Rozdział 6

394 34 18
                                    

Perspektywa Kariny:

Gdy 'banda dzieciaczków' się wyszykowała poszliśmy do stołówki na śniadanie. Stuarta, Dezego, Karola i Adama od razu przywitał głośny wiwat osób w przedziale wiekowym 11-15 lat. W sumie nigdy się nie interesowałam czym Stuu się zajmuje i co robią jego znajomi. Coś tam kiedyś widziałam jak nagrywał filmiki i tłumaczył mi, że to na YouTube'a, ale ja się w ten temat nie zagłębiałam. 
Chwilowo jedynym moim zmartwieniem było, by nie spotkać nikogo z Warszawy. Niestety był to bardzo prawdopodobne, bo ,,sami bogaci w niej"*, ale ja i tak miałam malutką nadzieję, że tak nie będzie.
W sali znajdowały się dwa stoły, które były zajęte przez dzieci i młodzież, a na środku były wolne miejsca. Przy stole od okna były dwa puste krzesła tzw. VIP, a przy drugim tak samo.
- To ja z Dezym idę tam do widzów, a wy idźcie z Kari do tamtego stołu. - Karol od razu rozrządził kto gdzie siedzi.
- Oki. - przytaknęłam - A ja gdzie mam usiąść? - spytałam zdezorientowana gdy Adam i Stuu zajęli swoje miejsca, a wokół nich wszystkie były zajęte.
- Siadaj tu, a ja sobie zaraz załatwię miejsce. - uśmiechnął się do mnie Adam gdy ja usiadłam na jego miejscu dziękując. - Przepraszam, czy możesz usiąść tam na końcu stołu, a ja usiądę tu? - zapytał dziewczynkę w wieku około dwunastu lat jak najsłodszym głosikiem.
- Na - na. Naruciak, oczywiście. Proszę, siadaj. - odpowiedziała jąkając się.
- Tak to się robi hehe. - powiedział do mnie na ucho gdy dziewczynka odeszła.
- Pff... Normalnie jak robot. Wszystko na życzenie swojego "pana". - zrobiłam cudzysłów z rąk na słowo ,,pana".
- Są też Ci normalni... Widzowie, którzy mnie oglądają, coś wyciągają z moich filmików i traktują jako kumpla, a nie jako swojego pana. - Czyli te wszystkie osoby tu zebrane to ludzie którzy oglądają na ekranie mojego przyjaciela Stuart'a już jakiś kawał czasu, marzą, by go spotkać, a ja go znam przez swoją głupią gimbazę. Trochę dziwny paradoks, czyż nie?  - Halo?! Żyjesz? - moje myśli odleciały gdy ujrzałam jego ręce przed moimi oczami.
- Tak, tak. Myślałam o tym co powiedziałeś. - rzekłam i zjadłam naleśniki - A gdzie Stuart?
- Poszedł do łazienki. - odpowiedział z pełną buzią, a gdy przełknął dodał - Wiesz bycie youtuberem nie jest łatwe: fejm, kasa, a dziewczyny żadnej nie znajdziesz, bo praktycznie każda leci tylko na sławę. - uniosłam brew i spojrzałam na niego spode łba - No ty się taka nie wydajesz. - upiłam ostatni łyk kawy, a Stuart akurat wrócił.
- No choć Adam, bo musimy powiedzieć co będziemy dziś robić. - pociągnął go za nadgarstek na środek gdzie stali już Dezy i Karolek.
- Przed wami trzy dni z nami! - Karolek starał się przekrzyczeć tłum młodzieży.
- O dziesiątej pobawicie się z nami w różne zabawy na świeżym powietrzu, a do tego czasu będziemy chodzić sobie po waszych pokojach i sprawdzać jak tam porządki; O trzynastej macie obiad, po nim udamy się razem na miasto. A wieczorem wszyscy zasiądziemy przy ognisku i się poznamy. - Adam wyczytał cały plan na dziś z kartki.
- Jutro czeka was paintball, Q&A i takie pogadanki z nami na luzie, a wieczorkiem pożegnalna imprezka. - rzekł Dezy.
- No, a ostatni dzień będzie taki luzik. - oznajmił Stuart.
- JEEEEEEEEEEJJ! - krzyknął tłum.
- Ugh... - prychnęłam i podeszłam do kumpli.
- To my idziemy do widzów, a ty jak chcesz możesz iść do pokoju.
- Nie ma sprawy! - ucieszyłam się - AHS sam się nie nadrobi! A i lekko się przeziębiłam, więc na dwór nie idę też, ok?
- Coooo...? Mogę iść z nią?! Też chcę obejrzeć AHS... Stuart! Karolek! Dezyy! - Adam zaczął błagać chłopców.
- Nie ma mowy. Idziemy do widzów, a ty idziesz z nami. - pouczył go Stuart "poważnym" głosikiem.
- Hahaha. Spokojnie Adam mam kilka sezonów Story pobrane na laptopa to obejrzymy wieczorem. - poklepałam wysokiego bruneta po ramieniu.
- No dobra. - powiedział jak skatowany pies.

Gdy doszłam do pokoju od razu rzuciłam się na swoje łóżko, a moja twarz wylądowała w poduszce. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i obracając się na plecy zalogowałam się na Facebooka. Miałam jedną wiadomość. Była ona od użytkownika: Adam Zimmermann. Wysłał on zdjęcie na którym była ich cała czwórka robiąca głupie miny. Zaśmiałam się jak debilka do telefonu i wystukałam odpowiedź.

<Ja> Od razu zajdźcie po drodze do psychiatry :)

Odpowiedź dostałam natychmiast. Było to znowu zdjęcie, ale tym razem ręki z środkowym palcem. Jaki 'kochany'.

<Ja> Nawzajem :*

<Adam> To spierdalam! Elooo...

<Ja> Wow wow. Bez zdjęcia :o Nie wierzę...

<Adam> To uwierz... młoda XDD

Prychnęłam i nic nie odpisywałam. Wyciągnęłam z walizki laptopa i włączyłam serial American Horror Story. Oglądałam go od niedawna i jest już on moich z najulubieńszych zaraz po TWD, ale przed Teen Wolf.

Obejrzałam trzy odcinki, a zaczynając czwarty wpadła do pokoju zgraja dzieci... a nie... To ci jutuperzy... Czyli Adamuś, Stuart'cik, Dezy'k i Karolek.
- Dawaj, młoda, lecimy na miasto!! - krzyknął Dezy.
- To już był obiad?! - przetarłam oczy patrząc na godzinę w laptopie - Japierdole. Już pietnasta, kurrr...
- Nie pierdol tylko się ruszaj!! - pośpieszył mnie Adam.
- Nie pouczaj mnie kochany, okej?
- Dobrze, kochanie. - wytrzeszczyłam oczy na jego słowa - No co?! - zaśmiał się.
- Nie, nic. - pokręciłam głową i wstałam po kurtkę, buty oraz szalik.

---

Tak kochani. Skatujcie mnie, że tak późno :c I tak ten rozdział jest bez sensu :/
Następny rozdział szybciej ogarnę :D Ten był tak późno, bo nju i nauka :')
Eldo, mordixy!

*cyt. Tede - Warszawa da ci Fame

Help me, please.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz