Rozdział 5

957 95 8
                                    

Godzina 21:00

Tak jak mówiłam miałam spotkać się z Jackiem w moim pokoju. I tak też przyszedł.

-Hej skarbie.

-Cześć Jack. To jak idziemy.

-Tak ale jeszcze jedno.

-Co?

-To taki prezent od Tobby'ego. Trzymaj.

Chłopak podał mi paczkę. Rozpakowałam ją a w niej były dwa toporki obydwa miały drewniane uchwyty.

-One są piękne.

-A i Toby mówił żebyś założyła ten strój co masz podobny do jego.

-Ok.

Po tej krótkiej rozmowie wyszliśmy z villy i ruszyliśmy w stronę pierwszego domu mojej ofiary. Tą pierwszą ofiarą będzie jeden z chłopaków który tam był. Dowiedziałam się od proxych gdzie go szukać.

Po kilku minutach dotarliśmy do tego domu. Jak miło niedaleko mieszkały moje koleżanki i jeszcze dalej był mój poprzedni dom.

Weszliśmy do budynku przez okno (dom był parterowy) miałam już farta bo chłopaczek już spał.

-Patrz Jack jak miło dziecko poszło spać.

Niestety albo stety chłopak miał przymrużone oczy ja stałam koło szafy w ciemnym punkcie a Jack stał za otwartym oknem i przyglądał się temu co za chwilę się wydarzy.

-Halo jest tu kto?

-Hihihih.-zaśmiałam się cicho

-Halo.....wiem że ktoś tu jest.

-Bardzo spostrzegawczy z ciebie chłopiec. Szkoda tylko że nie potrafiłeś nacieszyć się życiem. Pewnie sumienie ciebie gryzie że pomogłeś zabić niewinną dziewczynę.

-Kim ty jesteś?

Zbliżyłam się bardziej do łóżka drapiąc nożem ramę mebla.

-Kim ja jestem? Hehhehehh jestem tą osobą co ulży twemu sumieniu.

Chłopak na widok dwóch toporków i przywiązanych do mojego pasa i noża w ręku.

-Nie proszę nie zabijaj mnie.

-Pff...tacy jak ty powinni zdechnąć niż żyć.

-Nie proszę.....-oj biedaczek zaczął płakać

Uśmiechnęłam się psychopatycznie. Zakryłam mu usta aby stłumić jego jakiekolwiek krzyki.

Najpierw go związałam potem wetknęła kawałek jakiegoś materiału do jego gęby. Potem zaczęłam zabawę. Wstępnie odcinałam mu palce u rąk. Potem zaczęłam rozcinać mu skórę odsłaniając mięśnie.

-Widziałeś kiedyś ludzkie organy. Hmm pewnie nie ale ja tobie pokażę.

Chłopak tylko coś tam mruczał ja kontynuowałam dalej. Kolejne cięcie wykonałam na brzuchu odsłaniając flaki. Wyciągałam wszystko po kolei pokazując chłopakowi który wykrwawiał się. Odcięłam obydwie nerki dla mojego kanibala. Krew dalej lała się strumieniami dla mnie ten widok był przepiękny. Na koniec odsłoniłam klatkę piersiową i wyciągnęłam serce przebijając je. Chłopak umarł.

-Skończyłam moje dzieło tylko....czegoś mi tu brakuje hmmm. Już wiem podpis.

Zamoczyłam palce we krwi trupa i napisałam:
Gra dopiero się zaczyna. Jeden zero dla mnie. Pomyślcie kto kolejny.

-Ekhm Jack czy trzeba się podpisać.

-Hmm. Będzie ciekawie.

-Ok.

Dopisałam jeszcze:
Eyeless Lili

-Pięknie skarbie.

-Masz nerki na śniadanie.

Wsadziłam mu nerki do jego kurtki w kieszenie.

Wyszliśmy już z budynku po drodze słychać było krzyki kobiety. Pewnie matka płacze nad rozlanym dzieckiem. W villy zastaliśmy niesłychany bałagan każdy spał na podłodze.
Ale ja miła osoba więc każdego położyliśmy na łóżkach lub wolnych sofach. Udało mi się z pomocą nerkożercy.

-To my też idziemy spać jutro kolejne polowanie.

-Dobrze.


Ta dam i kolejny rozdział. Mam nadzieję że kolejne morderstwo Lili się podobało.

Moja prawdziwa historia cz.2 Zemsta Lilianny [Zakończone]Where stories live. Discover now