Nine Roses 4/4

58 8 0
                                    

Ze względu ze osoba dla której jest dedykowane to opowiadanie chce by zakończenie było szczęśliwe a ja od początku chciałam by było smutne napisze dwa zakończenia. To które bardziej wam pasuje To przeczytacie.

Sad end
Kocham cie i będę z tobą na zawsze. Czytając ten list zastanawiasz sie dlaczego nie powiem ci tego osobiście. W tym liście dowiesz się czegoś o czym chciałem ci dawno powiedzieć. Jak czytasz ten list zapewne mnie już nie ma. Choroba odebrała mi rożne rzeczy. I teraz odebrała mi życie. Właśnie dlatego powstał ten list. Chce ci powiedzieć kocham cie!

Twój na zawsze Luhan.

Poczułem jak po moich policzkach spływają łzy. Umarł. Jego już nie będzie. Nie będę mógł do przytulić. Powiedzieć jak bardzo go kocham. Nic nie będę mógł zrobić. Kiedy tak zatraciłem sie w swoim smutku i płaczu ułyszałem głos Lay'a
- Jutro wylatujemy do Pekinu. Pojutrze jest pogrzeb- nikt nie wchodził, nikt o nic nie pytał i dziękuje im za to ze pozwolili mi przeżyć ta stratę w samotności.

Dzień pogrzebu był najgorszym dniem w całym moim życiu. Nie mogłem patrzeć jak mała złota urna jest chowana w ziemi a jednak nie odrywałem od tego wzroku. Płakałem, a ze mną płakał zespół. Nie stałem jednak z zespołem. Rodzina Luhan'a chciała bym stał z nimi. Wiedzieli jakim uczuciem dążył mnie on a jakim go ja. W dłoni trzymałem skromny bukiet z dziewięciu róż. Trzy białe, trzy czerwone i trzy fioletowe. Mówiły ze na zawsze zostaniemy razem i dotrzymam tej obietnicy.

Dostając tydzień wolnego mogłem to wszystko ułożyć sobie w głowie. Cały plan jak to zrobię. Zostałem sam w dormie. Reszta tez chciała odpocząć od tego całego smutku. Pojechali gdzieś na wakacje czy do rodziny a ja zostałem sam. Cieszyłem sie bardzo, mogłem wcielić swój plan w życie. Wanna napełniona ciepła wodą i nóż do papieru stający obok na krzesełku. Zapas żyletek i prochów nasennych, a do tego wszystkiego butelka mocnego alkoholu. Wszytko było idealnie. Położyłem sie w wannie. I biorąc tabletki popiłem je alkoholem. Czując ze muszę chwile czekać aż to wszytko zacznie działać zacząłem ciąć sobie żyły. I to nie w taki pospolity sposób. Żyły przecinałem wzdłuż. Wiedziałem jedno w tedy nikt mnie nie uratuje. Czułem sie coraz słabiej a oczy zamykały mi sie same. To był ten moment. Teraz będziemy ze sobą na zawsze Luhan.

Happy end
Kocham cie i wrócę do ciebie. Hej hej hej chce zobaczyć uśmiech na twej twarzy. Za trzy dni powinienem być w Seulu. Proszę spotkajmy sie w tedy. Nie chciałem pisać smsow ani dzwonić bo uznałem ze napisanie listu będzie orginalne. Kocham cie.

Twój na zawsze Luhan.

Uśmiechnąłem sie szczęśliwy. W końcu go zobaczę. Będę mógł go przytulić. To był jak piękny sen który za chwile miał sie spełnić.

Dzień naszego spotkania przyszedł szybciej niż bym przewidywał. Stałem teraz na lotnisku i czekałem aż mój mały jelonek wyjdzie z odprawy. Kiedy zobaczyłem jego sylwetkę idąca w moim kierunku ucieszyłem się mocno. Podbiegłem do niego i nie zważając na gapiów przytuliłem i czule pocałowałem w usta. Kiedy odsunąłem sie od niego zobaczyłem jak w jego oczach tańczą iskierki szczęście. Najlepszy widok na świecie.

Cały dzień spółdzielniami na spacerowaniu gadaniu i słodzeniu sobie nawzajem. Jednak przyszedł czas naszego rozstania. Nie, nie zrywamy ze sobą. Każdy z nas ma swoje obowiązki i właśnie te obowiązki myśleliśmy spełnić. Lu musiał wracać do Pekinu a ja do dormu by jutro zabrać sie do pracy ze zdwojona siła. Jak odporowadzalem swojego chłopaka na lotnisko kupiłem mu dziewięć róż. Trzy białe, trzy czerwone i trzy fioletowe. Żegnając go podarowałem mu je.
- Wiesz w ogóle co one oznaczają?- zapytał spoglądając na mnie z delikatnym uśmiecham.
- Na zawsze razem- powiedziałem i pocałowałem jego delikatne różane usta.
- Na zawsze razem- powtórzył jakby to była nasza przysięga. I mam nadzieje ze nią była.
- Teraz będę z tobą na zawsze Luhan.
- No ja mam nadzieje- zaśmiał sie a komunikat mówił o tym ze musi iść na odprawę. Pocałowałem ostatni raz jego usta i przytuliłem do siebie. Niechętnie go puściłem i złożyłem obietnice ze jak będę miał wolne to przyjadę do Pekinu by sie z nim spotkać.

A/n
Szczerze wole to smutne zakończenie to takie miało być od samego początku ale jeśli ktoś nie chce smutnych to ma to szczęśliwe. Koniec i kropka. Nie osadzać XD. Jest jakie jest. Na blogu pojawi sie jako one shot. Pozdrawiam. Pa

Nine roses| lh + k.msWhere stories live. Discover now