Zapomniany czarodziej

128 16 19
                                    

Witajcie jeszcze nieliczni czytelnicy, jeśli to czytacie to chcę was powiadomić, że rozdziały będą pojawiać się rzadziej. Gimnazjum to nie żarty, a nauczyciele nas nie oszczędzają. Nauki jest do groma, a czasu na pisanie niewiele. Musicie mi wybaczyć, ale to nie ode mnie zależy :(

Był środek nocy, jeden z braci imieniem Danley leżał z głową opartą o skałę, gdy nagle coś przykuło jego uwagę. Niechętnie, więc wstał i krocząc na palcach nie wydając najmniejszego szelestu znalazł się poza jaskinią. W oddali było widoczne małe, pomarańczowe światło. Oczy niziołka przez chwilę wlepiały się w oświetlone złocistym blaskiem miejsce, lecz zaraz potem zgasło. Danley wszedł do jaskini trzęsąc się z zimna, gdyż ta noc była wyjątkowo chłodna. Okazało się, że i Gandalf już nie spał.
- Ga... - zaczął hobbit -
- Widziałeś coś? - odparł, a w głosie miał wyraźną obawę -
- Tak, światło -
- Tego się obawiałem - rzekł, po czym wstał by obudzić drugiego hobbita -
Po nieprzyjemnej pobudce jaką zaoferował czarodziej, Galen wraz z innymi zebrał różnego typu tobołki z żywnością i bronią. Niedługo potem znaleźli się już przed szczeliną przez którą dostali się do jaskini i wyruszyli w dalszą podróż.
- Kto nas śledzi? - spytał zaniepokojony Galen -
- Orkowie -
- Nie rozumiem, mogliby zarówno poderżnąć nam gardła we śnie -
- Mają zadanie do wykonania od swojego władcy -
- Jakie?
- Tego nie wiem -
- Daleko jeszcze? - marudził drugi -
- Bliżej niż to możesz sobie wyobrazić - odparł na to czarodziej, a niziołek niepocieszony niejednoznaczną odpowiedzią zwiesił głowę w dół.
Wędrowali w półmroku, gdyż srebrzysty blask księżyca prześwitywał gdzieniegdzie przez szczeliny. Droga była wąska, między skalnymi pułkami, które wyglądały jakby w każdej chwili mogły się zawalić. Pogoda także im nie sprzyjała, niebo w zawracającym tempie pokryły chmury przysłaniając księżyc przez co droga stała się prawie niewidoczna. Z czasem z ciemnych chmur lunął deszcz, podróżni stawiali każdy krok z wielką ostrożnością idąc po omacku. Nagle od tyłu ktoś pochwycił jednego z hobbitów, który nawet nie zdążył wydać najmniejszego odgłosu, zaraz potem to samo stało się z bratem i Gandalfem. Zostali zaprowadzeni do jakieś ciemnej jaskini. Gdy otworzyli oczy ciemność wciąż była taka sama nigdzie nie dało się dostrzec choć najmniejszego światła. Jeden z hobbitów próbował wstać, lecz miał spętane ręce za plecami co uniemożliwiło mu swe działania. Wtedy posłyszeli kroki.
- Gandalf Biały - zaśmiał się złośliwie - spotkanie po tylu, tylu latach - po tym Mithrandir skierował swój wzrok w miejsce skąd dochodził tajemniczy głos - nie poznajesz mnie, przyjacielu? Wielka szkoda, a może me imię odświeży ci pamięć, gdyż zwę się Elrohir jeden z zapomnianych przez ciebie i zapewne większości innych osób, czarodziejem -
- To niemożliwe... - rzekł Gandalf nie dowierzając w to co się teraz dzieje - zostałeś zamknięty w lochach Arnoru przez Isildura syna Elendila -
- Owszem, lecz teraz włada nim Thion zwany żelazną skałą. Zawładną Arnorem i wręcz zrównał je z ziemią, przy okazji wypuszczając jeńców do których należałem -
- Zdradziłeś nas, swoich ludzi, po czym zostałeś skazany na śmierć, lecz ja jako wierny przyjaciel darowałem ci życie...
- Przez co tkwiłem w lochach przez blisko 400 lat! - przerwał mu -
- A więc co zamierzasz, Elrohiru synu Amdira?
- Odpłacić się tym samym... Zabrać ich, wychłostać, zranić, wsadzić do lochu, aż po końce ich dni - rozkazał wyjawiając się z ciemności, po czym inni posłusznie wykonali jego polecenie ciągnąc trzech niewolników wręcz za sobą -
Gdy doszli do oświeconego pochodniami korytarzu, Gandalf spostrzegł, że są to ludzie z dziwnym tatuażem na twarzach jakby w kształt oka Saurona, któro już od blisko 200 lat nie istnieje. Jeden z niziołków odwrócił się w tył gdzie spostrzegł starca z długą, białą brodą i ciemnymi szatami sięgającymi do ziemi. Był to właśnie Elrohir, równie wielki czarodziej, który kiedyś podróżował wraz z Gandalfem, lecz pewnego dnia znalazł on coś co należało do Saurona, tam ujrzał to co stanie się gdy nie przejdzie na jego stronę, a widział tam swą śmierć w niebywałych męczarniach. Zdradził, więc wszystkich swych ludzi, którzy mu ufali bezgranicznie co doprowadziło do upadku jednego z najpotężniejszych miast Śródziemia, którego nazwy nikt nie pamięta.

Dobra ten rozdział też jest krótki, ale powiedzmy, że jest to część pierwsza. Na razie zostawiam was z tym, a na drugą część musicie cierpliwie poczekać, bo tak jak mówiłam z czasem jest kiepsko. W weekend może trochę nadrobię, ale nic nie obiecuję kochani :**

legolas_myluv



Przepowiednia: Powrót zła || ZawieszoneDonde viven las historias. Descúbrelo ahora