~4~

12.8K 536 7
                                    

Poniedziałek. To już dzisiaj. Mam iść na rozmowę w sprawie pracy. Taką myśl miałam zaraz po otworzeniu swoich powiek. Jest jeszcze wcześnie, obudziłam się 20 minut przed budzikiem.
Wstałam i wyłączyłam urządzenie budzące od którego mnie głowa boli za każdym razem jak chce mi przerwać sen.
Mam jeszcze sporo czasu nim się przygotuje i wyjde, więc idę zrobić sobie pobudzający napój zwany kawa.
Amy jeszcze śpi, więc ciuchutko się zachowuje żeby jej czasami nie obudzić. Nie zniosłabym jej ponownego gadania o szefie Arrow Industries.
Szybko poszłam wziąć prysznic, rozczesałam swoje długie bo aż do połowy pleców blond włosy i zrobiłam delikatny makijaż.
Otworzyłam szafę w poszukiwaniu czegoś co nadaje się na taką rozmowę. Po szybkiej ocenie swojej garderoby postawiłam na białą elegancką bluzkę, a do tego ołówkówą czarną spódnice troszkę za kolano. Całość dopełniły szpilki w tym samym kolorze i płaszcz.
Patrząc w lusterko stwierdziłam, że na taką okoliczność wyglądam świetnie.
Szybko wyszłam z mieszkania i już byłam na zewnątrz. Był maj, więc cieplutki wiaterek rozwiał moje włosy.
Droga do firmy była dość prosta, choć długa, ale po 20 minutach byłam na miejscu. W recepcji przywitała mnie miła pani koło 50.
- Dzień dobry. Nazywam się Camila Lowell i byłam umówiona na rozmowę w sprawie pracy.
- A tak, pamiętam. Dzwoniła pani. Bardzo mi przykro, ale prezesa nie ma i osobiście to ja z panią będę rozmawiać. Miał nieoczekiwany wyjazd służbowy i nie mógł się tym zająć. - Odpowiedziała uprzejmie.
Bardzo miła obsługa stwierdziłam.
- Rozumiem, w takim razie gdzie możemy porozmawiać?
- A tak. Proszę za mną.
To sala konferencyjna. Nikt nie ma spotkania przez najbliższy czas, więc tutaj możemy w spokoju porozmawiać.
Po 30 minutach z panią Betty bo tak miała na imię zostałam odprowadzona do drzwi i z uśmiechem na twarzy mogłam stwierdzić, że poszło mi dobrze. Moje doświadczenie na coś się przydało.
Dzięki pani Betty całe zdenerwowanie gdzieś uciekło. Miła kobieta. Powiedziała, że ostateczną decyzję o przyjęciu wyda prezes, więc mi tylko zostało czekać na maila.
Pożegnałam się i wyszłam.
Nie chciałam wracać jeszcze do domu. Napisałam Amy czy możemy umówić się gdzieś na lunch i wszystko jej powiem. Moja skrzynka odbiorcza, aż się gotowała od jej licznych sms z pytaniami.
Na szczęście przyjaciółka miała za pół godziny przerwę, więc umówiłyśmy się w centrum miasta niedaleko jej firmy.
Dobrze, bo spacer mi się przyda. Muszę ochłonąć bo jednak stres był. Ciekawe czy dostanę tę posadę.
Do spotkania z Amy zostało mi 5 minut dlatego też przyspieszyłam nieco kroku.
Umówiłyśmy się w kawiarni na rogu, ale wchodząc tam zobaczyłam, że przyjaciółki jeszcze nie ma. No nic, poczekam. Może coś ją zatrzymało.
Po 10 minutach mojego zniecierpliwienia napisałam do niej sms gdzie jest. Zero odpowiedzi. A może nie mogła wyjść? Może coś się stało? Postanowiłam zadzwonić. Miły głos automatycznej sekretarki mnie przywitał. Zrezygnowana miałam już wychodzić, gdy nagle...
A niech to! To ten facet, z którym się zderzyłam. Muszę szybko wyjść nim mnie zauważy. Spuściłam głowę i już byłam jedną nogą za progiem kawiarni gdy usłyszałam jego pytanie.
- A gdzie mi pani ucieka? - Zapytał uśmiechnięty jakbym mu gorąca noc obiecała.
- Przepraszam, mówi pan do mnie?- zaskoczyło mnie to.
- No tak, z tego co wiem byliśmy umówieni. Tutaj. A pani wychodzi.
- To chyba nieporozumienie. Ja byłam umówiona ze swoją przyjaciółką, która jak widać mnie wystawiła, więc wychodzę. - Odpowiedziałam spokojnie.
Dlaczego on się tak na mnie patrzy? Niech przestanie bo to krępujące.
- A mi wiadomo, że byłem umówiony tutaj z panią. Nawet opis się zgadza. Cytuje " piękna kobieta o długich blond włosach, zgrabna, elegancko ubrana. Na pewno pan pozna. "
Widzi tu pani jakąś inną tak piękną blondynke?
Co? Ale jak to? Co tu jest grane?
To na pewno sprawka Amy. Niech no ja ją dorwe w swoje ręce. Już ja jej dam randki w ciemno!
- To jakaś pomyłka. Nic nie wiem o spotkaniu z panem. Przepraszam. Do widzenia. Gdy już miałam wychodzić nagle złapał mnie za ramię.
- O nie, tym razem nie pozwolę ci uciec. Ostatnim razem jak się pierwszy raz spotkaliśmy to odpuściłem. Za cholerę nie mogę o tobie zapomnieć.
Czy ja dobrze usłyszałam?
- Proszę mnie puścić. - Denerwowałam się
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem. Chce poznać twoje imię. - Mówił pewnie. On wie czego chce.
- Camila. Żegnam.
I już mnie nie było.
Dlaczego bije mi tak serce jakby chciało wyskoczyć? Jestem cała roztrzesiona. Czy on na mnie tak działa? Zaraz... Wie jak mam na imię, a sam się nie przedstawił. Ten facet ma coś w sobie co mimowolnie sprawia, że cały czas o nim myślę.
Teraz zostaje mi porozmawiać z moją kochana przyjaciółką.
Podejrzewam, że ma coś z tym wspólnego
W mieszkaniu byłam już po dwóch kwadransach.
Poszłam do kuchni po wodę. Nalałam sobie szklankę i jednym chaustem opróżniłam jej zawartość. Musiało mi zaschnąć w gardle z wrażenia.
Na blacie zauważyłam białą kopertę z moim imieniem.
Otworzyłam list i przeczytałam, że to od Amy.
Napisała w nim, że musiała natychmiastowo wyjechać żeby doprowadzić do podpisania jakiegoś kontraktu i wynegocjować warunki umowy.
Bardzo mnie przeprasza, że nie mogła się ze mną spotkać przed wyjazdem. I nie wie kiedy dokładnie wróci.
No cóż, policze się z nią jak wróci.
Postanowiłam coś przekąsić. Wzięłam z lodówki jogurt bo nie byłam głodna i zrzuciłam z siebie eleganckie ubrania na dres. Włączyłam tv i zaczęłam oglądać powtórki jakiegoś serialu.
Cały czas w głowie miałam jego. Dlaczego nas umówiono?
Kto powiedział jak wyglądam? Czy to, aby napewno Amy?
Mam nadzieję, że nie, ale po niej można się wiele spodziewać.
Odgarnełam te myśli i skierowałam je na inny tor.
Czy mnie przyjmą? Dostanę się na tą posadę?
Pani Betty powiedziała, że odpowiedź dostanę dopiero jutro. No nic, zostało mi tylko czekać.

Miliarder I OnaWhere stories live. Discover now