6

454 36 2
                                    

Stanęliśmy pod klubem. Remek niespokojnie spojrzał na zegarek.
- Gdzie on jest?-spytał bardziej siebie niż mnie.- jak ja nie nawidzę gdy ktoś się...
-Już jestem!-krzyknął Dezy idąc w naszą stronę- przepraszam za spóźnienie, ale zatrzymało mnie... Powiedzmy, że wydarzył się pewien incydent...-objął mnie ramieniem, szybko zmieniając temat-jak się bawiliście beze mnie caaaały dzień?
- Pff... Bez Ciebie wszystko jest lepsze.-zaśmiałam się
- Oj weź, bo się popłaczę-udał, że ociera łzę.
- ymm... Przepraszam, ze przeszkadzam, ale czy nie mieliśmy imprezować?-zapytał Remek.
- Jasne stary- powiedzial Dezy i zlapał mnie za rękę- idziemy mała.
***
Po paru godzinach i butelkach poźniej, zaczęło robić się nieciekawie. Jakiś stary obleśny facet przy barze, w pewnym momencie wstał i podchodząc do mnie, przyparł do ściany.
- Chodź mała. Zabawimy sie- powiedział oślizgłym głosem. Jego oddech śmierdział alkocholem. Kiedy jego ręce powędrowały w stronę mojego tyłka, zaczęłam się wyrywać i szarpać. Bez skutku. Nagle, z nikąd, za facetem pojawił się Dezy. Jednym uderzeniem powalił typka na ziemię i kopiąc go pare razy, krzyczal, ze ma mnie więcej nie dotykać. Zostawiając gościa nieprzytomnego i z rozkrwawionym nosem, podszedł do mnie i przyparł do ściany moje sparaliżowane strachem ciało. Opuścił głowę tak, żebym mogla patrzeć mu prosto w oczy.
- Długo czekałem na ten moment-powiedział i złączył nasze usta w ciepłym, namiętnym pocałunku.
Gdy się od siebie oderwaliśmy, zobaczyłam, ze pare metrów za Dezym stoi Remek. Patrzył się na nas, a w jego oczach lśniły łzy. Gdy zobaczył, że na niego patrzę, odwrócił się i wyszedł z lokalu. Natychmiast odepchnęłam Dezego i pobiegłam za przyjacielem. Wybiegając przez drzwi wpadłam prosto w jego ramiona. Rozpłakałam się, a gdy trochę się uspokoiłam On otarł moje łzy i powiedział łamiącym się głosem.
-Czy ty naprawdę tego nie widzisz? Czy może robisz mi to specjalnie, żebym cierpiał?
-Remek? O czym ty mówisz?
-Kocham Cię... Od zawsze...
Nic nie odpowiedzialam, tylko odsówając chłopaka, pobiegłam przed siebie. Wbiegłam na ulicę, gdzie oślepiło mnie światło reflektorów. Potem tylko pisk opon, ogromny ból i ciemność. Nieprzenikniona i cicha.

Tyle wspomnień...//Dezydery/Remek//Where stories live. Discover now