktycznie nie mógł nią ruszać!

- Widze. Daj, nałoże maść i zawine ci bandażem. - wziełam jego dłoń i zaczęłam smarować maścią

- Serio nie trzeba. Przejdzie mi. ... Ałć, możesz troche lżej zawijać, prosze

- I co? Przecież cie nie bolała. Właściwie to i tak lekko zawijam. Wytrzymaj jeszcze chwile, już kończe.

Spojrzałam tak na niego i jak zobaczyłam tą potarganą koszulke, natychmiast kazałam mu ją zmienić. Pomogłam mu ją zdjąć. Ledwo ręką rusza. Miał kilka siniaków.

- Przepraszam to wszystko przeze mnie, gdyby nie ja to nie było by tego wszystkiego. Nic by ci się nie stało. - łamał mi się głos i czułam napływające falą łzy.

- Nie płacz. Ja musiałem, po prostu, no... jakby ci to powiedzieć... zależy mi na tobie. Nie chce cie stracić. Nie pozwole by coś ci się stało. Po prostu cie kocham.

- Ja też nie chce cie stracić, myślałam że się pozabijacie się na tej trawie. Nie wiedziałam co zrobić. Strasznie się bałam o ciebie.... Tylko że.... chodzi o to...

- Powiedz, możesz wszystko mi powiedzieć.

- Okej, musze to komuś powiedzieć. Nigdy nie czułam się kochna. Ojciec pił, cały czas. Były co chwile awantury. On bił mame. Torturował. Czasem i mi się oberwało. Nie raz leżała w szpitalu.

- Co za skurwiel.

- Po wielu namawianiach zgodziła się z nim rozwieść i zerwałyśmy z nim kontakt. Nie pamiętam już kiedy raz go ostatnio widziałam.

- To dobrze. A rodzeństwo ?

- Brata zwylke w domu nie było, nie chciał na to patrzeć. Był albo u dziadków albo u kolegów. Ze dwa lata temu, nie całe, poznałam chłopaka. Bardzo się polubiliśmy i zostaliśmy po krótkim czasie parą. Bardzo mnie wspierał. Po jakimś roku, może półtora. Zdradził mnie, dowiedziałam się że to długo trwało, ja byłam tylko jego zabawką. Od tamtej pory nie chciałam się z nikim wiązać.

- Kolejny skurwiel. Jak można być takim nie czułym.

- I potem poznałam ciebie, i Filipa. Dogadywaliśmy się tak dobrze. Myślałam już od dawna żeby skończyć z przeszłością i żyć normalnie. Zaczeliśmy tak jakby chodzić ze sobą.

- Czemu tak jakby ?

- Bo nie byłam pewna czy tego chce. Jak zobaczyłam tamtą akcje przy szafkach to się załamałam.

- Nie martw się będzie dobrze, obiecuje. Będe cię chronił - on jest taki kochany.

- No właśnie TY. Na początku jak na siebie wpadliśmy to udawałm przed sobą że cie nie lubie, że nic nie czuje. Lecz to było silniejsze ode mnie w pewnym momencie. Po prostu chyba czuje coś do ciebie, coś więcej niż przyjaźń, ale nie chce się narzucać i cię stracić. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał mnie znać po tym wszystkim co ci zrobiłam. Ty się tak starałeś, troszczyłeś się o mnie, a ja spotykałam się z twoim przyjacielem i przeze mnie teraz poobijany jesteś... przepraszam za wszystko. - cały czas płakałam.

- Nie masz za co przepraszać, jeśli pozwolisz, ja coś teraz teraz powiem - przybliżył się do mnie - ałłł. Od jakiegoś czasu chciałem... ałłł - przybliżył się jeszcze. Zbliżył swoje usta do moich, pocałował mnie. Od razu to odwzajemniłam. Dlaczego? Nie wiem to po prostu tak z impulsu. Zaczeliśmy to pogłebiać, oderwaliśmy się bo zabrakło nam tchu. - to no ten... tyle chciałem powiedzieć.

Zaśmialiśmy się.

- Może się połóż, ja zrobie coś do jedzenia. Nie waż mi sie ruszać z tej kanapy.

- Mam tak leżeć w samych spodniach? Heh

Przewróciłam oczami i okryłam go kocem. Pocałowałam go w policzek i poszłam robić kolacje. On się tak słodko uśmiechną. O MATKO, KOLACJE ? ILE JA TU SIEDZE?! No nic.

***

- Kolacja gotowa, wstawaj biedaku

Zaśmialiśmy się. Stwierdziłam że zostane na noc. Musze mu pomóc. Jutro miała być sobota więc nie tak źle. Napisałam do Majki że zostane u Jaśka i potem jej to wyjaśnie. Wziełam jakąś koszulke Janka. Poszłam do łazienki wykonać tą samą rutyne co każdego wieczora. Założykam bluzke na bielizne i poszłam do pokoju. Spaliśmy na jednym łóżku. Nie wiem ile siedziałam, bo Jasiek już spał. Wyglądał tak słodko i niewinnie. Położyłam się obok i zaraz usnęłam.

I'm SORRY | j.d.Where stories live. Discover now