06. I just don't want to miss you tonight

12.5K 780 28
                                    

Był późny wieczór, dokładniej mówiąc po dziesiątej. Siedziałam już w domu, do którego wróciłam dosłownie kilkanaście minut temu. Po konfrontacji z Michaelem w kuchni w ogóle go nie widziałam przez resztę dnia, chociaż siedziałam u niego w domu, tyle że z jego siostrą. W drodze powrotnej w końcu odpisałam na jego wiadomość. Nie pamiętam dokładnie, ale to było coś na wzór jeśli powiem tak to dowiem się o co Ci chodzi, a jeśli nie, to nie? Chociaż w sumie jakkolwiek bym odpisała możesz tak uformować swój pomysł aby i tak go zrealizować, czyż nie Mikey? Odpowiedzi jednak nie dostałam do tej pory.

Odstawiłam szklankę z wodą na stoliku nocnym i podeszłam do szafy w celu zabrania ubrań na zmianę. Pozbyłam się swojej sukienki i stanika, po czym sięgnęłam po jeden z T-shirtów brata, który kiedyś mu zabrałam i naciągnęłam na siebie bordowy materiał. Zamknęłam szafę i przeszłam na łóżko, w międzyczasie związując włosy. Sięgnęłam po telefon, ale nadal mi nie odpisał. Mówi się trudno. Wślizgnęłam się pod kołdrę i ułożyłam wygodnie. Nie za bardzo chciałam iść spać, ale jutro rano miałam być w pracy, więc musiałam.

Uporczywe brzęczenie mojego telefonu wyrwało mnie ze snu. Podciągnęłam się do pozycji siedzącej niemrawo rozglądając się po ciemnym pokoju. Jedną dłonią przetarłam twarz, drugą zaś sięgnęłam po nieustająco przypominające o sobie urządzenie. Spojrzałam na górny róg wyświetlacza. 1:07. Świetny czas, naprawdę. Odebrałam telefon.

- Michael?- zapytałam zaspanym głosem. Czego on ode mnie chce o tej porze?

- Nie.

- Nie?- powtórzyłam przecierając oczy.

- To nie ja.

- Co?

- Nie mogę przestać o tobie myśleć...- czy on właśnie czknął?- Taaak cholernie mnie kręcisz, to aż cho... nie to złe słowo... popierdolone?

- Ile wypiłeś?

- Niiiiiiic.

- Masz mnie za idiotkę? Gdzie jesteś?

- O właśnie! Po to do Ciebie zadzwoniłem! Otwórz drzwi, ale te tylnie.

- Co? Żartujesz sobie ze mnie?

- Nie, po prostu nie chce zbudzić twoich rodziców. Są w domu, prawda? Chyba, że wolisz żebym zapukał, albo użył dzwonka czy...

- Jeśli to żart, to nie żyjesz...- szybko wstałam z łóżka i jak najciszej się dało podeszłam do drzwi prowadzących na taras. Miałam to szczęście, że mój pokój znajdował się w najdalszej części domu i nie musiałam przechodzić obok sypialni rodziców. Przekręciłam zamek i przesunęłam je wychodząc na taras. Chciałam się rozejrzeć, ale poczułam obejmujące mnie dłonie w talii i mocny pocałunek na szyi. Od razu poczułam znajomych zapach perfum wymieszanych z wonią tytoniu i alkoholu.- Michael...- odsunęłam go od siebie i odwróciłam się aby móc na niego spojrzeć.- Co ty do cholery tu robisz?- warknęłam starając się być jednocześnie jak najciszej. Z jego twarzy zniknął uśmiech, a zastąpił go smutek. Przyglądał mi się wielkimi oczami, wyglądał jak małe dziecko które nie wiedziało, że zrobiło coś złego. Westchnęłam cicho.- Gdzie byłeś?

- W pubie z chłopakami.- odpowiedział od razu.- Ale później zostałem tylko z Luke'iem.

- Jest w takim samym stanie, co ty?

- Tak mi się wydaje.

- Dlaczego tu przyszedłeś?

- Było bliżej i...- naprawdę? Trudno mi w to uwierzyć.-... po porstu nie chciałem za tobą tęsknić tej nocy.- spojrzałam na niego z niedowierzaniem. To najsłodsza rzecz jaką powiedział mi do tej pory, tyle że po pijaku. Pokręciłam z bezradności głową i niby co ja mam z nim teraz zrobić? W takim stanie puszczanie go gdziekolwiek było wykluczone. Jeszcze coś by mu się stało...- Jesteś zła?

drag me down ► M.CWhere stories live. Discover now