If you love me

535 55 30
                                    

Louis jest trochę zdesperowany pragnąc bliskości Harry'ego, a ten dopiero  orientuje się jaki błąd popełnił.       


 inspiracja piosenką Kodaline - All i want


                                                                                       ________


  Od paru dni Harry trochę zaniedbywał Louisa, wychodząc na imprezy ze znajomymi, świętując zakończenie pierwszego roku studiów. I dobrze, to było okej, że się bawi. Ludzie tak robią, ciężko pracują, a potem cieszą efektem.  I Louis naprawdę cieszył się jego szczęściem, tego, że czerpie z życia. On jednak nie miał ochoty na zakrapiane alkoholem wyjścia, więc zostawał w domu. Harry go nie przekonywał na siłę, wiedział, że jego chłopak po prostu nie lubi imprez więc nie naciskał. Zostawał więc sam w domu, wcześniej zapewniając chłopaka, że zaprosi do siebie Nialla i zamówią pizzę, będą grać na konsoli lub oglądać mecz piłki nożnej, cokolwiek. Taki typowo męski wieczór. Rzeczywistość była jednak taka, że osamotniony chłopak siadał na kanapie i tępo patrzył w zgaszony telewizor, czekając na powrót Harry'ego. Potem kładł się do łóżka i zmęczony otaczającą go przerażającą ciemnością, zasypiał. Potrafił przeleżeć tak parę długich, męczących godzin, czego efektem były potem odznaczające się sińce pod oczami.Nie włączał lampki, bo byłoby to potwierdzeniem jego dziecinności, do której nie chciał się przed sobą przyznawać.  Zazwyczaj z uporem utrzymywał zamknięte oczy, obawiając się, że gdy je otworzy to zobaczy koło siebie Mike'a. Silnego, wysokiego Mike'a, który pod pozorem miłego, pomocnego chłopaka tuszował prawdziwego egocentryka z chorymi fascynacjami. Dlatego nie lubił spać sam. Następnego dnia, zastawał Harry'ego w łóżku, który budził się koło południa, a wieczorem znowu wychodził.

 W tym momencie nawet już nie udawał, że będzie się dobrze bawił bez niego. Siedział na fotelu, ze zwieszoną głową szarpiąc za frędzle jasnego koca, czekając aż Harry wyjdzie z łazienki, w której szykował się na wyjście do klubu. Po upływie nieokreślonego czasu, podczas którego jego herbata zdążyła wystygnąć, drzwi do łazienki w końcu się otworzyły, ukazując Harry'ego. Długie do ramion, czekoladowe loki, nie zniewolone przez bandanę okalały jego twarz. Ubrany był w ciemne, opinające długie nogi spodnie, oraz jedwabną, kremową koszulę, której górne guziki czarnego koloru zostawił rozpięte, dzięki czemu dało się zauważyć jego tatuaże. Na stopy włożył ulubione, zamszowe, podwyższane buty, które dodawały tych kilku centymetrów, mimo, że niczego mu nie brakowało. Wyglądał perfekcyjnie i Louis poczuł się dziwnie, bo sam był ubrany w rozciągnięty sweter i zwykłe spodnie, a jego włosy wyglądały jakby przeszedł przez nie huragan, odstając w różnych kierunkach. Mimo tego,postanowił zrobić to, do czego się szykował od dłuższej chwili i  wstał, robiąc mały krok do przodu. Może wyszło dziwnie formalnie, właściwie nie musiał wstawać tylko po to, żeby coś powiedzieć, aczkolwiek nie lubił rozmawiać z kimś w pozycji siedzącej podczas, gdy ta druga osoba stoi. Takie może dziwne przyzwyczajenie ale po prostu zawsze uważał, że to trochę niekulturalnie rozmawiać z kimś nie będąc z nim na równym poziomie. Odchrząknął, zwracając na siebie uwagę Harry'ego.

- Dzisiaj też wychodzisz? – Niepewnie się odezwał, nie wiedząc jak ma sformułować dręczącą go prośbę. Ugh, no jasne, że wychodzi, idioto, pomyślał. Po co w ogóle o to pyta. Tak szybko, jak zadał to głupie pytanie, tak szybko chciał je cofnąć. Idiota.

- Taa, dzwonisz po Nialla ?

- Nie – opowiedział po chwili, kręcąc głową i zagryzając wargę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 11, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

LarryWhere stories live. Discover now