5.

49 8 3
                                    

Sophie

Wróciłam do domu po spacerze z Harrym. Po dość długim czasie spędzonym z nim nie mogłam pozbyć się jego obrazu z myśli. Jest naprawdę bardzo miły, uroczo się uśmiecha i mia takie wspaniałe włosy. 

Dałam sobie plaskacza w głowie za to, że zawodowo myślę o włosach.

On jest wspaniały, ogółem. 

A może tylko tak myślę, bo wcześniej nie miałam kontaktów z innymi chłopakami?

Jakby ktoś nigdy w życiu nie jadł czekolady, to nawet jakiś najgorszy słodycz na świecie by mu smakował...

Tak czy siak, byłam cała w skowronkach. Gdy tylko weszłam do domu, włączyłam głośno muzykę i zaczęłam się ruszać w rytm znanych mi dźwięków. 

Postanowiłam zrobić sobie jakiś obiad. Jestem wegetarianką więc zdecydowałam się na makaron z pomidorowym sosem pesto. 

Po zjedzeniu posiłku i obejrzeniu jakiegoś  serialu, który akurat leciał na E! , odniosłam talerz do kuchni i zmyłam naczynie.

Kierowałam się z powrotem na kanapę z zamiarem położenia się i odpoczynku po sytym obiedzie, gdy usłyszałam ciche pukanie do drzwi. 

Zmarszczyłam brwi. Kogo niesie do mnie o tej porze?

Skierowałam się w kierunku wejścia od mojego domu, po czym zerknęłam przez wizjer, by dowiedzieć się kto chciał mnie odwiedzić. Mimowolny, szczery uśmiech wpłynął na moją twarz, gdy ujrzałam że przed drzwiami stoi wysoki chłopak o zielonych oczach.

Niemal od razu przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam mojemu niezapowiedzianemu gościowi. 

-Cześć. - powiedział z szerokim uśmiechem.

- Hej. - odpowiedziałam tym samym.

Chłopak stał chwilę i przyglądał mi się. Nie lubiłam gdy to robił. Strasznie się wstydziłam tego, co sobie teraz o mnie myśli. Oblewałam się wtedy rumieńcem, co wcale nie poprawiało mojej sytuacji, a wręcz odwrotnie.

-Czemu to robisz?- zapytałam z lekkim uśmiechem, jednak wciąż byłam onieśmielona jego wzrokiem wbitym w moją osobę. 

-Co robię? - zapytał zdezorientowany chłopak.

- Wejdź Harry - powiedziałam chcąc wymigać się od odpowiedzi. 

Przytaknął lekko i ruszył za mną w głąb domu.

*****

Harry

Poszedłem za nią i zamknąłem za sobą drzwi. Jej mieszkanie było małe, ale przytulnie i bardzo kobieco urządzone. Ściany były białe i jasno szare. Meble również były białe a podłoga miała jasny odcień kafelek. Co kilka kroków rozłożone były kolorowe tkane dywany. Na parapetach stały kaktusy w czarnych doniczkach, a okiennice były... białe. 

W ogóle w całym jej mieszkaniu dominował kolor biały. Skłamałbym, gdybym powiedział, że dom dziewczyny mi się nie podoba. Nie mógłbym jej sobie wyobrazić w innym mieszkaniu jak to. Od razu widać, że jest tylko jej, i że mieszka tu sama. Jest delikatne, kobiece i piękne. Tak jak ona.

-Kawy, herbaty? - zapytała wchodząc do kuchni połączonej z salonem. 

- Em... a masz może nektar bananowy? - zapytałem.

Nie lubię herbaty, a na kawę było już za późno. Zawsze mam problem, że piję kawę za późno a potem nie mogę spać.

-Niestety... - westchnęła - mam tylko sok pomarańczowy. - dodała zerkając do lodówki.

- Może być. - odparłem z uśmiechem podchodząc do kuchennej wyspy oddzielającej kuchnię od salonu.

Sięgnęła szklankę i kubek z szafki. Wyciągnęła sok z lodówki i nalała soku, po czym zalała swoją herbatę wrzącą wodą. Wzięła oba naczynia i postawiła na wyspie. Podsunęła mi szklankę a sama usiadła naprzeciwko mnie.

- Co cię sprowadza w moje skromne progi? - zapytała z uśmiechem 

- Nie wiem. - odpowiedziałem z namysłem.

Na prawdę nie wiedziałem. Po prostu siedziałem w domu i o niej myślałem. W jednej chwili podjąłem decyzję. Nie myśląc nad tym zbyt długo pobiegłem do samochodu i ruszyłem od razu do domu dziewczyny. 

Zaśmiała się na moją odpowiedź a ja poszedłem w jej ślady.

-Chyba po prostu chciałem cię zobaczyć. - powiedziałem ciszej uśmiechając się blado.

 Jej twarz zaczerwieniła się na moje słowa i spuściła wzrok na swoją herbatę. Tak uroczo się rumieniła. 

Jej policzki stały się czerwone przy naszym pierwszym spotkaniu, jak i wtedy gdy napisałem jej swój numer na kubku. Potem stało się to jeszcze kilka razy podczas spaceru, a w przeciągu mojej pięciominutowej wizyty już drugi raz. 

Często się rumieniła, a ja dziękowałem za to Bogu, bo wyglądała wtedy dosłownie jak aniołek.

- Znów to robisz. - zerknęła na mnie spod rzęs.

-Co takiego? 

-Gapisz się. - odpowiedziała bez namysłu i zaczęła się śmiać, a ja do niej dołączyłem.

Nic nie odpowiedziałem. Nie powiem, że nie byłem trochę zawstydzony przez to, że dziewczyna nakryła mnie na spoglądaniu na nią. 

- Więc mieszkasz tu sama? - zapytałem zmieniając temat.

Potem nasza rozmowa jakoś się rozwinęła. Dziewczyna opowiadała mi o swojej pracy, zainteresowaniach i pasjach. Dużo się uśmiechała i marszczyła usiany piegami nos. Zwróciłem uwagę na kolor jej oczu... kolory. Jej tęczówki były pięknego błękitnego koloru, a w niektórych miejscach pojawiały się brązowo- złote plamki. Były nietuzinkowe i prześliczne.  Nie mam pojęcia jak mogłem nie zauważyć ich wyjątkowości za pierwszym razem. (załącznik)

-Harry słuchasz mnie? - zapytała dziewczyna wyrywając mnie z transu. 

- Przepraszam... - powiedziałem lekko speszony. - masz wspaniałe oczy.- dodałem spoglądając prosto w nie. 

- Oh - westchnęła  i spuściła wzrok. - Dziwaczne prawda? - spytała cicho. 

- Piękne. - powiedziałem dobitnie. 

Nie rozumiałem w czym ona ma problem. Jest piękna, a nie może tego zrozumieć. 

-Ty też masz piękne oczy. - szepnęła w końcu podnosząc wzrok na mnie. 

Nasze spojrzenia po raz kolejny dziś skrzyżowały się w ten sam magiczny sposób. Nie mogliśmy się od siebie oderwać i przysięgam, że mógłbym tak siedzieć przy niej choćby całe życie. 

*****

Cześć i czołem 

Nie było rozdziału w weekend bo wyjechałam ale już jestem z kolejną częścią, więc enyoj xoxox

Te oczy to życie <3

Mój goal *-*







Sweater weather || H.S ||Where stories live. Discover now