VIII

31.6K 1.4K 149
                                    

Porwałem list i wrzuciłem go do kominka.  A więc jednak. Zresztą czego ja się spodziewałem? Że mnie oszczędzi? Że okaże mi litość i pogłaszcze po główce? Oczywiście, że nie.  Obawiałem się tego, najbardziej. Że będę musiał... Kogoś zabić. 

*

Najgorsze zajęcia w tej szkole, Historia Magii. Co mnie to interesuje? Czy nie ważniejsza jest przyszłość? Rozumiem, podstawowe informacje, ale dlaczego mam się uczyć o III Ruchu Oporu Goblinów? I tak za miesiąc nawet nie będę pamiętała, że tu siedziałam i o tym myślałam, a co dopiero zapamiętam to wszystko. Przecież to śmieszne. Rozłożyłam się na ławce. Może uda mi się zasnąć? Myślałam o pustej łące, święcącym słońcu i kocu na środku... Dzwonek.  W końcu. Wyszłam z sali przecierając oczy. Czy ja w ogóle zasnęłam? Miałam do napisania pracę na temat eliksiru Felix Felicis. O wiele bardziej wolę Slughorna od Snape'a. Szkoda, że i tak muszę go znosić na OPCM. Postanowiłam, że napiszę je na błoniach, przyda mi się świeże powietrze. Ułożyłam się pod drzewem kładąc obok siebie torbę i różdżkę. Korzystając z podręcznika, zrobiłam to w miarę szybko, tyle, że pewnie już nie zdążę na obiad. Przynajmniej mam wolny wieczór. W moją stronę szli Blaise i Malfoy. Cholera. Zabrałam torbę i wstałam spod drzewa. Ominęłam ich jak największym łukiem i wróciłam do zamku. Uff, udało się bez zbędnych komentarzy.  Musiałam już iść pod salę od transmutacji, jak nie chciałam się spóźnić. Pędziłam po schodach, modląc się, że zdążę. Na szczęście dopiero wchodzili do sali. Już na spokojnie wkroczyłam do sali, zajmując miejsce obok Hermiony.

- Nie było cię na obiedzie. Coś się stało? - spytała z troską. Pokręciłam głową i zaczęłam szukać mojej różdżki w torbie. O nie, przecież zostawiłam ją pod drzewem! Nie zabrałam jej wtedy, bo chciałam uniknąć spotkania z tym młotkiem. 

- Hermiona! Zostawiłam na błoniach różdżkę! - szepnęłam do niej przestraszona, a ta odwróciła się i popukała się w czoło.

- Leć po nią dziewczyno! - odpowiedziała mi, a ja wiedziałam, że muszę to zrobić teraz. Nie mam innego wyjścia, nie chce, żeby ktoś się dowiedział, że zgubiłam różdżkę, przecież to aż wstyd.  Zgłosiłam się.

- Tak panno Dowell? - zapytała mnie profesor McGonagall. Przecież nie powiem jej, że zostawiłam różdżkę.

- Zostawiłam podręcznik, mogę po niego iść? - Zmrużyła oczy, ale w końcu mi pozwoliła. Przyspieszonym krokiem wyszłam z klasy, a potem już biegłam. Że też Malfoy musiał akurat tędy iść. Byłam już przy wierzbie, ale... Mojej różdżki nie było. Obeszłam ją dookoła i rozglądałam się za nią jeszcze parę metrów dalej. Nic. Czyli już wiem kto ją ma. Wracając do klasy powiedziałam, że chyba zostawiłam ją w dormitorium, a nie chciałam iść tak daleko. 

- I jak, masz ją? - zapytałam ze strachem Hermiona. Opowiedziałam jej, wszystko i stwierdziłam, że on ją ma. Spojrzała na mnie i tylko szepnęła do mnie:

- Wiesz, że za nic ci jej nie da, nie?

- Tak, dobrze o tym wiem.

*

- Masz zamiar jej ją oddać? - zapytał Nott, a ja z Blaisem zaśmialiśmy się. On zawsze był tym milszym. Szczególnie jeśli chodziło o dziewczyny.

- Po pierwsze to sama tu przyjdzie, a po drugie to nie ma nic za darmo Nott - On tylko spojrzał na mnie spode łba i za powrotem zabrał się za uczenie z eliksirów.

- A no właśnie Smoku, co będziesz od niej chciał? - zadał pytanie Blaise z cwanym uśmieszkiem. 

- Zastanowię się - Gdybym nie miał na głowie zadania od Voldemorta, na pewno wymyśliłbym coś. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Na samą myśl, że mam go zabić przechodziły mnie dreszcze i miałem gulę w gardle. 

- Smoku? Wszystko okej? - Nie odpowiedziałem nic tylko wyszedłem z dormitorium w kierunku łazienki Prefektów. Musiałem się odświeżyć i pomyśleć. 

SunflowerWhere stories live. Discover now