Rozdział 20

909 98 19
                                    

Leżałam na kanapie pochłaniając czwarty litr lodów i przepijając go gorącą czekoladą. Wpatrywałam się w telewizor w którym leciała jakaś denna komedia romantyczna. 

-Kocham cię, zawsze bardzo kochałem. Proszę wyjdź za mnie. Zostań moją żoną- powiedział aktor, do dziewczyny. Przez te słowa wyplułam lody, które złonczone z gorącą czekoladą stworzył, dziwnie wyglądającą plamę, na środku podłogi.

-Nie, nie zgadzaj się! Nie rób tego!! To tylko puste gadanie!! Za jakiś czas znajdziesz go obściskującego się z jakąś cycatą, rudą małpą w łazience!!! Miłość nie istnieje!!!- wrzasnęłam jakby miało to jakiś wpływ na jej decyzję- Jedyne co przynosi zakochanie się, to złamane serce i gorzkie łzy! Nie rób tego.- moje oczy zaszkliły się. Wyłączyłam telewizor , nie chcąc słuchać ich szczęścia. Schowałam twarz w dłonie i westchnęłam. Nie wiem czemu tak to się skończyło. Byłam taka głupia. Taka naiwna. Taka... zakochana. Nagle do mojej głowy napłynęły wspomnieni. Ja i Katherine siedzimy w naszej ulubionej kafejce i popijamy koktajle, rozmawiając o wszystkim i niczym zarazem.

-Ten chłopak się na ciebie patrzy.- oznajmiła Kath. Odruchowo chciałam się obrócić, ciekawa twarzy mojego obserwatora, jednak koleżanka w ostatnim momencie złapała mnie za podbródek i zatrzymała. 

-No chyba sobie jaja robisz. Poczekaj chwilę teraz się na ciebie gapi, nie możesz go zobaczyć. Jednak muszę ci powiedzieć, że twarz ma nieziemską.- westchnęła z rozmażeniem dziewczyna. -Podszedł do niego kelner, możesz się spojrzeć- szybko odwróciłam głowę i spojrzałam na mniej więcej czternastoletniego chłopaka o naprawdę nieziemskiej twarzy. Gapiłam się na niego i wykrzywiłam usta. Był przystojny, ale na świecie jest wielu przystojnych chłopców. Odwróciłam twarz i spojrzałam na Kathe.

-Nie mów że ci się nie podoba.- powiedziała ze zdziwieniem Katherine. Otworzyłam buzię z zamiarem odpowiedzenia...

I wtedy wspomnienie prysło. Znów znalazłam się w świecie gdzie zostałam zdradzona przez chłopaka, a po mieście grasowała ruda małpa z wielką dupą która miała w sobie więcej kutasów niż ma lat. Już mi nie było przykro, o nie. Teraz byłam wściekła. Nie wiem jak mogłam płakać przez tych idiotów. Wstałam z kanapy.

-Koniec tego Beth. Nie będę żałować jestem nastolatką, nastolatki nie żałują. Nagle mnie zemdliło. Pobiegłam do łazienki, wykonując przepiękny skok nad kanapą i lądując na górce husteczek. Poślizgnęłam się i  padłam na dupę. No dobra tego będę żałować. Wstałam i ruszyłam szaleńczym biegiem do łazienki. Pochyliłam się nad sedesem i zwróciłam zawartość żołąka. Potem przepłukałam usta wodą i umyłam zęby. Wzięłam porządną kompiel i założyłam najkrótszą czarną mini jaką posiadałam. Do tego biały luźny cropp top odsłaniający prawie cały brzuch. Stopy wsunęłam w ekstra wysokie szpilki. Włosy rozpuściłam i zrobiłam mocny makijaż. Wyszło świetnie. Teraz pora na zemstę, niech żałują że ze mną zadarli. Na nagie ramiona zarzuciłam czarną, skurzaną kurteczkę i wzięłam ze sobą torebkę. Ruszyłam w stronę szkoły. Może zdąrzę na 3 lekcję, albo i nie. Wsiadłam do akurat nadjeżdżającego autobusu i stanęłam przy oknie. Wyciągnęłam telefo i słuchawki. Puściłam jakąś muzykę i napisałam sms do Ikary.

Ja:

Jadę do szkoły. Co teraz macie?

Iki:

No chyba sb jaja robisz.

Słowa te na chwilę znów przeniosły mnie do wspomnienia z Kathe. Nie koniec teraz czas na zemstę.

Ja:

Mówię na 1000000000000000000000% poważnie. Czas na zemstę... 

Iki:

A co z ciążą???? :O

Ja:

Jaką ciążą????!!!!  Mówiłam ci że nie jestem w ciąży, to tylko jakieś zatrucie. 

Iki:

Miejmy nadzieję... :)

Ja:

Będę za 5 min, co teraz macie???

Iki:

Polski... :(((

Autobus gwałtownie się zatrzymał, a ja prawie upadłam przez te wysokie szpilki. Drzwi się otworzyły wię wyszłam i poszłam do szkoły. Otworzyłam szafkę i wyjęłam książki d polskiego. Ruszyłam w stronę sali, już ćwicząc machanie tyłkiem, co wcale nie było łatwe. Nie chciałam wyjść sztucznie. Dotarłam do sali w której aktualnie mieliśmy zajęcia. Otworzyłam drzwi i weszłam do sali.

-ch dziękujemy pani Mntgmery, za to że zaszczyciła nas swoją obec...- nie dane jej było dokńczyć.

-Tak, tak jesteście dumni że mnie spotkaliście, autografy rozdam po lekcji.- powiedziałam i usiadłam przy ławce, omijając po drodze oniemiałą nauczycielkę. Rzecz jasna idąc pochwaliłam się nowo nabytą umiejętnością, idealnego poruszania tyłkiem. Chłopcy z klasy patrzyli na mnie pożądliwie. Jedynie Ikara zdawała się być nie wzruszona.

-Bardzo sprytnie zaplanowana ta twoja zemsta. Jednak przy okazji, masz już przesrane u nauczycielki od polaka.- w odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam i ułożyłam rzeczy na ławce. W tym czasie nauczycielka kontynuwała naprawdę nudną lekcję. Już prawie zasnęłam, kiedy znów poczułam mdłości. Nie, błagam tylko nie teraz. Niestety, chcąc uniknąć upokorzenia wstałam i wybiegłam z sali. Wbiegłam do łazienki i nachyliłam się nad toaletą. Mój organizm już zacząl opróżniać swój żołądek, gdy usłyszałam zaniepokojony, dobrze znany mi glos.

-Bethy, co ci się stało???....

_________________________________________________________________________________

Hej wszystkim!!! Po długiej przerwie dodaję rozdział. Niestety nie dwieszam opowiadania. Rozdziały będą się pojawiać różnie, zależy od weny i czasu, którego ostatnio baaaardzo mi brakuje. Do następnego rozdziału :*


Omega [Chwilowo zawieszone]Where stories live. Discover now