58

79.7K 4.4K 1.2K
                                    

- Już mi się nie podoba - stwierdziłam, gdy u boku Harrego weszłam na posesję kolegi Styles'a. Czułam się jak planie Projektu X. Tak tak, brzmi to dennie, ale to naprawdę tak wyglądało.

Istny rozpierdol.

- Oj, nie przesadzaj - parsknął Harry. - Będzie dobrze - posłał mi pokrzepiający uśmiech i obdarował pojedyńczym pocałunkiem. - Postaram się, aby tym razem wszystko było w porządku.

Czemu miałam cholerne przeczucie, że coś się wydarzy?

***
- Nie, z-za dużo - zaśmiałam się bełkotliwie, odsuwając od siebie kieliszek, który mi podsuwano.

Klasyk, nawaliłam się.

Nie dość, że byłam pijana, to co chwilę gubiłam Harrego. Przez ilość wódki obraz rozmazywał mi się przed oczami. Myślałam, że Harry będzie jakoś obok mnie, bo doskonale wiedział, że miałam słabą głowę do alkoholu.

Pewnie znowu wyrywał.

Zaniepokoiło mnie to, że wcale nie zdziwiła mnie ta myśl. W oczach innych mogłam wyglądać jak pseudo dziewczyna Harrego, która pozwalała mu wyrywać inne, chętne na niego laski. Nie mogłam pozwolić sobie na taką opinię.

Odeszłam chwiejnie od barku, próbując utrzymać się w pionie. Wytęrzyłam swój wzrok i spróbowałam się dopatrzeć Harrego w tłumie pijanych ludzi.
- Szukasz kogoś? - usłyszałam czyiś głos za swoimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego bruneta, bez koszulki, jedynie w obcisłych jeansach. Uśmiechał się do mnie lekko. - Jesteś w chuj pijana, wiesz o tym?
- Nie, na niby - prychnęłam. - Widziałeś Styles'a?
- Z jakieś dziesięć minut temu. Siedział z jakimiś typkami w towarzystwie świeżaków.

Świeżaki - najmłodsze zdziry z naszego liceum, tak za marginesem.

- Nic nowego - westchnęłam.
- A co? Wystawił Cię? - zaśmiał się.
- Mój chłopak to głupi chuj - stwierdziłam. - Najpierw błaga mnie, abym do niego wróciła, potem idzie pieprzyć jakąś tanią dziwkę, bo ja nie chciałam i...
- Ej, spokojnie - przerwał moje szybkie gadanie chłopak. - Chodźmy na zewnątrz, bo tutaj jest za głośno i tam mi wszystko opowiesz.
- Nawet nie wiem jak się nazywasz... - powiedziałam, idąc z nim powoli poza dom. Jego ręka trzymała mnie w talii, bym nie upadła.
- Ricky - odparł krótko. - Ty Leila, prawda?
- Tak, głupia, naiwna idiotka...
- Na pewno nie - jego duża dłoń pogłaskała mnie po ramieniu. - Może odwieźć Cię do domu? Ledwo trzymasz się na nogach.
- Ja...
- Odpierdol się od niej, chuju - usłyszałam głośny warkot za sobą. Doskonale wiedziałam, kto to był. Spojrzałam przelotnie na Ricky'ego, a później Harry odciągnął mnie od niego gwałtownie.
- Harry, przestań! - krzyknęłam, wyrywając się mu, jednakże jego uścisk był zbyt silny. Wtedy popatrzykam na jego oczy. Były ciemne jak węgiel, a po jego przyjemniej zieleni nie było nawet śladu. Przestraszyłam się jego oczu. - Coś ty brał?
- Nie Twoja sprawa - fuknął i przeniósł wzrok na Ricky'ego. - A ty, masz się trzymać z dala od mojej dziewczyny, kutasie.
- Harry, odpowiedz mi na pytanie! - ponownie krzyknęłam. - Ćpasz?
- Mówiłem, że to nie jest Twoja sprawa! - wrzasnął, a mną aż wstrząsnął dreszcz. Nigdy nie podniósł na mnie głosu. Nigdy nie widziałam go... Takiego wrogiego.
- Nie podnoś na nią głosu, Styles - syknął Ricky. - Zostaw ją w spokoju. - Bronisz jej?
- Tak, bo nic Ci nie zrobiła, a ty zachowujesz się jak tępy chuj i wydzierasz na nią!
- Przestańcie - szepnęłam, ale oczywiście mnie nie usłyszeli.
- Jeśli jeszcze raz się do niej zbliższych, zabiję - powiedział twardo Harry. - To ja ją zdobyłem i...
- Zdobyłeś?! - podniosłam głos i spojrzałam na niego pełna złości. Mój umysł wytrzeźwiał w jednej chwili i wstąpiła we mnie wściekłość. - Nie jestem niczyją zdobyczą, a tym bardziej Twoją!
- A myślisz, że co ja zrobiłem? Zdobyłem Cię - uśmiechnął się złośliwie. - Tylko trudno jest wepchnąć Cię do łóżka.

Nie wytrzymałam i zdzieliłam go mocno po twarzy. Harry zaskoczony zatoczył się do tyłu.

On jest tylko pijany, Leila, wygaduje bzdury.

Ludzie po pijaku mówią to, czego nie mogą powiedzieć na trzeźwo.

- Nie zbliżaj się do mnie - splunęłam.
- Leila... - zaczął.
- Nie! Dałam Ci ostatnią szansę, a ty jak zwykle ją zaprzepaściłeś!
- Przepraszam, nie chciałem tego mówić - na jego twarzy zauważyłam zagubienie. - Naprawdę!
- Nie wierzę Ci, Harry, nie wierzę! - krzyknęłam. - Nie chcę mieć już nic z Tobą wspólnego!
- Leila, proszę nie, nie zostawiaj mnie znowu... Proszę, nie! - mówił szybko i nie wyraźnie, padając przede mną na kolana. Wokół nas zebrało się sporo osób, obserwując nas. - Nie chcę żyć bez Ciebie, nie mogę!
- Jesteś pijany i naćpany, Harry, przestań - odparłam drżącym głosem. Nie mogłam mu ponownie uledz, nie mógł myśleć, że mnie zdobył.
- Nie opuszczaj mnie, Leila, nie mogę wytrzymać bez Ciebie...
- Wstań, Harry, robisz widowisko - powiedziałam, próbując unieść go do góry. Było to trudne, bo sama ledwo trzymałam się na nogach. - Harry, jedź do domu.
- Nie pojadę tam bez Ciebie.
- Daj spokój - westchnęłam.
- Nie mogę, Leila... Ja Cię kocham, a ty mnie ignorujesz... Masz mnie za dupka.
- Wcale nie - skłamałam.
- Jestem takim idiotą... Nie zasługuję na Ciebie... Jasna cholera, nie chcę Ciebie stracić.
- Zawieźć was do domu? - zapytał mnie cicho Ricky.
- Byłoby super - popatrzyłam na niego przez chwilę, a potem podeszłam do Harrego, biorąc go za ramię. - Chodź.
- L-Leila, ja naprawdę p-przepraszam - wyszlochał i wtedy zdałam sobie sprawę, że on płakał.

Cholerny Harry Styles płakał.

- Przestań, Harry - jęknęłam, ciągnąc go z daleka od tego przeklętego domu.
- Jeszcze tu jesteś, Leila? Dlaczego mnie nie zostawiłaś? - zapytał, pochlipując cicho. - Ranię Cię, a ty nadal tu jesteś. Nie powinnaś ze mną być...
- Przestań już gadać - warknęłam.

Dlaczego nie mogłam odejść od Harrego?

Bo kochałam tego drania.

***
W końcu się przyznała! Czekaliście na to? Co będzie, gdy oboje będą trzeźwi?

Wasza Katie. 💞

Message ✉️ I H.SWhere stories live. Discover now