Fanservice

1.9K 207 21
                                    

Czekało nas wiele pracy...wciąż i wciąż musieliśmy wyciskać z siebie siódme poty. A to wszystko dlatego, że tego chcieliśmy. Chcieliśmy być gwiazdami, chcieliśmy być idolami, ale przede wszystkim chcieliśmy robić to co kochamy. Ja kocham śpiewać, ty kochasz rapować. Na swój własny pochrzaniony sposób wyznawaliśmy te samą religię. Religię muzyki. 


-Wyłaź! Ja też muszę się umyć!- krzyknąłem do swojego guzdrającego się współlokatora. 

-No to właź!

-Nie! Masz wyjść!- odkrzyknąłem mu, zdegustowany jego pomysłem.

-Baekhyun widziałem Twojego penisa, nie masz się czego wstydzić.- powiedział, otwierając drzwi łazienki. Od razu spaliłem buraka...nie, wcale mi o to nie chodziło.

-Idiota.- wyszeptałem do niego, po czym wszedłem do łazienki. Rozebrałem się najszybciej jak tylko mogłem i uciekłem pod prysznic. 

-Baekkie...coś się stało, prawda?- bardziej stwierdził, niż zapytał w momencie w którym zakręciłem wodę, aby się namydlić. On sam nadal stał w przepasanym na biodrach ręczniku. Niech on w końcu się ubierze!

-Zdaję Ci się, Chanyeol.- uciąłem krótko. 

-Czegoś mi nie mówisz.- powiedział i oparł się o drzwi kabiny.

-Jest wiele rzeczy o których nie musisz wiedzieć.- powiedziałem zdenerwowany już tym całym przesłuchaniem. Z powrotem puściłem wodę, aby zmyć z siebie mydliny. Kiedy to zrobiłem, sięgnąłem po ręcznik i wytarłem się nim. Przepasałem go na biodrach i wyszedłem spod prysznica. 

-Spotykasz się z kimś?- zapytał wprost.

-Co? Nie. Skąd Ci to do głowy przyszło?- zapytałem zszokowany.

-Wyglądasz jakbyś był zakochany, do tego co chwila gdzieś znikasz.- wytłumaczył.

-Channie, ja również potrzebuję przestrzeni osobistej.- uzmysłowiłem mu to w momencie kiedy spadł mu ręcznik z bioder.- Człowieku załóż coś w końcu na siebie!

-Do nie dawna moja nagość Ci nie przeszkadzała...jesteś jakiś dziwny.

-Przestań w końcu wymyślać!- krzyknąłem na niego.- Ugh! Jak Ty mnie wkurzasz!

-Jaki drażliwy...- powiedział to i wyszedł. Ja również nie zamierzałem zostawać tu długo, ubrałem się szybko, podsuszyłem włosy, po czym swoje kroki skierowałem do salonu, gdzie przeważnie wszyscy siedzieli rano. Taki rytuał. Śniadanie w salonie oznaczało cały nasz zespół. Dwanaście masek. Wiecie ile jedzenia idzie na tych głodomorów? W cholerę! I jeszcze więcej. Usiadłem na swoim standardowym miejscu, koło tego wyrośniętego elfa i zacząłem jeść śniadanie. O dziwo przez cały ten czas, Park nie odezwał się do mnie słowem. W zasadzie to nie wypowiedział ani jednego słowa, co było dosyć dziwnym zjawiskiem. Zrobiło mi się trochę głupio z tego powodu, że  tak potraktowałem go w łazience. ALE TYLKO TROCHĘ!  

-Dobra chłopaki, zbieramy się. Zaraz próba.- powiedział nasz lider, Suho. Każdy bez najmniejszego zająknięcia ruszył się z miejsca, w celu ubrania butów i wyjścia z dormu. Załadowaliśmy się w dwa vany i pojechaliśmy do wytwórni, gdzie mieściły się nasze sale treningowe. Chanyeol nie pojechał samochodem ze mną, co też jest dziwne, bo on zawsze jeździł ze mną! Zaczynałem się obawiać o swojego jedynego przyjaciela. Tak, Chan był moim najważniejszym przyjacielem. I martwiło mnie jego zachowanie, ale teraz nie mogłem zaprzątać sobie tym głowy. Musiałem się skupić na próbie. 


~~~~~~~~

Zmęczeni po wyczerpującym wycisku jaki zaserwował nam nasz choreograf, padłem głową w poduszkę. I nie zamierzałem się nigdzie ruszać. Chanyeol zrobił dokładnie to samo co ja. Byliśmy strasznie wyczerpani. Tak było codziennie. Czas przed koncertami czy comebackami był najgorszy. Wtedy ćwiczyło się od rana do nocy, żeby tylko opanować materiał. Jęknąłem przeciągle i posadziłem swoje cztery litery na podłodze. Szturchnąłem stopą, zwłoki Chana w celu upewnienia się czy osobnik jeszcze żyje czy tylko sobie śpi. Mruknął coś pod nosem niezrozumiałego i skierował swoją głowę w moją stronę. Miał strasznie czerwone oczy. Jego popękane żyłki dało się zauważyć już z daleka. Westchnąłem cicho.

FanserviceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz