{rozdział 2}- Podwójny problem

15 7 4
                                    

Per. Liam

Gdy wszedłem do szkoły matka zamieniła się w tą super miłą by ludzie myśleli, że z nas jest "super rodzina", choć nią nie jest.

Każdy się patrzył na mnie jakby jednorożca zobaczyli. Czyli mogę się szykować na albo dokuczanie za wstyd jaki robi mi matka tym swoim futrem, który kazała mi założyć, lub za chwilę każdy się do mnie przyklei jak rzepa.

Nie wiedziałem gdzie jest moja klasa, wiedziałem tylko, że jestem w 2a. Okazało się, że muszę przejść przez całą szkołę, by dojść do sali w której obecnie miałem lekcje.

- Syneczku, cieszysz się, że jesteś w tak bogatej szkole?

Mimo, że mama się uśmiechała ja widziałem tą grozę i wiedziałem co muszę jej odpowiedzieć.

- Tak, jak najbardziej.

Obróciła głowę z powrotem skupiając się na drodze, więc to co powiedziałem, było tym, co chciała usłyszeć .

Gdy doszliśmy do sali zapukałem i nauczyciel otworzył drzwi. Tak teoretycznie to nasz wychowawca bo teraz mieliśmy wychowawczą.

- Oh, to wy. Proszę wejść przedstawię Pani syna.

Weszliśmy do środka i gdy spojrzałem na moją klase jednym okiem cała była zdziwiona moim przyjściem.

- Chciałbym wam przedstawić naszego nowego ucznia, Liama Williams. Mam nadzieję, że potraktujecie go dobrze.

Mama zainformowała, że już będzie iść. Odetchnąłem z ulgą, bo mogłem powiedzieć co chciałem, a nie co ona by mi kazała. Oczywiście nie wszystko co bym chciał, w końcu muszę odgrywać tego bogatego typa. Przynajmniej chociaż trochę.

- Czy chciałbyś coś dopowiedzieć? Liamie?

- Tak. Gdzie mogę usiąść?

Nagle każdy kto siedział sam zaczął się drzeć bym usiadł z nim. Głównie dziewczyny, ale kilku chłopaków też prosiło.

Starałem się znaleźć kogoś sympatycznego. Zobaczyłem, że na końcu siedzi jeden chłopak nie krzyczący o to, bym z nim usiadł. Był zanurzony w książce. Chciałem iść do niego, ale potem przypomniało mi się, że muszę się dostosować do innych. Inaczej matka mnie zabije.

Zobaczyłem grupkę chłopaków. Jeden siedział sam w trzeciej ławce, a dwóch za nim. Chyba pójdę tam.

Podszedłem do tej ławki i cały zmieszany zapytałem.

- Mogę tu usiąść?

- Jasne, siadaj.

Odstawiłem torbę i zdjąłem swoje futro, bo już nie wytrzymywałem tego gorąca. Usiadłem i zobaczyłem jak ręka tego chłopaka była skierowana w moją stronę pokazując gest na uścisk dłoni.

- Ethan.

Po chwili niepewności oddałem uścisk.

- Liam.

- Hahah, wiem już. Ale spoko, nic się nie stało. Rozumiem, że się stresujesz. Mimo wszystko nie martw się. Ja i ci z tyłu spowodujemy, że poczujesz się tu jak u siebie.

- A jak "ci z tyłu" się nazywają?

- Ten rudy i wysoki to Simon, a ten co wygląda jak szczurek to Noah.

- Czemu uważasz, że jestem szczurem? -odezwał się Noah siedzący za Ethanem.

- Bo nosisz szare i srebrne rzeczy, a poza tym jesteś dość niski.

- Aha? Taki jesteś to czekaj zaraz ja ci coś wymyślę...

Noah zaczął myśleć nad przezwiskiem dla Ethana. Postanowiłem, że mu pomogę i też pomyślę. Widać, że to towarzystwo nie zwraca uwagi na to, że się wyzywają.

Jesteś lekarstwem mojego życia~Donde viven las historias. Descúbrelo ahora