Rozdział 5

17 2 2
                                    


Leżę w szpitalnym łóżku, otulona ciepłą kołdrą i śnieżnym kolorem. Krzesełka obok mojego łóżka są puste , nikt nie przyszedł mnie zobaczyć. A to jest najgorsze - samotność. Lekarz co chwilę się zjawia z wynikami - sprawdza kroplówkę i wychodzi z kamienną twarzą, nic nie mówiąc. Mało kto interesuję się mną , tą nic nie znaczącą dziewczyną- jest tutaj takich mnóstwo, tylko, że nie znają mojej tajemnicy. Jestem inna - wyjątkowa. Kiedy drzwi po raz kolejny skrzypią nie wchodzi przez nie lekarz, a pielęgniarka z przyklejonym uśmiechem i świstkiem w ręce. Ma na sobie białe ubranie, aby wpasować się jak puzzel do układanki tego pokoju. Piękne włosy odróżniają się od całego jej wyglądu -brązowe, opadające grubymi kaskadami na ramiona. Nie mówi zbyt wiele, tylko konkretną wiadomość. Pozwolą mi wracać do pokoju. Na korytarzu czeka Sky. Włosy dziewczyny opadają nie równo na ramiona, ma zaczerwienione policzki z wysiłku.Na
jej twarzy czai się cień desperacji, niepokoju i smutku. Niepewnie spoglądam na dziewczynę i do niej podchodzę. Pierwszy raz widzę ją tak zdesperowaną i smutną. Sky- zawsze pewną siebie i zadziorną. Zaczynam zwyczajną pogawędkę - pytam o pogodę, co dzisiaj podali na stołówce oraz co się działo przez większość czasu kiedy byłam na oddziale. Przy ostatnim pytaniu Sky staje gwałtownie i spogląda mi w oczy. Przez chwilę nie wydaję żadnego dźwięku, tylko stoi na środku korytarza i nerwowo nakręca materiał koszulki na palec.

- Pocałował ją.- mówi w końcu, spłoszona odwracając wzrok.

- Co?

- Max pocałował Hannę. - wyjaśnia zachrypniętym szeptem.

Kolana uginają się pode mną i najchętniej upadłabym na ziemię ale nie pokazuję tego, że coś się ze mną dzieje. Odchodzę od Sky bez pożegnania, a ona rozumie. Na pewno. Korytarze są wypełnione głuchą ciszą. Nie słyszę nic oprócz stukania mojej podeszwy o podłogę. W głowie mam pełno wbitych i utwierdzonych szpilek. Max pocałował Hannę. Mój Max - moja miłość- pocałował Hannę - moją przyjaciółkę. Boli, to naprawdę boli. Teraz rozumiem dlaczego ludzie popadają w depresję przez miłość. Zaciskam powieki aby nie wypuścić ani jednej łzy, kiedy słyszę jeszcze jeden dźwięk - drugi stukot butów. Moja pierwsza myśl wędruje do roześmianej twarzy Maxa, który mówi, że to zwykła pomyłka. Że to tylko kolejny z tych żartów Sky. Ale nie jest prawdą, bo sama w to nie wierzę. Nieznajomy , ten na którego wpadam ostatnio, wychodzi naprzeciw mnie, idzie wprost na mnie, a ja panikuję. Moje serce szaleje, a umysł obumiera. Jest przystojny - kasztanowe włosy wyglądają jakby od dłuższego czasu nie widziały grzebienia - wystrzępione w każdą możliwą stronę. Spoglądam w jego czarne jak węgiel oczy, które zlewają się ze źrenicami. Lśnią swym własnym pięknym blaskiem. Różowe usta wygiął w szelmowski uśmieszek. Miał idealnie zarysowane kości policzkowe, które świetnie wyglądają w połączeniu z tą smukłą brodą. Jest pociągający. Jego uśmiech sprawia, że czuję motylki w brzuchu. Ma mnie w garści. On również mi się przygląda. A potem przyśpiesza, a ja jak słup soli idę przed siebie, chociaż się boję. Boję się go - siebie i swojego ciała, bo ono go pragnie. A nieznajomy mi człowiek oplata mnie w talii i dociska namiętnie usta do moich ust. Jest gorący, rozgrzany z emocji. Nie ruszam się, tylko rozkoszuję się smakiem malin z jego ust. Wkłada trzy palce w kieszeń moich spodni i przyciąga mnie bliżej, zaciskając palce na moich biodrach. Wzdycham w jego usta. Oddaje człowiekowi, którego nie znam, swój pierwszy pocałunek, który miał być z Maxem. Jestem rozgrzana z namiętności. Mężczyzna wkłada dłonie pod moją koszulkę i bada moją nagą skórę. Od razu odskakuję. Nie pozwolę na to. Zaszło juz za daleko. Po chwili wszystko wybucha. Światła gasną i zapalają się płomienie rzucają płomień za plecami nieznajomego, za moimi plecami, prawie na nasze głowy, ale on odciąga mnie do ściany i dociska do niej. Swoimi dłońmi dociska mnie do ściany ,a nasze kolana się stykają. Cała odwaga opuszcza mnie w jednej sekundzie, a do moich nozdrzy dochodzi smród dymu. Kaszlę i próbuje wyrwać ręce z uścisku nieznajomego, aby zakryć nimi usta ,ale jest za silny. Spoglądam w jego oczy, które płoną pośród płomieni i dymu. - Chciałbym Cię całować ale rozumiesz - uśmiechnął Cię cwaniacko - mamy mały problem.

Nie daję mi nic powiedzieć. Nieznajomy ciągnie mnie za dłoń, nawet nie wiem gdzie - całe 3 lata znajomości tego budynku gdzieś znikają. Płomienie pożerają cały budynek, podłoga zaczyna czarnieć, ściany posyłają płomienie dalej i dalej. Przeskakuję za chłopakiem nad płomieniami, prawie zahaczając włosami o płonące ściany . Gdy nagle w myślach pojawia mi się twarz mojego przyjaciela.

- Max! - piszczę. - Musimy wróć po Maxa!

Moja duma i uraza teraz się nie liczy. Musimy go uratować, Max nie może skończyć jako upieczony kurczak w piekarniku. Próbuje się wyrwać po raz kolejny z uścisku nieznajomego chłopaka ,ale on tylko przyciąga mnie bliżej i krzyczy do ucha:

- Ma mózg?Jeśli tak to uratuje swoją dupe!

A potem wyciąga mnie z budynku, gdzie wszyscy wybiegają z płonącego miejsca, który był naszym domem przez 3 lata. Niektórzy mdleją po opuszczeniu sali , inni uciekają ile zostało im sił - myślą, że grozi im niebezpieczeństwo. To może być prawdą. . Jest za ciemno aby mogła kogoś rozpoznać. Nie krzyczę, ponieważ sadza ognia pali mój przełyk. Muszę być albo idiotką albo mieć coś nie tak w głowie, skoro uciekam od znajomych twarzy do lasu z nieznajomym. Muszę nią być, bo innego wytłumaczenia po prostu nie ma.

Kiedy zatrzymujemy się na środku polany nie słyszę już krzyków ani wołania płomieni o duszę. Jesteśmy bezpieczni, napełnia mnie wielka nadzieja. Ale to nie ja ją sobie przekazuję. Skoro nie ja, a nie ma tu nikogo innego to kto?. Odwracam się do nieznajomego, który kilka minut wcześniej uratował mi życie. Obserwuję mnie.

- Ty jesteś taki jak ja. Jesteś siódemką. - mówię zduszonym szeptem.

-Od zawsze byłem tylko TY tego nie zauważyłaś.

Podchodzi do mnie sprężystym krokiem, łapie moje policzki w swoje dłonie i mnie całuje.

- - - - - - - - - - -  - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
2 komentarze  + 2 ✴ = następny  rozdział  ;)

Wasza,
Hopelesslove139

Emotion's QueenWhere stories live. Discover now