Rozdział 3 - Kiedy wspominasz.

3.4K 280 11
                                    

                  

Jack nie mógł uwierzyć w to, co przeczytał.  Dla pewności przejechał wzrokiem jeszcze raz cały tekst ( Do niedawna nie umiał czytać, ani pisać. Nie było mu to w niczym potrzebne. Dopiero Mikołaj nauczył go jako tako rozróżniać te wszystkie znaczki ). W miarę jak odczytywał kolejne wyrazy docierało do niego, że to jednak prawda. Że to nie jest sen. Że naprawdę został zaproszony do Arendell jako gość honorowy na Festiwal Księżyca. Jego uśmiech powiększał się z każdą chwilą. Z radości wyskoczył do góry i zrobił kilka obrotów. Teraz już wiedział skąd kojarzył tą nazwę. Przed wypadkiem, który sprawił, że jest kim jest, mieszkał w małej wiosce niedaleko stolicy. Gdy trwał festiwal wymykał się razem z siostrą. Tańczyli całą noc zajadając jabłka w karmelu i truskawki w czekoladzie. Zawsze je uwielbiał. Pamiętał też śmiesznie przebranych ludzi, występy cyrkowców i łowienie jabłek. Nie chwaląc się, był mistrzem. Jego i jego siostrę zawsze ciekawiło, co ludzie robią w tym czasie w zamku. Skoro na zewnątrz wszyscy bawili się przednio, co musiało się dziać w środku! Raz nawet próbował przemknąć się do środka, ale zaraz strażnicy go złapali wyrzucając na zewnątrz. By dostać się do środka trzeba było mieć specjalne zaproszenie, którego nawet nie marzył wejść w posiadanie. Mieli go tylko najbogatsi i najważniejsi goście. Podczas festiwalu na ulicach co chwilę można było zobaczyć to karocę ciągnącą przez konie, to wyozdabiane wielbłądy, niosące bogatych ubranych ludzi. Gdy przejeżdżali zawsze wyobrażał sobie, że to on jedzie na tych garbatych koniach, a wszystkie pary oczu w okolicy wlepiają w niego zazdrosny wzrok. Oczywiście było to jedno z tych marzeń, które nie sposób spełnić. A jednak.

***

Gdy ostatni mieszkaniec wyszedł z sali tronowej, królowa odetchnęła z ulgą. Audiencje należały do jednych z najgorszych obowiązków władczyni. Musiała wysłuchiwać skarg i przykrych historii ludzi przez dobrych kilka godzin. Do tego historie nie zawsze były prawdziwe. Niespodziewanie usłyszała skrzypniecie drzwi. Do sali niepewnym krokiem weszła Anna. Młoda księżniczka od czasu incydentu sprzed dwóch lat stała się jeszcze szczęśliwsza, niż dotychczas. Mając pod ręką Elsę i Kristoffa była przekonana, że może kraść gwiazdy.
Elsa uśmiechnęła się ciepło do siostry.
– Cześć Ania. Wszystko w porządku? – zapytała widząc jej zawstydzoną minę.
– Elsa... chciałam cię przeprosić. – powiedziała wlepiając wzrok w podłogę.
– Mnie? – zdziwiła się Elsa – Ale za co?
– Za poprzedni rok. – Wyznała patrząc na Else niepewnym wzrokiem – Dokładniej za festiwal.
– Nie rozumiem.
– Pomysł z Festiwalem był mój, a ja bezczelnie zwaliłam całą odpowiedzialność związaną z nim na ciebie. Zachowałam się jak totalna egoistka!
– Oh Aniu! – Blondynka podeszła do siostry i mocno ją przytuliła – Nic się nie stało. Wszystko się udało. Nie zamartwiej się tym.
Rozmowy z Anną nie były takie proste, jak mogły się wydawać. Młoda księżniczka mimo, iż niedługo kończyła dziewiętnaście lat, zachowywała się, jakby dopiero co skończyła osiem. Trzeba było rozmawiać z nią, jak z dzieckiem : wszystko dokładnie tłumaczyć, nie podnosić na nią głosu i być wyrozumiałym. Dlatego zwykle to Elsa rozmawiała z dostojnikami z różnych królestw.
– Dużo się stało. Kris mi powiedział, że w końcu znalazłaś osobę z takim samym darem co ty. Chcę, żebyś w pełni mogła wykorzystać ten czas, kiedy tu będzie. Wiem, jakie to dla ciebie ważne. Proszę, pozwól mi w tym roku wszystkim się zająć! Rozmawiałam już z Kristoffem i pomoże mi w tym.
– Ania, wiesz, że to nie jest możliwe. – Elsa zobaczyła jak w oczach Anny gasną wesołe iskierki – Jako królowa mam obowiązek dopilnować wszystkiego i wziąć całą odpowiedzialność na siebie.
Elsa spojrzała pocieszająco na siostrę i gdy już miała się odwrócić Anna powiedziała :
– A gdybym to ja przejęła twoje obowiązki?
Elsa spojrzała na nią, jakby pierwszy raz w życiu.
– Jak to? – zapytała starając się by głos jej nie zadrżał.
– Oczywiście nie na stałe! To całe królowanie to nie moja bajka. Ale... na czas festiwalu. Pomyśl, ile mogłabyś zrobić! Poznałabyś tego całego Jacka, oprowadziła go, a do tego miałabyś na wszystko oko. To tylko trzy dni. Nie daj się prosić!
Królowa nie była przekonana co do tego pomysłu. Widząc jej niepewny wzrok Anna dodała :
– Obiecuję, że będzie tyle truskawek w czekoladzie, że nawet ty ich wszystkich nie zjesz!
– Anna! – upomniała  młodszą siostrę. Kątem oka widziała rozbawione uśmiechy strażników.
– Przepraszam, wasza wysokość. – dodała sarkastycznie - To jak?
Elsa zastanawiała się chwilę. W sumie to byłoby jej na rękę. Do tego Anna podszkoliłaby się trochę w królowaniu, na wypadek, gdyby ona nie byłaby w stanie dalej wypełniać swoich obowiązków.
– Zgoda. – Anna natychmiast wpadła Elsie w ramiona. Iskierki radości które wcześniej dogasały, teraz przerodziły się w prawdziwy ogień. Widząc to blondynka upewniła się w słuszności swojej decyzji.

***  

Arendell nie zmieniło się ani trochę odkąd był tu ostatnio. No, może poza odmalowanym zamkiem i przeróżnymi ozdobami zawieszonymi to na oknach, drzwiach czy przymocowanych do fontanny albo posągów. Jak się domyślał, wszystko za sprawą nadchodzącego festiwalu. Dzieci biegały wesoło bawiąc się w najlepsze. W pewnym momencie jego wzrok zawiesił się na jednym z nich. Był to niski chłopiec o czarnych włosach i zielonych oczach. Stał z boku z wzrokiem wlepionym w swoje drogie buty.
– Hey, patrzcie! To Jack Frost! – usłyszał i za moment wokół niego pojawiła się grupka dzieci. Uśmiechnął się szeroko na ich widok.
–Pokaż jakąś sztuczkę! Prosimy! – smutny chłopiec w końcu na niego spojrzał. Jack uśmiechnął się do niego a chłopiec odwzajemnił uśmiech.
–No to siup! – z końca jego laski wystrzelił lodowy promień, który zaraz uformował się w śnieżnego bałwana. Gdy już miał przystąpić do tworzenia innych rzeczy, bałwan poruszył się.
– Cześć dzieciaczki! Jestem Iva. I trochę brakuje mi ciepła! – Iva wyciągnęła ręce w stronę dzieci, a te od razu się do niej przytuliły.
– O ja cię! Olaff będzie wniebowzięty! powiedział cichy chłopiec, który również przybiegł uściskać Ive.
–A kim jest Olaff? – zapytał Jack małego chłopca. W jego głowie kłębiło się setki pytań bez odpowiedzi.
– Każdy zna Olaffa! To mój najlepszy przyjaciel! Jest bałwanem, jak Iva i ma własną chmurkę! O, tu! – Chłopiec wskazał miejsce nad jego głową – i jest bardzo zabawny! Królowa go ulepiła.
Od pytań rozbolała go głowa. Dlaczego dzieci tak chętnie przytuliły się do Ivy? Czy naprawdę jest tu drugi gadający bałwan? Jeśli tak, to jakim sposobem? To królowa go ulepiła? Jak to możliwe? Przecież moc ożywiania mieli tylko strażnicy i do tego tylko, kiedy byli w pełni sił. Coś tu nie gra.
– Gdzie mogę znaleźć królową Elsę? – zapytał chłopca.
– Ha ha! No jak to gdzie! W zamku oczywiście! – chłopiec patrzył na Jacka jakby urwał się z innej planety.
– No tak. Opiekujcie się nią! – powiedział wskazując na Ivę – A! Zapomniałbym! – wystrzelił z końca laski promień,  który uformował się w chmurkę nad głową Ivy. Nie czekając dłużej skierował się w stronę zamku.

***

Elsa stała przed szafą próbując dobrać odpowiednią suknię. Jedna była zbyt krótka. Druga zbyt poważna, a w jeszcze innej wyglądała grubo ( a przynajmniej tak sądziła ). Była załamana. Jeśli Jack istnieje, list powinien już do niego dotrzeć. Oznacza to, że w każdej chwili może się tu zjawić, a jako królowa musi przedstawić się nienagannie. Elsa z poirytowaniem i bezsilnością padła na łóżko. Odkąd wróciła do zamku przestały podobać się jej suknie, które nosiła kiedyś.  Wszystkie wydawały jej się takie szarawe, obojętne. Zamknęła oczy i pomyślała o pięknej sukni, którą wyczarowała podczas pobytu w Lodowym Zamku. Nieświadomie lekko uśmiechnęła się do siebie. To była zdecydowanie najlepsza suknia, jaką dotychczas nosiła. Lekki i gładki materiał, pasujący na nią jak ulał. Śnieżne wzory i ta peleryna... Elsa gwałtownie otworzyła oczy i wyskoczyła z łóżka. Przecież to ona ją zrobiła. Dlaczego nie spróbować zrobić drugiej? Królowa zamknęła oczy i wyobraziła sobie dokładnie swoją suknię. Efekt był zachwycający*. Wyczarowała jeszcze parę lśniących, lodowych szpilek, oraz ułożyła włosy podobnie, jak wtedy, kiedy uciekła. Czuła się świetnie.
– Wasza Wysokość? – odezwał się głos od strony drzwi.
– Tak, Aurelio? – zapytała ciepło Elsa.
Ze swoich służących znała imię tylko nielicznych. Cóż... trudno było zapamiętać imiona trzystu osiemdziesięciu trzech lokajów, pokojówek i kucharzy. Dlatego rozkazała każdemu nosić plakietkę z imieniem. Jednak Aurelię kojarzyła bardzo dobrze. Była jedną z jej ulubionych pokojówek. 
– Panicz Jack Frost zjawił się na dworze.

------------------------------------------------------

*Suknia jest na górze, na obrazku. :)
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału.
Nie jestem z niego mega zadowolona, ale nie miałam czasu by zbyt długo nad nim siedzieć. Mam nadzieję, ze zrozumiecie. Nowe rozdziały będę dodawać co niedzielę, najczęściej wieczorem. :)

Jelsa - Serca wykute z lodu. ZAWIESZONE Donde viven las historias. Descúbrelo ahora