Rozdział 9: Rewelacje

7.5K 591 210
                                    

Było ciepło. Było ciepło i przytulnie. Było ciepło, przytulnie i miękko.

Draco nie zamierzał wstać z łóżka w najbliższym czasie.

Ale znajomy głos wdarł się w jego myśli i w pełni go obudził.

— Draco?

Otworzył jedno oko, aby zobaczyć Hermionę na sąsiednim łóżku.

— Hmm? — sennie zamknął oczy.

— Co się stało? — zapytała tonem, używanym podczas leczenia. — Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, jest to, że Ron i Harry przybyli mnie uratować... ty też tam byłeś... co się stało?

Draco mocniej owinął się kocem. Nie lubił poranków i lepiej było się wtedy do niego nie zbliżać.

— To długa historia — wymamrotał.

— Mamy czas.

Draco westchnął i niechętnie otworzył oczy.

— Ja i Potter mieliśmy sen o twoim porwaniu, wyruszyliśmy, aby cię uratować przy pomocy sieci Fiuu, uwolniliśmy cię i byliśmy ścigani przez śmierciożerców, uciekliśmy na miotłach, znowu ścigali nas śmierciożercy, a potem wróciliśmy tutaj.

— Wydaje się, że to niezbyt długa historia — zauważyła Hermiona.

— Pominąłem kilka drobniejszych szczegółów.

— Czekaj — powiedziała ostrożnie. — Uciekliście na miotłach?

Draco skinął głową i próbował ponownie zapaść w drzemkę.

— Uciekaliście na miotłach ze mną nieprzytomną. — Jej głos był zaniepokojony. — Kto się mną opiekował i jak się upewnił, że nie spadnę?

— Cóż, najpierw zajął się tobą Potter, ale potem cię upuścił.

— On CO? — krzyknęła, siadając na łóżku.

— Ale ja ciebie złapałem. — dodał szybko.

Hermiona położyła się blada na twarzy.

— Harry mnie upuścił.

— Eee... tak.

— I ty mnie złapałeś?

— Tak.

Zapadła cisza. Hermiona wyglądała na przestraszoną i Draco pomyślał, że pewnie myśli o „strasznym zagrożeniu" jakim było transportowanie jej na miotle. Podjęcie ryzyka było prawdopodobnie bezpieczniejsze od pozostania w rezydencji pełnej śmierciożerców. I został wyleczony z klątwy Glacios.

— Pamiętasz, jak powiedziałem ci o klątwie Glacios? — zaczął, kuszony przez uczucie, że ona pewnie też chciałaby o tym wiedzieć.

Hermiona zaczęła mówić szybko i z podnieceniem:

— Och! Ostatniej nocy znalazłam w bibliotece książkę, w której było o niej napisane, ale nie zdążyłam przeczytać, bo biblioteka została zamknięta, zanim mogłam to zrobić. Ale możemy tam iść i przeczytać, jestem pewna, że jest na to lekarstwo...

— Jestem wyleczony — przerwał. Usiadł na łóżku, spoglądając na Hermionę. Była blada i za mała na łóżko, w którym leżała. Ale jej oczy ożywiły się, tańczyły w nich brązowe iskierki.

— Co? — spojrzała szybko na niego, jej oczy były pełne zdziwienia.

— Kiedy złapałem cię w nocy. To po prostu... — zamilkł.

[T] Ogień i LódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz