prolog.

206 10 2
                                    

To był bardzo męczący dzień. Justin zirytowany wracał do mieszkania schowany pod kapturem swojej czarnej bluzy która idealnie pasowała do równie ciemnych dopasowanych jeansów. Chłopak zdawał sobie sprawę jak wygląda. Wygląda na tyle dobrze i seksownie, że każda dziewczyna jest w stanie zrobić wszystko aby chociaż rzucił na nią okiem. To po pewnym czasie robi sie irytujące, gdy chce się znaleźć tę jedyną, nie zwracającą uwagę na to jak się wygląda. Ale justin miał dopiero 22 lata i nie szukał "tej jedynej" więc jak najwięcej czerpał ze swojego uroku bad boya. Kolczyki gościły w jego wardze, prawej brwi, no i oczywiście języku aby móc zadawalać swoje "znajome" jeszcze lepiej i szybciej, Bieber nie lubił czekać.
W jego wizerunku grały jeszcze role czarne tatuaże pochłaniające całe jego ramiona, umięśnioną klatkę piersiową i smukłą szyję. To wszystko skutkowało na tym że każdy rozsądny człowiek powinien omijać go szerokim łukiem, a jednak ma tyle przyjaciół.

Chłopak szedł ciemnymi uliczkami pomiędzy wierzowcami w San Francisco. Przez słuchawki leciał najnowszy singiel Dreka a chłopak patrzył pod nogi widząc coś tylko dzięki lampom ulicznym. Zdziwił się gdy zderzył się z czymś miekkim i po chwili zobaczył jak drubna blondynka leci w dół, szybko ją złapał obejmując ją ciasno w wąskiej talii zanim poślizgnęła się na mokrej od wcześniejszego deszczu ziemi i runęła na zgrabny tyłek.
Justin nie widział oczu dziewczyny które były zasłonięte czarnymi okularami.
- Um przepraszam - wymamrotała. Kylie nie drżał nawet głos jakby w ogóle nie zauważyła pięknej facjaty Biebera, dziewczyna poprawiła nerwowo okulary i założyła kosmyk włosów za ucho.
- Uważaj jak chodzisz.. - syknął zirytowany chłopak mijając niską dziewczynę gdy dobiegł ją cichutki głos dziewczyny.
- Podasz mi laskę? - chłopak odwrócił się zdziwiony patrząc na dziewczynę i przyjrzał się jej.

Kylie miała na sobie czarne ubrania - miała jedynie czarne, białe i szare w swojej szafie aby któregoś dnia nieświadomie nie wyszła do ludzi ubrana jak klaun we wszystkie kolory tęczy. Oprócz tego miala rozpuszczone wlosy, nijak nie ujarzmione i spięte, zero makijażu (którego zresztą nie potrzebowala), "patrzyla się" tępo w ziemie.
Bieber wziął szybki oddech łącząc wątki.
- Oh przepraszam - wymamrotał i podał jej znalezioną na ziemi białą laskę.
- Dzięki. - westchnęła dziewczyna i odgarnęła ponownie włosy z twarzy.

- Jeszcze raz przepraszam. Jestem Justin. - mruknął chłopak, który mimo złej opini nie jest chamem, chociaż gdy ktoś go zdenerwuje można mieć takie wrażenie bo Bieber jest w takiej sytuacji ironiczny i opryskliwy. Przy tej dziewczynie jakoś dziwnie się poczuł gdy zauważył że była kompletnie co do niego obojętna. Halo stoi przy niej Justin pieprzony Bieber.
Co z tego że ona go nie widzi, każda inna dziewczyna już by klękała słysząc jedynie jego niski, lekko zachrypnięty głos.

Jay wyciągnął do niej rękę i dopiero po chwili zorientował się jakie głupstwo robi podając dłoń ślepej dziewczynie, i gdy chciał już zabrać dłoń blondynka wyczuła ruch i swoją szczupłą ręką uścisnęła jego.

- Kylie.
I tak się zaczęło.

the way you look at me | j.bWhere stories live. Discover now