Prusy x reader

4.9K 261 46
                                    

    Raaaany! Twój pierwszy występ! Tak się stresujesz. A jeszcze masz solówkę... Wyszłaś na scenę i wzięłaś głęboki oddech. Spojrzałaś na swoją przyjaciółkę. Też była zdenerwowana. Ściskała mikrofon z całej siły, jakby ktoś miał jej go ukraść. Uśmiechnęła się do ciebie, co dodało ci otuchy.
- Powitajmy brawami zespół [nazwa]! - krzyknęła organizatorka konkursu. Pierwszy raz uczestniczyłaś w czymś takim. Zaczęłaś oddychać płytko. Nagle kurtyna się podniosła i światło cię oślepiło. Wzięłaś głęboki oddech i swoimi lekko sztywnymi palcami zaczęłaś szarpać struny gitary. Na twojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Spojrzałaś przed siebie. Twoją uwagę przykuła 3 chłopaków. Stali na końcu sali. Blondyn z długimi włosami, opalony brunet i... on. Miał włosy o kolorze bardzo jasnego blondu, lub po prostu białe. Z tej odległości trudno było ci to ocenić. Wyglądał na łobuza. Stał z założonymi rękami opierając się plecami o ścianę. Ten jego uśmieszek. Figlarny i łobuzerski. Nie widziałaś koloru jego oczu. Patrzył się... zaraz, zaraz. Patrzył się dokładnie na ciebie. Miałaś wrażenie, że wprost w twoje [kolor] oczy. Nie opuściłaś wzroku. Uśmiechnęłaś się jeszcze bardziej. Chłopak się uśmiechnął. Miałaś wrażenie, że puścił ci oczko. Zaraz potem jeszcze bardziej skupiłaś się na grze. Po skończonym występie tłum wiwatował. Byłaś zadowolona, z uśmiechem spojrzałaś na przyjaciółki z zespołu. Zaraz potem radośnie pomachałaś do bijących brawo. Spojrzałaś na koniec sali. Chłopak puścił ci całusa! "No, no. Odważny jest. Pewny siebie." - pomyślałaś. Później poszłyście do szatni. Dziewczyny powiedziały, że poczekają koło sali koncertowej. Obiecały, że zabiorą ci z poczęstunku najsmaczniejsze babeczki. Po chwili ktoś zaczął się śmiać.
- Kesesesesese - i to bardzo głośno. Odwróciłaś się. To był ten chłopak. Jego oczy... były czerwone. Łał. Takie śliczne
- Yyy... to ty! Stałeś na końcu sali! - wypaliłaś.
- Tak, to wspaniały ja - stwierdził i podszedł bliżej - Jestem Gilbert - podał rękę - A ty, ślicznotko? - Uścisnęłaś jego dłoń.
- Jestem [imię] - powiedziałaś. Nazwał cię ślicznotką... Niby nic, a jednak się cieszyłaś.
- Puściłem ci oczko, kiedy grałaś.
- Tsaa... widziałam - uśmiechnęłaś się.
- Świetnie grasz - pochwalił cię z tym figlarnym uśmieszkiem - A twoja gitara jest niesamowita! Uwielbiam ten czerwony kolor!
- Dzięki - popatrzyłaś się prosto w jego oczy. Rany. Były takie piękne...
- Twoje [kolor] oczy też uwielbiam, a nie są czerwone - zbliżył się i oparł rękę na ścianie tuż obok twojej głowy - Mogę się bliżej przyjrzeć? 
- Yy... aaa - zamarłaś. Gdy mówił było czuć czekoladę. Chyba był już na poczęstunku. Słysząc twoją reakcję zaśmiał się głośno.
- Wiele dziewczyn reaguje tak - powiedział.
- Jesteś pierwszym chłopakiem, który na widok mojego piękna nie zemdlał - uśmiechnęłaś się. 
- Jesteś bardzo pewna siebie - oblizał się - Idziesz ze mną na poczęstunek? Mają dobre ciastka.
- Umm... no dobrze - chwycił cię za rękę i pociągnął.
- Wracając do tematu... Byłaś kiedyś na kursie pierwszej pomocy?
- Mieliśmy w szkole coś takiego. Czemu pytasz? 
- Mówiłaś, że wszyscy chłopcy na twój widok mdleją. Zastosowałaś pierwszą pomoc?
- N-nie!
- A mi byś ją udzieliła? - powiedział z tym swoim uśmiechem. Nawet nie zauważyłaś, że zaczęliście iść bardzo wolno, a on nadal trzymał twoją rękę.

- Zastanowiłabym się - wybuchnęłaś śmiechem.
- Może bym tak spróbował zemdleć... - zaczął się zastanawiać, a potem również się roześmiał. Nie było w tej sytuacji nic takiego śmiesznego, a twój śmiech był bardziej nerwowy - nie wiedziałaś, co odpowie. Popatrzyliście się na siebie. Jego oczy miały naprawdę niecodzienny kolor. Były piękne. - Masz piękny uśmiech - powiedział i pogłaskał cię po policzku. 
- Dzięki - zatrzymaliście się. Odwrócił się w twoją stronę. Nie zdejmował ręki z twojego policzka. Zaczął się nad tobą powoli pochylać. -Nie myśl sobie, że jestem taka łatwa. Ledwo się poznaliśmy - odepchnęłaś go lekko z uśmiechem.
- Rzadko jakaś dziewczyna odtrąca niesamowitego mnie - zaśmiał się.
- Ja cię nie odtrąciłam - popatrzyłaś się na niego.
- Czyli jeszcze jest szansa na...
- Zastanowię się - przerwałaś mu. Pierwszy koleś, który na prawdę ci się podobał. Gdy tylko go widziałaś myślałaś sobie tylko "Ale on przystojny..." , a twoje serce zaczęło bić szybciej. 
- Nie jesteś łatwa - przygryzł dolną wargę.
- Pffff - prychnęłaś i uśmiechnęłaś się. Znowu zaczęliście wolno iść. Od drzwi dzieliło was jedynie 8 metrów.
- Jeśli coś jest niedostępne, bardziej się tego chce - zwolnił jeszcze bardziej. Słyszeliście już rozmowy wszystkich pozostałych zespołów i nauczycieli na stołówce.
- Jestem czymś? - zaśmiałaś się.
- Dobry wniosek. O ciebie mi chodziło! - na jego twarzy znowu pojawił się łobuzerski uśmiech. Weszliście na poczęstunek. Chłopak podał ci jedną z babeczek - Ta jest najlepsza - stwierdził i wziął jeszcze 3 dla siebie.
- [twoje imię]! - krzyknęły twoje przyjaciółki z zespołu.
- A więc tam siedzisz? Stół jest duży, mogę się do was dosiąść? Oczywiście będą też moi koledzy - spytał się.
- Jasne - uśmiechnęłaś się i podeszłaś do stołu. 
- Hahahah, już podrywasz? - śmiały się twoje przyjaciółki. Zarumieniłaś się i przewróciłaś oczami. Po chwili chłopcy przyszli. Gilbert przedstawił wam resztę swojego zespołu. Byli to: wysoki brunet - Antonio, chłopak z dłuższymi włosami - Francis, umięśniony blondyn - Ludwig. 
- Das ist mein bruder - powiedział i wskazał na Ludwiga.
- Więc możemy się przysiąść? - spytał się blondyn.
- Jasne - powiedziała twoja przyjaciółka.
- Ja chcę koło [twoje imię]! - krzyknął Gilbert. Po krótkiej rozmowie zaczęliście temat wygranej w konkursie - Zakładam się z tobą, że jeśli przegracie, to dasz mi buziaka. Jeśli my przegramy, to zgodzisz się, abym mógł cię zabrać do kina. Przyjmujesz zakład? - spytał się i wyciągnął rękę. Zastanowiłaś się.
- Zgoda - powiedziałaś i uścisnęłaś jego rękę. On natychmiast uśmiechnął się. 
- Przegracie.
- Nieprawda! - krzyknęłyście równocześnie. 
- Wszyscy uczestnicy są proszeni na główną salę - zakomunikował ktoś przez mikrofon. Poczułaś motylki w brzuchu. Ruszyliście na salę. Gdy już tam dotarliście, zajęliście miejsca. Wy usiadłyście w rzędzie po prawej, a oni po lewej. Kiedy każdy znalazł się już na sali, zdałaś sobie sprawę, o co naprawdę się założyłaś. Organizatorka konkursu wyszła na scenę i zaczęła mówić do mikrofonu.
- Wybór był bardzo trudny! Wszyscy jesteście świetni! - zaczęła,a potem mówiła krótko o zespołach - Czas ogłosić zwycięzców! - uśmiechnęła się - Pierwsze miejsce zajmuje... zespół "Hetalia" - Hyh, tak w sumie nie wiedziałaś, w jakim zespole są. Dopóki na scenę nie wyszedł Gilbert, Ludwig, Antonio i Francis. "O cholera", pomyślałaś. Gilbert nie spuszczał z ciebie oka, uśmiechał się do ciebie figlarnie. Kolejny zespół był wasz. Poszłaś pierwsza, więc stanęłaś koło Gilberta. Popatrzyliście się na siebie. Starałaś się zrobić groźną minę, ale chyba ci to nie wyszło, bo chłopakowi chciało się śmiać. Potem na scenę wyszedł trzeci zespół, a gdy machaliście wesoło, aby zrobić zdjęcie pożegnalne, Gilbert lekko przyciągnął cię do siebie. Po ogłoszeniu wyników czekałyście, aż wasza wychowawczyni przyjedzie. Chłopcy również. 
- Obiecałaś mi coś - przypomniał . 
- Yhhh... - mruknęłaś.
- Ej! Nie łamie się obietnic - chwycił cię za rękę - Wy nie patrzcie! - pokazał palcem na resztę. Oni się odwrócili i zaczęli o czymś rozmawiać. 
- W policzek - powiedziałaś, a on pokiwał głową i nadstawił policzek. Gdy zbliżyłaś się,żeby to zrobić, Gilbert obrócił głowę i wasze usta złączyły się w pocałunku. Objął cię i przycisnął lekko do ściany. 
- Dasz mi swój numer? - wymamrotał między pocałunkami.
- Tak - powiedziałaś i wróciliście do całowania się. Zarzuciłaś mu ręce na szyję i starałaś się oddawać pocałunki. Udawało ci się to, bo był wyraźnie zadowolony. Z czasem delikatne pocałunki zaczęły przeradzać się w bardziej zachłanne. Nie zauważyliście (jak się potem okazało), że wasi przyjaciele odwrócili się pod koniec i troszeczkę widzieli. W końcu skończyliście. Cmoknęłaś go jeszcze raz w usta, a on cię przytulił.
- Pierwszy raz się całuję, jak było? - cały czas cię obejmował, będąc blisko twojej twarzy.
- Ten wspaniały casanova, któremu "żadna nie odmówi" - zaśmiałaś się - Było wspaniale, jeśli chcesz wiedzieć - Po chwili cię puścił. Wymieniliście się numerami i odjechaliście. Po chwili przyszedł SMS.

"Od:  Niesamowity Gilbert <3 :3 <3: Ułożyłem dla ciebie wierszyk! Na górze róże, na dole bzy, jestem niesamowity, ale nie tak, jak ty."

Można było przewidzieć, że tak się zapisze. Nie mniej jednak, jego wiadomość wywołała na twojej twarzy uśmiech. Miałaś nadzieję, że w przyszłości będzie dla ciebie kimś więcej, niż przyjacielem. Zresztą - na to cie zanosiło.














Hetalia One-ShotyWhere stories live. Discover now