coś

2.1K 384 51
                                    

Yoongiego obudził delikatny oddech na karku, czuł niewyobrażalne ciepło, endorfiny pływały w jego żyłach, sprawiając, że uśmiechał się leniwie... Ale chwila.
Czuł nogi oplecione wokół jego własnych. Ciepłe, pewne ramiona obejmowały go od tyłu, a czyjeś dłonie wsunęły się pod jego koszulkę, zimnymi opuszkami palców muskając nagi brzuch.
Zastygnął, gdy zorientował się, że jego palce były zaciśnięte na czyimś ramieniu.

Ramieniu Hoseoka.

Hoseoka.

Spanikował.
Szybko zerwał się z miejsca, czując, jak krew w jego żyłach zaczyna szybciej płynąć, a oddech staje się urwany i płytki.

Obudził go. 

Ciemne Hoseokowe oczy wypatrzyły go w ciemności, jego ramiona odszukały go w pościeli i ścisnęły za drżącą rękę.
Yoongi siedział w miejscu, nie umiejąc oderwać wzroku od twarzy mężczyzny. Jego włosy były zmierzwione, lekko pokręcone opadały mu na czoło. Był spokojny, jednak jego klatka piersiowa unosiła się szybko.

- Przepraszam - szept wypełnił pokój. Odbił się od ścian i nabrał dziwnego wydźwięku, nim trafił do uszu jasnowłosego. Mężczyzna nabrał powietrza do płuc. - Nie chciałem, nie powinienem, ale... nie mogę udawać, że nic do ciebie nie czuję.

Jego druga dłoń powędrowała do twarzy Yoongiego, ujęła ją lekko. Patrzyli sobie w oczy przez długi czas, studiując nawzajem swoje twarze.
Yoongi miał ochotę napisać tysiące piosenek o jego pieprzyku na głównej wardze, miliony wierszy o jego kręconej grzywce i sto biliardów ballad na temat jego ciemnych, głębokich oczu.
Wiedział, że Hoseok miał rację.
Oczywiście, że miał rację.
Nie mogą udawać.
Więc po prostu chwycił go za ramiona, dając ujście swoim wszystkim emocjom.
Strach, pragnienie, miłość i podniecenie - miks uczuć, nigdy nie czuł nic podobnego.
Pocałował go.
Hoseok pachniał jego pościelą, snem i słodkim, damskim szamponem. Jego włosy były miękkie pod palcami Yoongiego.
Z początku było delikatnie, Yoongi ledwo co dotykał jego warg - nie chciał go spłoszyć...
Jednak gdy Hoseok naparł na niego mocno, prawie przyszpilając do łóżka, Yoongi wiedział, że to jego szansa.
Rozległ się cichy jęk.
To, jak wargi Hoseoka napierały na jego własne, wydało się najbardziej właściwą i dobrą rzeczą na świecie.
Coś kliknęło między nimi.
Coś, czego nie było, gdy Yoongi skradł mu pocałunek na peronie.
Teraz było inaczej.
Tak jakby szeptali sobie w usta słowa pełne miłości i pragnienia smakujące jak przysięgi, ale tak naprawdę nie wydawali żadnych dźwięków oprócz jęków.
Hoseok nie bał się, gładził dłońmi jego plecy; malując na nich drogi swoimi palcami. Dreszcz przebiegł po całym ciele Yoongiego, kiedy wsunął mu je pod koszulkę.
Były zimne, ale na jego skórze wydawały się płonąć.

- Chy... chyba cię kocham - wydusił, gdy Hoseok pochylił się, aby złożyć mu pocałunek na szyi. Wargi zatrzymały się na jego skórze, ogrzewając ją drżącym oddechem.

- Ja chyba ciebie też.

Ich ciężkie, zmęczone oddechy wydawały się być przypieczętowaniem tego, co się działo.

  ___________________

Hoseok wyglądał oszałamiająco.
Zwłaszcza w jego za dużej koszulce. To był widok, do którego Yoongi zdecydowanie mógł przywyknąć. Hoseok stojący przy jego blacie kuchennym z zaspaną miną, ustami zdrętwiałymi od pocałunków oraz dwoma, ciemnofioletowymi piętnami na odsłoniętym obojczyku i szyi.
Yoongi podszedł do niego powoli, stąpając cicho. Objął go od tyłu, zagarniając całe jego ciepło dla siebie, całego Hoseoka dla siebie.
Kiedy ten odchylił głowę lekko, wysunął brodę i oparł na jego ramieniu.
Niewiele ludzi o tym wiedziało (o ile w ogóle jacyś), ale Yoongi uwielbiał się przytulać, pieścić i obsypywać czułościami.
Jedyne, czego teraz chciał, to zakopać się w kołdrze i mieć Hoseoka w swoich ramionach.

- To co... - zaczął Hoseok, lekko łamiącym się przez senność głosem. - zamierzasz zrobić łaskawie jakieś śniadanie? Jestem głodny...

Yoongi muskał wargami jego szyję, wdychając słodki, cukierkowy zapach, który tworzył dziwnie podniecające połączenie wraz z zapachem jego pościeli.

- Ja też...

Chyba nie chodziło im o ten sam głód.

  ___________________

Yoongi czekał na niego przed pracą. Było już ciemno. Dzisiejszy dzień był pełny wrażeń; Yoongi nie mógł zapomnieć tych pocałunków, którymi się obdarzali. Liczył na więcej w pracy, ale nie widział go cały dzień, zasypany przez stosy dokumentów.
Ale teraz był koniec godzin pracy. Wracał do domu. I zamierzał zaprowadzić tam też Hoseoka... którego tak przy okazji zbliżał się do niego.
Czy on... kulał?
Tak. Yoongi zmarszczył brwi.
Hoseok spojrzał na niego oczami pełnymi zmęczenia. Jego twarz była szara, niewyraźna. Yoongi zagryzł wargi, wyciągając rękę w stronę Hoseoka. Zacisnął jego palce w swojej ciepłej dłoni.
Ten kichnął nagle. Cicho, piskliwie, niemalże dziewczęco. Yoongi wydał z siebie stłumione parsknięcie.

- Chyba jestem chory.

Yoongi pokręcił głową, czując ciepło rozpływające się po całym jego ciele, kiedy Hoseok wtulił się w jego klatkę piersiową.
Wydawał się taki delikatny, kruchy... Yoongi ścisnął go mocniej, gładząc lekko po plecach.
Zaopiekuje się nim, zaprowadzi do domu, owinie kocem, nakarmi i-
Że co...? Opiekować się? Kimś? Jezu... Yoongi chyba też był chory. Z miłości.

do czasu;;yoonseokWhere stories live. Discover now