Rozdział 8: The hunt

15 2 0
                                    

Dash przez wiele dni ukrywał się w lesie. Trzymał się jednak blisko szosy, lecz przez cały ten czas nie dotarł do żadnego miasta. Po drodze było dużo skrzyżowań. Wilk zaczął się martwić, że przy którymś z nich obrał złą trasę. Coraz cześciej myślał, żeby zawrócić i pójść inną drogą. Coś jednak kazało mu iść dalej naprzód, więc tak też zrobił. Z czasem zaczął doskwierać mu głód i zmęczenie. Od trzech dni nie miał w pysku żadnego pokarmu, a ciągła wędrówka wykończyła go. Bolały go stawy, a ciało traciło siły. Jego szanse na przetrwanie znacznie zmalały. Jeśli ten stan się nie poprawi, prawdopobnie umrze już za kilka dni.

***

Madison siedziała na podwórku przy starym, drewnianym stole. W jednej ręce trzymała patyk, a w drugiej nóż, którym starannie ostrzyła kawałek drewna i formowała go w piękną strzałę. Pózniej uda się do kowala, który pomoże jej zrobić groty do strzał. W nocy obmyśliła sobie cały plan, przestudiowała go dokładnie kilka razy i była już gotowa do jego realizacji. Musiała przede wszystkim dorobić sobie broń i dobrze się uzbroić. Miała przecież opuścić swój rodzinny dom i wyruszyć w nieznane na poszukiwanie tego, kto rozbił całą jej rodzinę. Przed podróżą poszła jeszcze odwiedzić Masona. Nie chciała, żeby martwił się jej nagłym zniknięciem. Tak więc, po zakończeniu spraw ze strzałami i kowalem, wsiadła na rower i pojechała pod dom kłusownika. Zapukała do drzwi. Cisza. Zapukała jeszcze raz, tym razem mocniej. Nadal cisza. Teraz uderzyła pięścią z całej siły. W dalszym ciągu nie otrzymała odpowiedzi. Żadnego odzewu. Zdenerwowana nacisnęła na klamkę. Dom był otwarty (jak zawsze z resztą), więc po cichu weszła do środka. Idąc powoli w końcu znalazła się w salonie. Zajrzała do środka pomieszczenia. Na kanapie obok kominka leżał Mason. Rękę (bardzo nieumiejętnie) miał owiniętą bandażem. Krew przesiąknęła przez materiał, więc przydałaby się zmiana opatrunku. Madison podeszła do śpiącego mężczyzny i delikatnie go szturchnęła. Ten otworzył oczy i spojrzał ze zdziwieniem na nastolatkę. Rozciągnął się i usiadł. Po chwili zapytał:
- Co ty tu robisz? Jest siódma rano.
- Przyszłam odwiedzić cię zanim wyruszę. I jest dziewiąta, a nie siódma - odpowiedziała dziewczyna.
Mason przetarł oczy i spojrzał na zegarek. Rzeczywiście była 9:00. W końca dotarły do niego słowa Madison.
- Jak to zanim wyruszysz?! Dokąd?! - Zadał kolejne pytanie.
- Cieżko mi zostawiać ciebie, dom i rodzinne miasto, ale naprawdę nie mam innego wyjścia. Zrozum. Nie potrafię inaczej. Czuję, że muszę wreszcie coś z tym zrobić. W przeciwnym razie nigdy nie zaznam spokoju. Muszę odejść. Wiem, że tak ma być. Ale mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.
- Jaką? - Mason nie wiedział co na to wszystko powiedzieć. Nie mógł zabronić dziewczynie tego, co zamierza zrobić. To była jej decyzja.
- Pokaż mi tego wilka, którego przywiozłeś w dzień śmierci mojego ojca.
- Tylko tyle? - Myśliwy cieszył się, że jest taka rzecz, którą może zrobić dla dziewczyny, ale liczył na to, że będzie to coś znacznie poważniejszego.
- Na razie tak.
Tak więc mężczyzna zaprowadził nastolatkę za dom i pokazał jej zwierzę przyczepione do budy. Madison przystanęła na chwilę. Popatrzyła na wilka, po czym zaczęła bardzo powoli zbliżać się do niego. Gdy była już niecałe dwa metry od bestii, Mason złapał ją za ramię.
- Uważaj! Wygląda może i niewinnie, ale bydlak udziabał mnie wczoraj, a dłoń nadal krwawi. Pokraka nawet nie tknęła tego mięsa, przez które prawie straciłem rękę.
Dziewczyna nie odezwała się ani słowem. Nadal patrzyła na zwierzę, lecz teraz na jej twarzy malowała się nienawiść. W końcu powiedziała:
- Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. Nie oddawaj go Andersowi. Nie karm go. Zostaw tego pchlarza tak, jak jest. Niech zdechnie z głodu i wycieńczenia - po dłuższej chwili dodała jednak. - Jest też druga opcja. Pozwól mi się nim zająć. Będzie moją pierwszą ofiarą.
- Madison, wiesz że nie zabijamy wilków. Rozumiem twój ból, potrafię nawet zrozumieć to, że chcesz odejść, ale nie pozwolę ci go zabić. Chciałbym, ale nie mogę spełnić akurat tej prośby. Jesteśmy od tego, żeby zmieniać te bestie na lepsze, a nie po to, by je tępić i zachowywać się wobec nich tak, jak one wobec nas. Nie bądźmy potworami Madison. Nie zmienię swojego zdania. Przykro mi.
Nastolatka była pewna, że Mason jej nie odmówi, więc słysząc te słowa ogarnęła ją złość.
- Nie potrzebuję twojej pomocy! - Krzyknęła. - Znajdę sobie inne wilka! - Po wyrzuceniu z siebie części kotłującej się w niej złości odwróciła się na pięcie i wyszła zatrzaskując za sobą drzwi z ogromnym hukiem. Wsiadła na rower i po chwili zniknęła z pola widzenia.

***

Dash powoli tracił już resztki sił. Jeszcze dwa metry, metr i padł na ziemię. Brak wody i pożywienia dawał się we znaki. Biały wilk zaczął myśleć, że to już koniec jego przygody. Leżąc tak i rozmyślając o przyszłości, która w tym momencie nie wydawała mu się zbyt długa i daleka - usłyszał szelest. Uniósł głowę i postawił uszy. Nasłuchiwał. Gdy zaczęło mu się wydawać, że było to tylko złudzeniem, szelest powrócił. Energicznie, lecz po cichu podniósł się z miejsca. Zauważył go. Oddalony o około 15 metrów stał jeleń. W głowie Dasha zapaliła się lampka nadziei. Pomimo tego, że nigdy wcześniej nie polował, tym razem miał zamiar spróbować, by ratować własne życie. Wstąpiła w niego nagła energia. Adrenalina zrobiła swoje. Powróciły mu siły. Zaczął cicho skradać się i zbliżać do ofiary. Jeleń wciąż skubał sobie listki nie spodziewając się niczego. Gdy Dash był już znacznie bliżej, bo jakieś 7 metrów przed zwierzęciem, ten podniósł łeb. Stał tak przez chwilę, aż wreszcie rozpoznał zagrożenie i spłoszony rozpoczął ucieczkę. Śnieżnobiały wilk ruszył za nim w pogoń. Teraz dopiero zaczęło się polowanie. Jeleń był szybki i zwrotny w przeciwieństwie do futrzaka, który nie miał w tym żadnego doświadczenia. Gdy ofiara zaczęła oddalać się od niego w Dasha wstąpił nowy pokład energii. Przyspieszył i w ostatniej chwili skoczył na jelenia wbijając w niego swoje białe kły. Zwierzę biegło jeszcze przez chwilę kręcąc z bólu łbem, aż wreszcie padło na ziemię. Wilk dopiął swego i teraz delektował się swoim pierwszym, samodzielnie upolowanym pokarmem. Energia, siły i chęć życia powoli powracały do niego, a on sam zaczął na nowo wierzyć zarówno w swój plan, jak i w możliwość zrealizowania go. Nie wiedział jednak, że niedługo to on miał stać się ofiarą polowania.

The shadow on four paws [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz