Rozdział 5

8K 544 296
                                    

W pośpiechu dopakował ostatnie potrzebne rzeczy i zszedł na dół, żeby zjeść śniadanie. Otworzył lodówkę, biorąc do ręki karton mleka i łapiąc z blatu swoje ulubione płatki. Zaczął podśpiewywać sobie piosenkę,  sądząc że go to chociaż w jednym procencie uspokoi. Myślał, że pierwszy dzień pracy był stresujący,  ale to jedno wielkie nieporozumienie. Dzisiaj nie dość, że pierwszy raz wylatuje samolotem do Francji, z Harrym, na sześć dni,  to jeszcze nadal pokłócony jest z Liamem, który w ogóle nie ma pojęcia o jego wyjeździe.

Kiedy włożył do ust łyżkę jego żołądek nieprzyjemnie się skręcił. Z trudem przełknął wszysto co miał w buzi i z grymasem odsunął od siebie miskę. Nie jest w stanie nic zjeść, bo jest tak zdenerwowany że od razu by wszystko zwymiotował. Spojrzał na zegarek, który wskazywał dziewiątą czterdzieści sześć. Ma jeszcze parę minut zanim po niego przyjadą. Po głębszym zastanowieniu postanowił pójść do kuzyna i poinformować go o wylocie.

Szedł powolnym krokiem po schodach, aż w końcu stanął przed drzwiami jego pokoju i zapukał trzy razy.
- Proszę! - usłyszał po chwili, więc uchylił drzwi i szybko wślizgnął się do środka. Pokój jak zawsze był sterylnie czysty. Wszystko leżało na swoim miejscu a w powietrzu unosił się zapach mięty.Jego kuzyn leżał na łóżku z jedną słuchawką w uchu. Kiedy go zobaczył, wyprostował się i posłał mu uśmiech.- Cześć Tommo. Myślałem, że nadal się na mnie złościsz.
- Cześć. Przyszedłem tylko powiedzieć, że lecę do Francji.- wyminął wcześniejsze zdanie chłopaka, wpatrując się w drzewo za oknem. Kątem oka zobaczył, jak Liam wstaje z łóżka i robi parę kroków w jego stronę.
- Do Francji? Po co?
- Do pracy. Harry wczoraj dzwonił, żeby mi powiedzieć że ma tam jakiś pokaz mody.
- A, no tak. Wspominał coś ostatnio.- przypomniał sobie, drapiąc się  po głowie. Louis nadal na niego nie patrzył, ale czuł wzrok kuzyna nie sobie. Po paru minutach ciszy w kieszeni młodszego zaczął wibrować telefon.
- To Harry. Napisał, że już na mnie czekają.- wyjaśnił cofając się parę kroków w tył.
- Aha. No to miłej podróży.
- Tak, jasne.- mruknął, bo szczerze powiedziawszy miał nadzieję, że jego kuzyn zmądrzał i przeprosi za to jak traktuje Harry,ego. Jednak się mylił. Liam ma za duże ego, żeby móc się przyznać do błędu.

Wyszedł z jego pokoju i poszedł do kuchni po swoją walizkę. Wyjrzał jeszcze przez okno, żeby zobaczyć czarne auto Harry'ego. Jego zdenerwowanie znów wróciło. Włożył szybko swoje buty i kurtkę. Upewnił się jeszcze, że wziął portfel oraz telefon i wyszedł z mieszkania.

Mimo chłodu jaki panował na zewnątrz było mu gorąco. Ciągnął za sobą swoją walizkę, a dźwięk kręcących się kółek doprowadzał go do szału. Kiedy podniósł spuszczoną głowę, zobaczył Alana stojącego przy otwartym bagażniku.
- Dzień dobry, panie Tomlinson.- przyjął od niego walizkę, wolno kładąc ją obok paru skórzanych torb.
- Dzień dobry.- odpowiedział czekając, aż mężczyzna zamknie bagażnik.

Próbował jak najbardziej rozciągnąć czas przed konfrontacją ze Stylesem. Właściwie sam nie wiedział, czego tak naprawdę się boi. Może to dlatego, że jak narazie wie o nim same złe rzeczy. Nie trwało to jednak długo, bo już po paru sekundach chłopak otwierał tylnie drzwi. W środku panowała półmrok a przednie siedzenia oddzielone były ciemną szybą. W powietrzu czuć było perfumy Harry'ego, który siedział po drugiej stronie auta i przegląda coś na swoim telefonie.
- Dzień dobry.- powiedział cicho, kiedy usiadł już wygodnie. Jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności, dzięki temu mógł zobaczyć jak wygląda mężczyzna. Może to dziwne, ale on naprawdę lubił przyglądać się Harry'emu. Lubi to jak się ubiera, czesze a nawet mówi czy chodzi. Dzisiaj miał na sobie czarną koszule, spodnie tego samego koloru, brązowy płaszcz a na głowie ciemne okulary. Podniósł wzrok znad telefonu rzucając mu przelotnie spojrzenie.
- Cześć.- odparł swoim ochrypłym głosem. Po tym nastąpiła cisza, którą Louis chciał przerwać, ale nie miał na tyle odwagi.

I'll Be Needing Stitches~ Larry StylinsonWhere stories live. Discover now