Rok później.
Minął rok odkąd Avengersi się rozpadli, a życie Liny zmieniło się diametralnie. Chociaż od tamtych wydarzeń minęło już sporo czasu, dziewczyna nadal miała w głowie wspomnienia o przyjaciołach, którzy zniknęli bez śladu. W ciągu tych miesięcy wielokrotnie próbowała ich odnaleźć, ale bezskutecznie. Mimo to, nauczyła się funkcjonować z tą pustką, odnajdując pocieszenie w pracy, która teraz była jej jedynym ukojeniem. Jednak ciągle pamiętała o nich. O Natalie, która była jej najbliższą przyjaciółką, o Natashy, o Steve'ie i Samie... I o Buckym. Chociaż próbowała o nim zapomnieć, jego obraz wciąż wracał, z każdym wspomnieniem stając się bardziej wyblakły, ale nigdy nie znikając całkowicie.
Dzień zaczął się jak każdy inny. Lina siedziała w swojej pracowni, pochylona nad stołem roboczym. Razem z Tonym pracowali nad nanotechnologią – nowym krokiem w rozwoju Iron Mana. Zbroja miała być bardziej elastyczna, lżejsza i szybsza w reakcjach niż jakakolwiek inna, którą dotąd stworzyli. Dziewczyna była tak skupiona na pracy, że nawet nie zauważyła, kiedy do pomieszczenia weszła Pepper.
- Hej, geniuszu – powiedziała kobieta z uśmiechem, opierając się o framugę drzwi.
Lina podniosła głowę znad stołu, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Pepper! – zawołała radośnie, podchodząc do niej i obejmując ją serdecznie. - Jak się masz? Dawno cię tu nie było.
- Wszystko w porządku, dzięki. – Pepper odwzajemniła uścisk, a potem odsunęła się, by spojrzeć na Linę. – A jak u ciebie?
Lina wzruszyła ramionami, próbując zachować pogodny wyraz twarzy, choć gdzieś w głębi serca nadal czuła ból.
Powiedzmy, że nie jest źle.
- W porządku, jak zawsze. Praca pomaga. Poza tym, tata mnie nie oszczędza – zażartowała.
- Tony nigdy nie wiedział, co to umiar – odpowiedziała Pepper z uśmiechem, a jej oczy pełne były troski, choć starała się to ukryć.
Tony pojawił się chwilę później, wchodząc do pracowni. Jego obecność była jak zastrzyk pozytywnej energii, choć dla Liny nie oznaczało to raczej końca pracy...
- Pepper, skarbie! – zawołał Tony, widząc swoją partnerkę. Podszedł do niej, składając na jej ustach krótki, czuły pocałunek.
Dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok. Cieszyła się, że jej ojciec i Pepper są razem. Po całym tym chaosie było to jak promyk światła w ciemności. Potts była dla niej nie tylko macochą, ale także przyjaciółką i mentorką, kimś, komu mogła zaufać i na kim mogła polegać.
- Lina, musimy się zbierać – powiedział Tony, spoglądając na zegarek. – Mamy z Pepper kolację.
Dziewczyna uniosła brwi z zaskoczeniem. Był przecież środek tygodnia
- Kolację? Dzisiaj?
- Tak, i to ważną. Ale nie martw się, wrócimy w miarę szybko. – Tony uśmiechnął się łobuzersko, jakby planował coś więcej niż tylko wspólny posiłek.
Oho, zapowiada się ciekawie.
- Jasne... – uśmiechnęła się podejrzliwie.
- Ach, prawie zapomniałem – dodał Tony, gdy kierowali się ku drzwiom. – Zaraz ma przyjść Peter Parker. Potrzebujemy od niego kilku wymiarów do nowego projektu.
Mam nadzieję, że nie będę musiała robić oprowadzania.
- Peter? – zapytała Lina, zaskoczona, ale zaraz przypomniała sobie, jak bardzo chłopak jest podekscytowany każdym kontaktem z Avengersami, co bywało trochę męczące, a każde – W porządku, poradzę sobie jakoś...
CZYTASZ
Frozen Hearts I,II &III| Bucky Barnes
FanfictionPART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skomplikowana - raz są wobec siebie obojętni, innym razem nie mogą się znieść, a ich wzajemne uczucia są co...