3. Podziękowania

4.9K 610 46
                                    

Wywar Jacka i Meridy był żałosny. Wyglądał i pachniał jak siuśki trolla — choć nimi oczywiście nie był. Bulgotał niespokojnie w kotle, zachlapując blat.

— Jeszcze pięć minut — oznajmił profesor Bulstrode.

Merida zamieszała w kotle dwa razy, zgodnie z ruchem wskazówek zegara.

— Co teraz? — spytała półgłosem.

Jack spojrzał do swojego rozlatującego się podręcznika.

— Eliksir powinien przybrać zielony kolor — odparł.

Zajrzał do kotła, aby się upewnić. Ich mikstura wcale nie stała się zielona. Prosił więc w myślach o to, aby żadne z nich nie musiało wypróbować tego eliksiru. Pewnie potruliby się. Pierwsze zajęcia eliksirów, a on i Merida już zepsuli jakąś miksturę.

— Nie jest tak źle... przynajmniej nie wybuchł — stwierdził Jack aż zbyt optymistycznie.

Merida posłała mu mordercze spojrzenie. W zeszłym roku, gdy mieli zajęcia eliksirów z Krukonami, ona oraz Czkawka wysadzili salę w powietrze. Od tej port była wyczulona na słowa wiążące się z wybuchnąć.

— Pora skończyć pracę — powiedział nauczyciel spokojnie. Jack był pewny, że po obejrzeniu ich eliksiru ten spokój nagle wyparuje zupełnie jak jego szanse na W na SUM-ach z tego przedmiotu.

Merida westchnęła ciężko, zgarniając z deski resztki żabiego skrzeku do pojemnika. Jack rozumiał, że raczej nie chciała znów dostać szlabanu za niekontrolowany wybuch eliksiru. Mimo to niezbyt obchodziła go ocena ich mikstury. Nie miał zamiaru kontynuować nauki eliksirów w kolejnej klasie. Zresztą, pewnie i tak Bulstrode pewnie by go nie przyjął.

Nauczyciel zerknął na napój Karola Weasleya i Casimira McMillana. Po kilku pytaniach i testach uznał ich miksturę za do dopracowania. Podszedł do stanowiska Jacka i Meridy. Nachylił się nad ich kotłem, marszcząc czoło.

— Co to jest? — zapytał, lekko unosząc brwi.

— No... ten... eliksir zmieniający kolor włosów... panie profesorze — odpowiedziała niepewnie Merida, parskając śmiechem.

Wielki bąbel w eliksirze pękł. Kilka kropli trafiło na haczykowaty nos Bulstrode'a. Mężczyzna pomacał się po kieszeniach, wyciągnął chusteczkę, którą wytarł twarz.

— Mógłbym kazać wam go wypróbować, ale pewnie wylądowalibyście w skrzydle szpitalnym — powiedział — a chcę mieć czyste sumienie. Napiszecie wypracowanie na temat eliksiru zmieniającego kolor włosów, uwzględniając w nim, jakie błędy popełniliście i jak ich uniknąć. Na następne zajęcia, oczywiście.

Jack z goryczą pomyślał o kolejnej pracy domowej.

— Nie dałoby się tego przełożyć? — zapytał. — To dopiero pierwsze zajęcia, nieco pozapominaliśmy podczas wakacji...

— Właśnie! — dodała Merida, kiwając głową. — Mnie to już zupełnie nic w głowie nie zostało!

— Cóż... — Zastanawiał się Bulstrode. — Dlatego napiszecie to wypracowanie i poprzypominacie sobie materiał.

— Ale... — Jack był gotów do walki.

— Nie, Frost. Chcę widzieć gotowe wypracowanie na kolejnej lekcji.

Nauczyciel odszedł, już nic nie mówiąc.

Przynajmniej próbowaliśmy — pomyślał Jack.

Bulstrode obejrzał każdy eliksir. Pochwalił może ze dwa, przy kilku wydawał się zadowolony, ale zdarzyły się takie, które miał ochotę jak najszybciej wyparować.

Hogwart skuty lodem − Jelsa fanfictionWhere stories live. Discover now