Prolog

1K 89 3
                                    

Szłam przez ciemny i mroczny las.
Była głucha, bezgwiezdna noc.

Nie mogę sobie przypomnieć skąd się tu wzięłam, ale czułam, że ktoś mnie potrzebuje. Dlatego wciąż szłam dalej.

- ... Diana... - usłyszałam głos.

Zatrzymałam się uważnie rozglądając.

Wokół widziałam tylko drzewa i krzewy w świetle księżyca w pełni.

- ... Diana ...

Znowu ten głos.

Przeszył mnie dreszcz.

Ruszyłam szybko do przodu. Dopiero po chwili zauważyłam, że przeszłam do sprintu. Nie zwolniłam jednak... wręcz przeciwnie.

Po około minucie znalazłam się na łące leśnej. Było w niej coś... magicznego.

Ruszyłam do przodu.

- ... Diana ...

Usłyszałam głośniej i wyraźniej niż wcześniej.

Skręciłam w stronę jego właściciela.

Po pewnym czasie doszłam do pięknego, rybiego oka.

W jednej chwili podniosła się gęsta, siwa mgła.

Rozejrzałam się pospiesznie. Nie widziałam niczego dalej niż na pięć metrów.

Usłyszałam tętent kopyt.

Nie jednego konia... dwóch.

Niecały metr ode mnie przecwałował potężny koń.

Coś mi tu nie gra... to był tylko jeden koń co oznaczało by... że miał osiem nóg!

- Wstawaj, leniu! - usłyszałam głos kuzynki. - Diana, wyłaź z wyra!

- Już - ziewnęłam mocno i przeciągnęłam się.

- No dalej! Trzeba się pakować!

No tak, zdążyłam już zapomnieć o rodzinnym wyjeździe na camping.

Westchnęłam i wstałam.

Jeździec Sleipnira - ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz