Infinity

1.6K 168 15
                                    

Promienie słońca wpadają do sypialni przez duże okno z lewej strony łóżka. Budzę się i uśmiecham mrużąc oczy, odwracam się na drugi bok i przyciągam do siebie ciało mojego niebieskookiego anioła. Wtulam się w niego składając delikatny pocałunek na karku, Louis tak wspaniale pachnie, znowu przymykam oczy. Po chwili on również się budzi, uśmiecha do mnie a ja jestem pewien, że jego uśmiech jest najwspanialszą rzeczą na świecie.

- Dzień dobry kochanie - mówi zaspanym głosem i chichocze.

- Dzień dobry, jak się spało? - pytam patrząc na jego drobną twarz, której każdy milimetr znam na pamięć.      

- Zawsze kiedy leżysz obok mnie jest idealnie. Śniłeś mi się Hazz. Mówiłeś w tym śnie, że mnie kochasz i zawsze będziesz przy mnie, a kiedy się obudziłem  i spojrzałem w twoje oczy zrozumiałem że sen jest rzeczywistością - zarumienił się i mocniej do mnie przytulił.

- Wybacz mi moją słabość Lou, ale bez ciebie trudno byłoby mi przetrwać. Jesteś dla mnie wszystkim i nigdy cię nie zostawię. - przesunąłem palcami po delikatnej skorze na jego ramieniu - A teraz się uśmiechnij, bo dzisiaj wyjątkowy dzień.

Odsunął się ode mnie i wpatrywał się w moje oczy, po chwili jego źrenice się rozszerzyły.

- Harry! To już dzisiaj?! Przepraszam skarbie, prawie zapomniałem ale pamiętam dzień naszego ślubu jakby to było wczoraj

- Ja też... minęły już dwa lata, to niesamowite. Dwa lata moim mężem jest najwspanialszy człowiek. - miałem łzy w oczach których nie potrafiłem powstrzymać. - Mam dla ciebie niespodziankę, ale najpierw musimy się ubrać.

Po godzinie zszedłem do salonu w którym na kanapie siedział Louis. Czekał na mnie od kilku minut, ponieważ to zawsze ja dłużej wybierałem ubrania i układałem włosy.

- A więc może powiesz mi jaka to niespodzianka? - zapytał mój mąż stając na palcach i skradając mi pocałunek.

- Jeszcze nie - zaśmiałem się kładąc dłonie na jego biodrach. - W tej chwili mogę ci zdradzić tylko tyle że jedziemy na obiad do mojej mamy.

***

Kiedy dojechaliśmy pod dom Anne okazało się że jest nas więcej niż myśleliśmy. Oprócz Gemmy i mamy Louisa przyjechały też jego siostry, Liam z Sophią i Niall. Moja mama lubiła takie duże zjazdy rodzinne, ja chyba też. W tym ważnym dniu były przy nas      wszystkie ważne osoby. Dwa lata temu nie było to możliwe, chociaż nadal ukrywamy nasz związek coraz mniej zależy nam na umowie z modestem. A fani i tak znają prawdę, może nie wszyscy ale większość. Niall napisał do mnie sms że na twitterze w trendach jest  #2YearsOfLarryMarried, cieszyliśmy się że fani nas wspierają i akceptują. I tak będzie zawsze, nawet jeśli skończy się nasza rozmowa z modestem.

- Harry, Louis, już jesteście - z domu wyszła moja siostra i z uśmechem nas przytuliła - Tęskniłam za tobą braciszku, musisz częściej mnie odwiedzać.

- Obiecuję, że tak zrobię Gemm - pocałowałem ją w policzek i weszliśmy do środka.

Po obiedzie posiedzieliśmy jeszcze chwile w salonie, było naprawdę miło, ale moja niespodzianka czekała więc musiałem przeprosić rodzine oraz przyjaciół i wyciągnąć Lou z domu. Wsiedliśmy do samochodu. Było słonecznie i wiał delikatny wiaterek, który przez otwartą szybe rozwiewał włosy mojego męża. Jak mam skupić się na kierowaniu kiedy obok mnie siedzi tak cholernie piękny i seksowny chłopak...

- Gdzie jedziemy? - spytał patrząc na mnie lśniącymi oczami.

- To niespodzianka, już ci to mówiłem - zaśmiałem się.

Około piętnaście minut później byliśmy na miejscu. Przed nami była mała polanka a za nią las. Idealnie. Podszedłem do bagażnika, znalazłem w nim koc i koszyk z jedzeniem.

- Piknik? Omg, Harry to jest cholernie romantyczne - Lou zasłonił dłonią usta, podszedł do mnie i delikatnie mnie pocałował. - Chyba nikt nie przyjeżdża w to miejsce i będziemy sami... prawda Hazz? - zapytał oblizując usta, a ja przesunąłem dłonie na jego pośladki.

- Zboczeniec - wyszeptałem przygryzając płatek jego ucha.

***

Leżeliśmy na kocu przytuleni do siebie, patrzeliśmy na miliony gwiazd nad nami. Bawiłem się palcami Louisa myśląc o tym, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Nasz związek nie był idealny, musieliśmy się ukrywać, udawać że kochamy kogoś innego. W ciągu tych pięciu lat zdarzyła się niejedna kłótnia, ale zawsze do siebie wracaliśmy, zawsze się godziliśmy. Wiem, że tylko z nim mogę być szczęśliwy, że on daje mi siłę do życia. Będąc z Louisem czuję, że wszystko jest możliwe. Do końca życia on będzie osobą której bicia serca chcę słuchać zasypiając i przy nim chcę się budzić każdego poranka. Chcę już zawsze widzieć jego uśmiech i trzymać jego małą dłoń.

- Kocham Cię Lou, bez ciebie byłbym nikim, nic by nie pozostało. Byłbym skorupą człowieka, który nigdy nie mógłby być najlepszy. Ty dajesz mi siłę, jesteś moim powodem dla którego staram się być jak najlepszy. Dziękuję Ci, że po prostu przy mnie jesteś.

Przytuliłem się do niego mocniej całując jego włosy. Czułem bicie jego serca i jego spokojny oddech. Ta noc mogłaby trwać wiecznie.

- Harry, odkąd cię poznałem nie ma dnia żebym o tobie nie myślał. Z twoją miłością nikt nie może mnie pokonać. Wiem, że razem ze wszystkim sobie poradzimy. Jesteśmy niezwyciężeni, a nasza miłość jest wieczna.

Louis spojrzał na mnie a w jego oczach dostrzegłem wiarę i nadzieję, że to co mówi stanie się prawdą. I ja też w to wierzyłem. Ile nocy zajmie nam policzenie gwiazd? To jest czas kiedy moje serce będzie kochało Louisa. To nieskończoność.

Infinity || Larry Stylinson One ShotWhere stories live. Discover now