~Rosalie~
- Musiałaś to zrobić!?
Odparł jej menadżer kiedy weszli do samochodu po skończonym nagraniu.
- Co znowu? Powiedziałam prawdę.
- Ja z tobą nie wytrzymam po prostu. Jak mogłaś powiedzieć Derulo, że „mu jedzie z buzi i żeby się odsunął".
- Miałam się tam zrzygać?
- Panie daj mi siłę na ciebie.
- Uwielbiasz mnie.
- Za mało mi płacą.
- Bardzo śmieszne.Nastąpiła chwila ciszy.
- Mam coś dziś do roboty? - zapytała.
- Nie, odpoczynek. Zalecam relaks przed trasą koncertową. Dobrze ci to zrobi.
- To super, zrobię sobie spa.
- Zamówić masażystkę?
- Nie, nie potrzebuje niech pani Montgomery sobie odpocznie. I tak będę ją musiała poprosić czy pojedzie ze mną w trasę koncertową. -
Odparła z wielkim uśmiechem.
Pani Montgomery to był anioł w kobiecej skórze, który niestety, ale w rękach miała siłę diabła.Wchodząc do swojego domu, a raczej apartamentu położonego na pięknych skałach z widokiem na jezioro rzuciła torbę na kanapę i wtuliła głowę w poduszki ozdobne. Chwilę tak poleżała po czym wstałam udała się do kuchni po herbatę.
Następnie jak to sobie obiecała pora była na spa.
Po prysznicu ubrała się w swój ulubiony biały miękki szlafrok, na twarz położyła maseczkę a włosy związała w tzw. „turban".Usiadła na kanapie i włączyła swoje ulubione „Gilmore Girls". Po dziesięciu minutach jednak oglądanie przerwał jej dźwięk przychodzącego połączenia.
Olivia.
Na kamerkę.Wzięła głęboki wdech. To nie tak, że nie chciała z nią rozmawiać. Ale coś za często dziś dzwoniła. Nie wiedziała jaki jest haczyk.
Mimo wszystko odebrała i ustawiła telefon opierając o kubek od wcześniej wypitej herbaty.- Część kochana! - odparła z uśmiechem. Siedziała w swoim pokoju poznała po kolorze ścian. - O kurde widzę że robisz sobie spa, ale ci zazdroszczę.
- Kiedyś trzeba.
- Słuchaj, chciałabym z tobą porozmawiać.
W jej głowie pojawiła się czerwona lampka. Chyba miała dobre odczucia.
- Musisz mnie zrozumieć. Ja jestem jego siostrą i nie mogę patrzeć na to co się z nim dzieje. Widziałam jak zachowywał się przy tobie. I Boże, tak bardzo pragnę aby ten on wrócił. I ja wiem i ty wiesz, że go kochasz. On ciebie też przez to wygląda jak wygląda bo cholernie tęskni! Dlaczego nie chcesz z nim chociaż porozmawiać?
Proszę powiedz mi, staram się zrozumieć...- Nie tęskni. - odparła szybko zimnym głosem.
- Rosalie widzę po nim...
- Nie tęskni, rozumiesz?! - podniosła lekko głos przerywając dziewczynie.
- Chcesz mi coś powiedzieć?
Powinna powiedzieć?
Powiedzieć to co złamało jej serce i doprowadziło do braku chęci powrotu do niego?
„Podjęłaś słuszną decyzję. To prawda przyznaje się. Zdradziłem cię. Miałem swoje potrzeby i nie mogłem więcej czekać. Cieszę się, że mimo wszystko mogłem się trochę pobawić w romantyka. Ale zaczynałaś być męczącym problemem. Zapomnij o mnie i nie licz na nic więcej."
Nastąpiła cisza. Po tym jak Rosalie powiedziała głośno tekst SMS jakiego dostała dwa lata temu od Alexandra. Wywarło to na nią taki wpływ że każde słowo zapamiętała na pamięć. Zresztą prawdopodobnie ten SMS jest jeszcze gdzieś w pamięci telefonu.
- Nie rozumiem... - odparła Olivia przerywając ciszę. - Mam to przekazać Alexandrowi?
- On to napisał. - odparła, a głos lekko się jej załamał. - Napisał to kiedy byłam już w samolocie. Zanim wyłączyłam telefon. Dostałam tę wiadomość. Od Alexandra.
Olivia wzięła głęboki wdech.
- Rozumiesz już? Czemu mam dzwonić czy wracać do kogoś, kto i tak traktuje mnie jak zabawkę?
- Ale Rosalie to się kupy nie trzyma! Jego stan to jak to wszystko tutaj wygląda! Kurwa mać.
Łzy poleciały jej po policzkach zdążyła je szybko zetrzeć, jednak Olivia i tak je zauważyła.
- Rosalie...
- Muszę kończyć cześć.
Nie dała dokończyć, po prostu się rozłączyła. I zaczęła płakać.
________________________________
Ciężkie tematy.
Zastanawiacie się czy Alexander to faktycznie dobry charakter tej książki?Zostawcie coś po sobie!
Buziaki 💋
CZYTASZ
Miłość w muzyce
RomanceDalsze losy Rosalie oraz Alexandra z powieści "Miłość na płótnie". Wyjechała, ze złamanym i zdeptanym sercem. On został tak samo zraniony. "Zmieniłaś się. nie jesteś już tą samą Rosalie, co znałam" - odparła Olivia z uśmiechem. "Tak trochę minęł...